Los

426 16 4
                                    

Po krótkiej drzemce wstałam i przeciągnęłam się siadając na łóżku. Popatrzyłam na Newta i delikatnie podniosłam kosmyk blond włosów który uroczo opadł na jego czoło.  Stwierdziłam że nie będę go budzić. Ostatnio mało śpi. Co chwila chodzi na narady i na budowę. Uparł się że chce sam wybudować cały dom. Udało mu się to wybić z głowy i ma pomocników ale pracują tylko wtedy kiedy on jest. Mi nie pozwala tam chodzić bo chcę mi zrobić niespodziankę a ja mu ufam. 

Wstałam z łóżka i złapałam się z brzuch.

- Newt? - powiedział i odwróciłam się do niego. On spojrzał jeszcze zaspany na mnie i oczy mu się rozszerzyły 

- Sky usiądź zaraz pobiegnę po Mary - powiedział i zaczął już wychodzić o mało nie plątając się o koc kiedy złapałam go za rękę kładąc ją na moim brzuchu. Stał chwilę nie wiedząc o co chodzi gdy nagle maleństwo kopnęło 

- O CHOLERA ! - powiedział z uśmiechem i przybliżył mi się do brzucha - Hej kruszyno z tej strony twój tato już nie mogę się doczekać aż przyjdziesz na świat - ucałował mój brzuch a później mnie w usta - Czy to cię boli ? - zapytał 

- Nie kochany. Bardziej to takie dziwne uczucie ale przyjemne - powiedziałam - Idziesz na budowę ?

- Tak. A ty co będziesz robić ? - zapytał gdy schodziliśmy na dół

- Pójdę do ogrodu a później do mamy - stwierdziłam. Moim zajęciem było pilnowanie ogrodów i szklarni. Niezbyt ambitna praca ale bez niej nie było by warzyw i owoców. Pomagała mi w tym grupa dziewczyn z mojego labiryntu i świetnie nam się współpracowało

- Iść z tobą ? - zapytał blondyn

- Może następnym razem. Chcę porozmawiać z nią w cztery oczy - powiedziałam - do zobaczenia na obiedzie - ucałowałam go szybko i poszłam w kierunku szklarni 

Po zanotowaniu wszystkiego i sprawdzeniu czy każda roślina jest odpowiednio nawodniona udałam się do magazynu spisując co trzeba dowieść. Co około dwa miesiące grupa udaje się na wyprawę i zbiera pozostałości cywilizacji.  Grupa jest losowana na wieczornym ognisku i jest  to grupa tylko męska. Szkoda. Chciałbym zobaczyć choć kawałek świata. Patrząc na długą listę braków zdałam sobie sprawę że na dzisiejszym ognisku będzie losowanie. Nie wybrali jeszcze ani razu Newta ale jak go wybiorą to na pewno sobie poradzi. Chociaż nie będę go widzieć z dwa tygodnie.

Odebrałam od dziewczyn raporty o stanie ogrodów i szklarni po czym ruszyłam złożyć zamówienie Vincowi. Stanęłam przed domem jego i Mary i zapukałam. Otwarła mi kobieta 

- O hej Sky. Co cię tu sprowadza ?

- Witaj jest Vince bo mam zamówienie z ogrodów dla niego - powiedziałam podnosząc kartkę 

- Kurczę przed chwilą wyszedł na waszą budowę - powiedziała - Może wejdziesz zrobiłam przed chwilą herbatę 

- Z miłą chęcią ale tylko na chwilę bo chcę jeszcze przed obiadem porozmawiać z mamą 

- Jasne - weszłam do środka i usiadłam przy stoliku - Jak tam samopoczucie? - zapytała nalewając mi napar. Mary była moją lekarką prowadzącą ciąże 

- Wszystko u nas dobrze. Dzisiaj pierwszy raz kopnęło - powiedziałam biorąc łuk pysznej herbaty 

- To bardzo dobrze - powiedziała i usiadła przede mną - Ciążą ci służy. Wypiękniałaś 

- Dziękuję 

Rozmawiałam z Mary jeszcze jakiś czas. Pożegnałam się i podziękowałam za herbatę i rozmowę. Skierowałam się w stronę szpitala i zobaczyłam siedzącą mamę na schodach i patrzącą w morze. Podeszłam do niej

- Hej mamo - ona jak oderwana z transu spojrzała na mnie i łzy pojawiły jej się w oczach 

- Sky. Córeczko - powiedziała i wstała - Czy mogę cię przytulić ? - zapytała a ja wpadłam jej w ramiona 

- Mamo wybaczam ci wszystko. Proszę zacznijmy od nowa - powiedziałam płacząc 

- Dziękuję Sky. Ja tak bardzo cię przepraszam. Nie powinnam była tak się zachowywać - płakałyśmy obie. Zdałam sobie sprawę że nie ma sensu wracać do starych czasów. Zanim umarł tato była cudowną matką. 

- Mamo teraz możesz to zmienić - odsunęłam się lekko od niej - Mamo zostałaś babcią 

Ona spojrzała na mój brzuch i kolejna fala łez wylała się z jej oczu. 

- Tak się cieszę - powiedziała - To dziecko Newta ? - kiwnęłam głową pokazując pierścionek na palcu - Oh jak się cieszę. Który to miesiąc ?

- Za niedługo zacznie się czwarty. 

- Naprawdę jestem najszczęśliwszą babcią na świecie

Rozmawiałam z mamą do czasu obiadu a później poszłyśmy razem na stołówkę. Można było sobie gotować samemu ale od kiedy Brenda z Thomasem prawie nie spalili w domu podjęliśmy decyzję że jemy na stołówce. Gdy już siedziałyśmy podszedł do nas Newt i mnie obiją. 

- Witajcie - powiedział do mnie i do mojej mamy - Jak tam rozmowa ? 

- Pogodziłyśmy się i zaczynamy od nowa - powiedziałam - Mamo to jest Newt mój narzeczony i ojciec mojego dziecka  

- Miło poznać - powiedział Newt i uścisną mamy rękę 

- Wzajemnie - powiedziała kobieta a ja roześmiałam się po czym zabraliśmy się z jedzenie. 

Po obiedzie blondyn wracał na budowę a ja i mama pomogliśmy Patelniakowi w przygotowaniu jedzenia na ognisko. Później  pożegnałam się z mamą i poszłam do siebie trochę odpocząć i przygotować się do ogniska. W domu był już Newt który właśnie wyszedł z pod prysznica. Przebrałam się w sukienkę i położyłam na łóżku po chwili przyszedł Newt 

- Newt? Wiesz że mogą dzisiaj cię wylosować - zapytałam a on uśmiechną się 

- Wiem ale dam radę 

- No ja w to nie wątpię. Ale to aż dwa tygodnie 

- Nie zapominaj że mamy górolot. Vince powiedział że tydzień to max więc się nie martw 

- Okej - pocałowałam blondyna i wykorzystaliśmy chwilę dla nas kiedy nikogo nie było w domu.

Wyszliśmy na ognisko ku czci dotarcia do Przystani. Było dużo jedzenia picia i muzyki. Bawiłam się z Newtem aż do momentu aż Vince nie wstał i ogłosił losowanie. 

- Uwaga! Wyprawa potrwa tydzień bo mamy górolot. - rozległy się okrzyki radości - Jako że potrzeba pilota Jorge czy będziesz pełnił tą funkcje? - Jorge wstał i krzykną głośne tak a zebrani za wiwatowali.

- Dobrze a teraz losuję ośmiu szczęśliwców - zanurzył rękę w słoiku i wyją osiem kartek 

-Max! Theo! Adam! Minho! Newt! Jacob! Peter ! Oraz ostatni Paul ! Proszę o oklaski - cała przystań wiwatowała. Bałam się o Newt ale będzie z nim Minho oraz Max to nic mu się nie stanie. Po ogłoszeniach przetańczyłam kilka piosenkę z blondynem i zmęczeni wróciliśmy do domu. 

- Newt na pewno dasz rade ? - powiedziałam gdy leżeliśmy już w łóżku - Boje się że cię stracę 

- Skarbie nic mi nie będzie. Idą sami ogarnięci ludzie może z wyjątkiem Minho - zaśmiałam się - Wrócę szybciej niż myślisz. Śpij kwiatuszku 

- Dobranoc kochany - zamknęłam oczy i przez chwilę cieszyłam się jego zapachem i ciepłem po czym zapadłam w sen.

Upadek DRESZCZu [TMR cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz