Wirus

313 15 0
                                    

Ostatnie kilka godzin nocy było dla mnie strasznie ciężkie. Gdy zamykałam oczy widziałam Newta który umiera. Zrywałam się a Brenda przytulała i szeptała uspokajająco do ucha. Gdy ostatni koszmar mnie obudził stwierdziłam że nie ma sensu dalej iść spać bo za niecałą godzinę rozpocznie się dzień. Po cichu wstałam by nie obudzić Brendy i zeszłam na dół do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam na krześle. Wiedziałam że inny w domu jeszcze śpią i nie chciałam im przeszkadzać. Dla Minho był to ciężki tydzień. Woda się zagotowała. Nalałam do kubka wrzątku wsadzając torebkę i ruszyłam w kierunku wyjścia chwytając z kanapy koc. Delikatnie otworzyłam drzwi i usiadłam na schodku patrząc na morze. Przed oczami staną mi Newt. Wszystkie smutne i radosne chwilę działy się właśnie na tej plaży. Potok wspomnień zalał mój umysł wyciskając kilka łez z oka. Szybko je wytarłam bo muszę być silna. Nie poddam się.

Patrzyłam jak słońce powoli wylewa swoje promienie które oświecają jasny piasek. Poczułam że ktoś mnie obserwuję. Obróciłam się i zobaczyłam Minho stającego w otwartych drzwiach. Nawet nie słyszałam jak je otwiera. Powolnym krokiem podszedł do mnie i usiadł 

- Sky. Ja przepraszam. Miałem się nim opiekować - powiedział i schował twarz w dłoniach 

- Minho to nie twoja wina - otuliłam ramieniem Azjatę - Każdemu mogło się to przytrafić. Nie winie ciebie ani nikogo innego

- Ale gdybym do niego podbiegł może nóż by chybił 

- Może tak a może nie - powiedziałam - Newt jest silny. Wygląda na słabego ale ma silny organizm 

- Mam nadzieję że masz rację - powiedział i wstał - Idę się ogarnąć bo muszę iść zdać sprawozdanie 

- Jasne - powiedziałam i upiła łyk herbaty. Ja też powinnam się zbierać do szpitala. Wstałam i ruszyłam za chłopakiem. Większość domowników już się obudziła i powolnym krokiem chodziła po domu. Poszłam do pokoju i przebrałam się w wygodne ciuchy. Brenda była już u siebie. Zapukałam do jej sypialni 

- Brenda mogę wejść? - zapytałam 

- Wchodź - powiedziała dziewczyna ze środka a ja otworzyłam drzwi wchodząc - Zbierasz się do szpitala ? - zapytała

- Tak ale chyba najpierw pójdę coś zjeść - powiedziałam a dziewczyna lekko się uśmiechnęła

- Pójdę z tobą jak chcesz - kiwnęłam głową bo potrzebowałam towarzystwa.

Zeszłyśmy razem na dół i udaliśmy się w kierunku kuchni głównej na śniadanie. Nie chciało mi się jeść ale musiałam to zrobić dla dziecka. Przełknęłam miskę płatków i pojedynczą kanapkę. Brenda kończyła swoje śniadanie. Wstałyśmy i oddałyśmy naczynia po czym ruszyliśmy w kierunku budynku szpitalnego. Wchodząc minęła nas Mary 

- O witaj Sky - powiedziała z uśmiechem - Stan Newta jest stabilny. Nic już nie zagraża jego życiu. Możesz do niego wejść pokój 23 ale pamiętaj 

- Nie mam być za długo - dokończyłam za nią a ona zaśmiała się i odeszła. Skierowałam się do pokoju w którym leżał Newt. Wyglądał bardzo spokojnie i blado. Brenda nie weszła ale czekała na zewnątrz. 

- Hej kochanie - powiedziałam całując go w dłoń - Nie mogę być za długo dlatego wpadłam ci powiedzieć że na ciebie czekam i bardzo mocno kocham. Nie gniewam się na ciebie - wstałam i zaczęłam wychodzić gdy usłyszałam głos 

- Przepraszam Sky - głos Newta był słaby ale wyraźny obróciłam się do niego a on patrzył na mnie 

- Newt. Wybaczam ci - powiedziałam podchodząc. Chciałam go uściskać ale bałam się że go to zaboli  

- Kocham cię Sky najmocniej na świecie - powiedział i uśmiechną się a ja delikatnie go pocałowałam. 

- Newt muszę iść a ty odpoczywać. Spróbuj zasnąć - powiedziałam gładząc jego jasne włosy 

- Zostaniesz aż nie zasnę ? - powiedział patrząc na mnie. Kiwnęłam głową a on zamkną oczy. Gładziłam jego włosy aż oddech chłopaka się nie unormował. Delikatnie pocałowałam go w czoło i wyszłam. Brenda czekała na mnie dokładnie mi się przyglądając 

- Obudził się - Brenda przytuliła mnie - Teraz śpi wpadnę do niego później. - uradowane poszłyśmy głosić radosną nowinę po Przystani. 


-tydzień później -

Newt zostaje dzisiaj wypisany po tygodniu ze szpitala. Rana dobrze się goi więc nie ma przeciwskazań żeby z niego wyszedł. Ma jednak bardzo się oszczędzać i za kilka dni stawić na kontrolę. Życie w Przystani toczyło się dalej ale ku naszemu zaskoczeniu wzrósł poziom agresywności. Co chwilę było słychać jakieś kłótnie ale nie dochodziło do rękoczynów. Jeszcze.

Odprowadziłam Newta do domu gdzie czekał na niego komitet powitalny. Po jedzeniu i rozmowach chłopcy udali się na budowę. Newt miał patrzeć i pokazywać co kto ma robić bo nie mógł się przemęczać. 

Udałam się do mamy bo w szpitalu poprosiła żebym do niej wpadła. Po drodze minęłam Maksa który źle wyglądał.  Miał podkrążone oczy i wystające żyły. W jego oczach była furia. Bałam się do niego podchodzić więc szybko go wyminęłam. Udałam się do szpitala 

- Mamo mam pytanie - zapytałam - Jaka choroba ma objawy takie jak wystające żyły i furia w oczach. Może to zwykłe zmęczenie ?   

- Właśnie w tej sprawie chciałam z tobą porozmawiać. Zauważyłam dużo agresywnych zachowań u niektórych i objawy takie jak opisałam. Najbardziej agresywny jest Max i ludzie którzy z nim mieszkają - zrobiła przerwę - Potrzebuję ich krew bo myślę że to pierwsze stadium pożogi - zamarłam i zdałam sobie sprawę że to możliwe

- Mamo ale na to nie ma leku !- byłam przerażona 

- Nie ma ale można osłabić i rozciągnąć w czasie  postępowanie choroby. Ten "lek" wydobywa się z krwi odpornych. Tym właśnie zajmował się DRESZCZ. - zamarłam

- A jak sprawdzić kto jest odporny a kto nie ? 

- Wiem że odpornymi w 100% jesteś ty, Thomas i Teresa a reszta była albo wcale albo w kilkunastu procentach - zamarłam - Wszystko było w aktach DRESZCZu ale w czasie ucieczki Minho je gdzieś zgubił. 

- Mamo musimy ich powiadomić i zrobić testy na wykrycie pożogi. Odizolować chorych i zacząć pracować.  Idę po Mary - powiedziałam i ruszyłam po lekarkę 

Szybko objaśniliśmy jej o co chodzi i zwołaliśmy zebranie całej przystani. Musieli wiedzieć co nas czeka a czekają nas ciężkie czasy....



---------------

Rozdziały pojawią się może pod koniec tygodnia bo wyjeżdżam i nie będę miała jak pisać :(

Miłego dnia :)

Upadek DRESZCZu [TMR cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz