*piosenka do rozdziału w mediach*
Lairiel przechadzała się po zacisznym mieście elfów, podziwiając widoki na dolinę, powoli szykującą się do snu. Słońce już całkowicie schowało się za górami po zachodnich stronach doliny, a z uwagi, że było lato, wskazywało to na późną porę. Powietrze było już rześkie, ale nie zimne, a listkami w koronach drzew nie poruszał nawet najmniejszy podmuch wiatru. Srebrzysty, sierpowaty księżyc oświetlał szumiący w dole strumyk, a gwiazdy powoli ukazywały się na granatowym niebie.
Jaśniutkie włosy elfki, spięte w wysoki koński ogon z cienkimi pasemkami po dwóch stronach przedziałku, bujały się to na jedną, to na drugą stronę, w rytm chodu dziewczyny. Zwiewna sukienka w kolorze pudrowego różu, z rękawem do łokci i sięgająca ledwo powyżej kolan, powiewała delikatnie, a wysokie kozaki z wiązaniem z tyłu stukały cienkimi obcasami o kamienną posadzkę. Na twarzy gościł delikatny uśmiech, a na serdecznym palcu lewej ręki błyszczał pierścionek od Filiego.
Z tego, co się dowiedziała, jutro mają z samego rana opuścić Imladris. Elrondowi podobno udało się odczytać, co skrywała mapa, i właśnie to było powodem ich pośpiechu. Nie wiedziała dużo - Kili przekazał jej te informacje dosłownie w biegu. Była już spakowana, chciała ostatni raz na zapewne długi okres czasu przejść się po mieście i zapamiętać z niego na nowo jak najwięcej.
Do jej uszu dotarły głośne śmiechy z jednego z mini tarasów przy krawędzi doliny. Poznając po głosach swych kompanów, skręciła w ich stronę. Krasnoludy nie czuły się tu ani trochę skrępowane - niemalże od razu rozgościli się jakby byli u siebie. Na środku tarasiku płonęło niewielkie ognisko, a Lairiel z pewnym zaniepokojeniem rozpoznała wśród palących się polan kawałki elfickich mebli.
- No ładnie... - oparła się o biały filar, krzyżując na piersi ramiona - Wy tu urządzacie przyjęcie, a mnie nikt nie zaprosił?
Kilku krasnoludów podrapało się z zakłopotaniem po karku. Lairiel nie utrzymała jednak poważnej miny zbyt długo, albowiem już po chwili na jej twarzy pojawił się uspokajający uśmiech.
- Mogę się dosiąść? - spytała.
Jej towarzysze ochoczo pokiwali głowami. Po kilku dniach spędzonych w Rivendell, a zwłaszcza po wygranej walce z Dwaline, elfka zyskała wiele szacunku w oczach innych. Fili też chyba musiał im coś dopowiedzieć, bo pewnego dnia ze wstydem spuszczali przed nią głowy, gdy przypominali sobie, jak potraktowali ją po akcji z trollami.
Kili energicznie zamachał ręką, wskazując jej miejsce na stoliku obok leżaka, na którym się wylegiwał. Przy jego nogach siedział Fili i dłubał coś przy fajce.
- Co masz na sobie? - młodszy książę uniósł brew, uważnym wzrokiem lustrując ubiór przyjaciółki.
- To się nazywa sukienka, drogi Kili. - odparła, poprawiając materiał na udach.
Kilku krasnoludów zaśmiało się pod nosem na odpowiedź blondynki. Brunet podrapał się nieco niezręcznie po głowie.
- No ale... czemu jest taka, no wiesz...
- Krótka?
- Dość krótka, tak.
- Widzisz, Kili, ponieważ często bawię się bronią, nie przepadam za sukienkami, długich natomiast już w ogóle nie trawię. - oparła brodę na dłoni - Są bardzo niepraktyczne i średnio wygodne, a do tego jest za ciepło. A co, nie podoba ci się?
- Skąd! E, znaczy się... bardzo ci w niej ładnie... prawda, Fili? - szturchnął brata butem.
Blondyn, który już od dłuższej chwili przypatrywał się dziewczynie, mrugnął do niej i uśmiechnął się półgębkiem.
YOU ARE READING
Zrozumieć miłość
Fanfictie"Miłość sama w sobie jest nie do pojęcia, ale dzięki miłości możemy pojąć wszystko..." Lairiel za wszelką cenę chce naprawić błędy z przeszłości i zrekompensować krasnoludom doznane przykrości ze strony jej ludzi. Nie spodziewała się jednak, że Gand...