Epilog

398 22 9
                                    

Tak jak wspominałam wcześniej, zapewne nie tak to wszystko działa itp, ale... moja kreatywność nie zna granic, jeśli chodzi o hobbitowe ff 😂   mimo mojego szalonego pomysłu liczę, że zakończenie Was usatysfakcjonuje, a ja wyciągnę część z Was z depresji, w jaką wpędziłam Was ostatnimi rozdziałami😘❤️

nethien - Sind. określenie dla młodej dziewczyny

***

Wypowiedziała to imię po raz pierwszy od wyjazdu po bitwie z Samotnej Góry. Odniosła wrażenie, że jej serce się na chwilę zatrzymało. Zamrugała oczami, chcąc się upewnić, że nie jest to jedynie zgubne złudzenie. Nie... Dalej go widziała. Dalej tam stał i mogła przysiąc, że się uśmiecha. Ale... przecież Valinor i to wszystko... Czy to w ogóle było możliwe? Czy rzeczywiście żyła w błędnym przekonaniu tysiące lat? Zatkała usta dłońmi, żeby powstrzymać pisk, jaki cisnął się jej w gardle. Poczuła, jak oczy zachodzą jej niedowierzającymi łzami.

Gdy łódź znajdowała się kilkanaście stóp od piaszczystego brzegu, elfka nie wytrzymała. Wyskoczyła za burtę, niemal zahaczając o nią nogą, przez co prawie przewróciła się do wody. Nagle bose stopy elfki stanęły na sypkim dnie, a ona rzuciła się biegiem przed siebie. Jeśli to był sen... jeśli tylko śniła, a wciąż tak naprawdę była gdzieś w Śródziemiu, to miała nadzieję spać wiecznie.

Z wrzaskiem nieopisywalnej radości połączonym z potężnym szlochem skoczyła jasnowłosemu na szyję, prawie ich obu przewracając. Krasnolud chwycił ją niemal w locie, natychmiast przytulając ją z całej siły, podczas gdy dziewczyna przycisnęła go do siebie jak najbardziej się dało. Oboje upadli na kolana, uderzając nimi o piasek. Wtuliła drżące usta w jego ramię, nie ufając swojemu głosowi. Nie potrafiła nic z siebie wydusić, jedynie jak najszczelniej przylgnęła do ukochanego księcia, nie pozwalając mu się praktycznie ruszyć.

Fili pogładził ją po włosach, ale ta ani myślała, by go puścić. Nie zamierzała go odstąpić nawet na krok, wciąż nie wierząc, że to się naprawdę dzieje.

- To sen? - wyszeptała w jego włosy, nadal trwając w tej samej pozycji, i chociaż nie widziała wyrazu jego twarzy, była wręcz pewna, że lekko się uśmiechnął.

- Gdybym zaprzeczył... - usłyszała przy uchu jego nieznacznie zachrypnięty głos, przez co lekko się wzdrygnęła – Uwierzyłabyś?

- Sama nie wiem... - pociągnęła nosem – Jak to może być prawdziwe?

- Lairiel... - odsunął ją od siebie niezwykle delikatnie, po czym uniósł lekko jej głowę, ocierając kciukiem jej policzek – Przysięgam ci, że naprawdę tu jestem.

- W poprzednich snach też to mówiłeś... - zapłakała – A kiedy się budziłam, wcale cię nie było...

Fili najzwyczajniej w świecie przyciągnął ją do siebie, uciszając niesamowicie głębokim pocałunkiem, który elfka niepewnie oddała. Oparła swoje czoło o jego, wpatrując się w patrzące na nią z miłością błękitne oczy.

- Czy to jest możliwe? - szepnęła – Myślałam, że... Valinor i Sale Oczekiw... i to wszystko... ty jesteś krasnoludem, a ja elfem... nie sądziłam, że wszyscy są tak razem...

- Też tak myślałem! - uśmiechnął się – Dlatego nieźle się zdziwiłem, kiedy spotkałem tu twoją mamę.

- Moją... mamę? - oderwała się od niego w szoku.

- Coś taka zdziwiona? - pogładził ją po policzku.

- No... - zawahała się – Ja odpłynęłam, a... ona została zabita i to nie jest to samo...

- Pokręcone są te nasze wierzenia. - stwierdził, na co blondynka parsknęła pod nosem – Nie spodziewałem się tego wszystkiego, ale... tak na logikę... wydaje mi się, iż Valarowie wychodzą z założenia, że po śmierci lub jakimkolwiek innym opuszczeniu Śródziemia, każdy powinien być szczęśliwy. Jak można być szczęśliwym bez osoby przy boku, którą kocha się nad życie?

Zrozumieć miłośćWhere stories live. Discover now