꧁18꧂

135 12 3
                                    

  Westchnęłam ociężale, wycierając kurz ze stolika. Dziś w Hikari Cafe była moja zmiana, jak i Levi'a. Chłopak już wczoraj wieczorem został o wszystkim poinformowany, co przyjął w miarę dobrze. Gorzej było, gdy przez farbę musiałam skrócić włosy.

  Uważałam, że nie wyglądały tragicznie, jednak Ackermann jako pan i władca musiał mocno skrytykować fryzjerkę. Chwycił nożyczki i zaczął przycinać moje włosy, co wyszło w miarę dobrze. Nie miałam co narzekać, jednak dziwnie się czułam jak straciłam blond pasemka od łopatek do ramion. Trochę sporo. Na szczęście, więcej nie musiałam przycinać, ponieważ farba w miarę zeszła. 

Aruku hodo ni kutsuzoko ga yogorete ku. Sonna fuu ni bokura no tamashii mo surihereba kagette shimau yo* — zaśpiewałam, podczas zamiatania. Ostatnio wraz z Levi'm obejrzeliśmy film anime o superbohaterach, a ta muzyka bardzo mi przypadła do gustu. O dziwo chłopakowi też.

Sonna toki ni omoidashite kimi ga akiramerarenai riyuu wo. Sukutta hazu ga sukuwareta kke. Nigitta tsumori ga nigirareta te — spojrzałam kątem oka na mojego towarzysza, który to kontynuował. Również podniósł na mnie swój wzrok. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Chwyciłam miotłę, jak gitarę, zaczynając duet wraz z Ackermannem.

Amaneku tabiji ni hikari are tsuyosa ya yowasa de wa katarenai ze. Tachimukau sono ippo zutsu ga kimi no yuukansa no shouri datta — udawaliśmy gwiazdy rocka, wygłupiając się. Zaśmiałam się, a chłopak prychnął pod nosem, patrząc na mnie z kącikiem ust uniesionemu ku górze.

  Wiedział, że potrzebowałam chwilę relaksu po tym wszystkim. Poświęcił parę minut swojego ukochanego sprzątania, by ze mną się powygłupiać, jak za dzieciaka. Oczywiście, gdy dał się na to namówić. Chociaż, że stara się zachowywać powagę, czasem też ma ochotę się zabawić. Znam go na wylot, więc jestem do tego najlepszą osobą.

  Nagle drzwi do kawiarni otworzyły się. Zatrzymaliśmy się, nadal trzymając dziwnie nasze miotło–gitary. Eren patrzył nas ze zdziwieniem na twarzy, jednak po chwili wybuchnął śmiechem. Mikasa jedynie stała za swoim bratem zdezorientowana. Speszony Ackermann warknął, powracając do zamiatania. Zaśmiałam się cicho, uśmiechając się do nowo przybyłych.

— Dzień dobry — oparłam miotłę o stół. Podeszłam do nich, lekko przechylając głowę. Dopiero wtedy zauważyłam, jak brunet trzyma jakiś pakunek w rękach. — Co to? — zaciekawiona wskazałam na pudełko.

— To w ramach przeprosin za wczoraj — mruknął, zawstydzony, a ja spojrzałam na niego marszcząc brwi. — No za to, jak się dowiedziałaś, jakim sposobem zostałem w domu — odchrząknął, podając mi opakowanie.

— Naprawdę nie trzeba — zaczęłam machać rękami. — Tylko nie rób takich rzeczy więcej.

— Nalegam — spojrzał na mnie, lekko zarumieniony. Westchnęłam, odbierając od niego pudełko. Podniosłam powoli wieko, a moja mina zrzedła.

— Babeczki? — uśmiechnęłam się odrobinę speszona. Eren lekko pokiwał głową, jednak po chwili przypomniał sobie o moim bólu egzystencjalnym.

— P–Przepraszam! Zapomniałem kompletnie o tym — wyznał, a ja zachichotałam na jego nieporadność. Niepewnie spojrzał na mnie spode łba. — Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

— Oczywiście, że nie — machnęłam wolną dłonią. — Za to możecie je zjeść — oznajmiłam trójce towarzyszy, a oni spojrzeli na mnie. — Sama tego nie zjem, a jest ich dość sporo. Dziękuję wam za zrobienie ich.

— Skąd wiedziałaś, że robiliśmy je wspólnie? — Eren wraz z Mikasą wymienili porozumiewawcze spojrzenia, patrząc na mnie.

— Jedyne co potrafisz zrobić to cheeseburgery w dodatku z moją pomocą — syknęłam ze sztucznym uśmiechem, a na moim czole pojawiła się żyłka. — Nie pamiętasz mój drogi przyjacielu, jak prawie twój sos mnie nie zabił?

happiness limit || eren jaeger [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz