Opóźnienie

303 19 4
                                    

pov. Minho 

Wydarzenia z ostatniej minuty zadziały się bardzo szybko. Widziałem błysk noża który leciał prosto w stronę Newt. Próbowałem podbiec ale byłem zbyt wolny. Zamarłem. Newt powoli się obrócił w moją stronę a na jego twarzy nie było żadnej emocji. Powoli opuścił wzrok wprost na klingę noża który tkwił głęboko w jego ciele tuż poniżej linii żeber. Przyjaciel pojrzał na mnie i teraz ujrzałem gamę uczuć na jego twarzy od przerażania aż do bólu. Nagle nogi się pod nim ugięły a ja ruszyłem żeby go złapać.  Zemdlał.

- Newt ! Słyszysz mnie?  - brak odpowiedzi - Wynośmy się ! Złapcie go za nogi i ręce - złapaliśmy bezwładnego chłopaka i ruszyliśmy za Jorge do górolotu - Czemu dopiero teraz przyszedłeś! - wrzasnąłem do niego 

- Zaraz zobaczysz - moim oczom ukazało się kilkanaście trupów. Jego też zaatakowali. 

Wnieśliśmy Newta do górolotu i położyliśmy na podłodze stabilizując nóż

- Wynośmy się - powiedział Jorge i odpalił silnik. Na te słowa zza bram wysypała się kolejna grupa poparzeńców 

- LEĆ!- krzyknąłem a górolot gwałtownie wzleciał w górę. Newt cicho jękną. Był już wieczór więc do przystani dolecimy w nocy. 

- Newt ? - powiedziałem - Newt ? Nie umieraj proszę - zero odpowiedzi. 

Lecieliśmy już kilka godzin a Newt nie odzyskał dalej przytomności. Krwotoku zewnętrznego nie miał ale nie wiem co się dzieje w środku. 

- Za chwile będziemy - powiedział Jorge 

Nagle ranny dostał drgawek. Złapałem jego głowę krzycząc do chłopaków żeby trzymali jego ciało. Po paru minutach wygiął się w łuk i opadł a spod noża zaczęła się sączyć krew w ogromnej ilości. Chwyciłem za ranę i próbowałam blokować ujście krwi ale nic to nie dawało. 

- Jorge ona umiera ! 

- Już ląduje niech ktoś szykuję się by biec do szpitala - Max ustawił się do biegu. Czułem jak lądujemy. Lok się otworzył a Max wystrzelił do szpitala. Płakałem bo widziałem jak Newt gaśnie nagle podeszłą do nas Sky z wyrazem troski i bólu na twarzy. Załamał mnie jej widok.

pov. Sky 

Każdy wyczekiwał nadlecenia górolotu ale nic się nie pojawiało. Gdy wybiła dwudziesta druga rozeszliśmy się do domów. Rozmawiałam z Brendą i miałam kłaść się spać kiedy usłyszałam dźwięk górolotu. Wstałam i z radością wybiegłam na zewnątrz. Górolot wylądował a z niego wypadł Max biegnąc w kierunku szpitala. Podbiegłam do górolotu i zajrzałam do środka. 

Na podłodze leżał Newt a Minho trzymał zakrwawione ręce wokół czegoś na brzuchu chłopaka. Wbiegłam do maszyny i uklękłam na kolana koło chłopaka

- Co się stało ? - zapytałam patrząc na nóż 

- Poparzeńcy nas zaatakowali i on oberwał. Było wszystko dobrze a przed chwilą zaczął mieć jakieś drgawki i poruszył nożem. Teraz próbuję to zatamować ale Sky ja nie wiem co robić - płakał a ja razem z nim. Po kilku minutach wbiegła Mary z noszami i szybko transportowali go do szpitala 

- Możliwe uszkodzenie nerki. Szykujcie salę ! - krzyczała lekarka. Biegłam z Minho za nimi. Wpadliśmy do szpitala i zatrzymaliśmy się przed drzwiami do sali operacyjnej. Widziałam jak przekładają go na stół i zakładają maskę tlenowa. Wtuliłam się w Minho i rozpłakałam. Siedziałam pod salą całą operację z Brenda która przyszła zmienić Minho. Thomas i reszta naszych przyjaciół również czuwała. Po paru godzinach operacji wyszła Mary 

- Sky. On stracił strasznie dużo krwi. Nóż wbił się idealnie w nerkę uszkadzając ją. Musieliśmy ją wyciąć i zatamować krwotok. Na szczęście ma jeszcze drugą nerkę więc nie ma co się martwić. Jest silny. Wyjdzie z tego. 

- Czy mogę wejść? - zapytałam 

- Sky daj mu odpocząć i ty też idź się przespać. Jutro do niego wejdziesz. - zwróciła się do Brendy - Dopilnuj żeby się położyła - Brenda kiwnęła głową i popchnęła mnie ku wyjściu. Poprowadziła mnie do domu i położyła się ze mną

- Brenda co jak on ... - nie dała mi dokończyć 

- Nie Sky! To silny chłopak. Wyjdzie z tego 

Upadek DRESZCZu [TMR cz. II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz