꧁3꧂

234 21 12
                                    

  Kolejny, chłodny dzień zawitał w Tokio. Jednak nawet to nie przeszkodziło nauczycielowi wf'u, aby prowadzić zajęcia na stadionie. Wszystkie dziewczyny marzły, łącznie ze mną. Niestety mój nauczyciel był opiekunem klubu piłki nożnej, który aktualnie miał zajęcia. Nie cierpiałam chociaż jako jedyna. Był tam Mike, Jean i Levi. Tak...Ackermann.

  Od wczoraj chłopak jest na mnie zły. Niestety nie domyślam się za co. Zgaduję, że za nieuratowanie tyłka przed Petrą. Ja uznaję to za lekką pomoc, albo bardziej na wepchnięcie go na głęboką wodę bez rękawków.

  Biegłyśmy kolejne kółko na rozgrzewkę wokół boiska, gdzie grali chłopcy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że usłyszałam krzyk nauczyciela. Nagle dostałam piłką prosto w twarz. Upadłam na bieżnię, a Pan Tanaka podbiegł do mnie wraz z innymi. Trzymałam się obolała za czoło, patrząc na nauczyciela oraz Levi'a, który udawał zmartwionego. Już wiedziałam, że ta szuja to zrobiła.

— Słyszysz mnie, Amaya? — spytał, a ja potwierdziłam. Pomógł mi wstać. — Lepiej pójdź do pielęgniarki — oznajmił.

— Pójdę z nią — wszyscy skierowali wzrok na Ackermanna. — Przecież to moja wina. Ja ją uderzyłem. Przypadkowo.

  Spiorunowałam go wzrokiem, gdy przełożył moje ramię przez siebie i zaczął prowadzić. Powoli szłam, próbując ogarnąć co się stało. Nie dość, że uderzyłam głową w ziemię to w dodatku oberwałam z piłki. W tym sporcie Levi do najdelikatniejszych nie należy, a moje czoło odczuło tego skutki. Doszliśmy do klatki schodowej, gdzie chłopak pomógł mi usiąść na schodach. Ustał przede mną, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Musimy porozmawiać — oznajmił surowo. Spojrzałam na niego, jak na kretyna.

— Tak, musimy — potwierdziłam. — Co to za idiotyczny pomysł, by kopnąć piłkę w moją twarz,  odbiło ci kompletnie? — odparłam z wyrzutem, nadal trzymając się za głowę.

— Dlaczego mi wczoraj nie pomogłaś, gdy ja tobie pomogłem? — spytał z wyrzutem. — Przez ciebie i tą żabojadkę Petra może sobie pomyśleć nie wiadomo co!

— Kretynie! — wrzasnęłam wściekła za jego głupotę. — Petra jest moją przyjaciółką, plus ona cię lubi debilu! A to, że ty jesteś tak tępy i tego nie rozumiesz to nie moja wina! W dodatku martwię się o ciebie, a to, że ty nawet nie chcesz mnie słuchać, więc niech Ral się dowie. Może ona coś ci wpoi do tego łba! — krzyczałam wkurzona do granic możliwości. — W dodatku mogłeś wymyślić coś lepszego, a nie strzelać mi w twarz!

— Przepraszam — w tej chwili wyglądał, jak bezbronny szczeniaczek. Odwrócił wzrok, nie mogąc spojrzeć mi w oczy. Wiedziałam, że znowu myśli za dużo. Powoli wstałam, podchodząc do niego. Oparłam się o jego tors.

— Przestań tak dużo myśleć, bo ci nie wychodzi — mruknęłam, a chłopak objął mnie ramieniem. — I w końcu posłuchaj mnie i zacznij o siebie dbać — dźgnęłam go w klatkę piersiową. — Nie chcę latać codziennie do szpitala, aby księżniczce przynosić saszetki czarnej herbaty — spojrzałam na niego, a on przytaknął. — Obiecujesz? — spytałam, wyciągając mały paluszek w jego stronę.

— Obiecuję — skrzyżowaliśmy małe palce, pieczętując naszą obietnice. Przejechał dłonią po moim czole, na co syknęłam. Lekko pocałował mnie w czoło. — Masz pecha, że to nie Eren, a ja — wzruszył ramionami. — Musisz się tym zadowolić - popchałam go ze złości, a Ackermann prychnął. — Chodź już do tej pielęgniarki.

  Po wypadzie do gabinetu lekarskiego, powróciliśmy do naszych zajęć. Chociaż, że resztę lekcji przesiedziałam na ławce, miałam chociaż chwilę, by przyglądać się chłopakom. Biegali za piłką, jakby zależało od tego ich życie. Dopiero teraz przypatrzyłam się Jeanowi. Jego jasnobrązowe włosy powiewały na wietrze, a strój opinał jego dość umięśnione ciało. W sumie nigdy nie miałam okazji, aby 'podziwiać' tę trójkę w takim wydaniu. Może to przez te mundurki szkolne?

happiness limit || eren jaeger [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz