꧁14꧂

166 12 4
                                    

  Od tamtego wydarzenia minęły dopiero dwa dni, a ja zostałam w domu. Moja mama chciała, żeby ta sprawa ucichła, zanim pójdę. Martwiła się, że może coś jeszcze się stać. Rozumiem to w zupełności, dlatego nie gniewam się na nią. Sama nie miałam ochoty wracać. Po prostu nie byłam gotowa, by rozpocząć odwet przeciw mojemu wrogowi. Nawet nie wiedziałam kim była ta osoba.

  Dziś wszystko się zmieniło, gdy dostałam zaproszenie. Jednak nie byle jakie. Hanji organizuje u siebie nockę. Brzmi świetnie, jak na taką chwilę. W końcu powinnam spędzić trochę czasu z dziewczynami, prawda?

  Zanim jednak wybiorę się do brunetki, zaproponowałam Petrze wypad do miasta. Chciałam po prostu pogadać na osobności, a w dodatku ukradkiem zakupić dla niej prezent. Zdaję sobie sprawę, że jej urodziny są dopiero szóstego grudnia. Obawiam się, że po prostu nie będę mieć czasu, aby kupić w późniejszym czasie.

  Umówiłyśmy się, że podejdę po nią do Hikari Cafe. Miała zanieść coś Levi'owi, który został dziś sam na sam z szefową. Miałam wolne, a za to Hanji... Parę dni temu wpadła, krzycząc, że papuga zjadła jej brata i nie będzie mogła pracować. Tak naprawdę już wtedy coś planowała, a to jedyna wymówka, która jej przyszła do głowy.

  Weszłam do lokalu, dostrzegając moją przyjaciółkę przy barze. Żwawo rozmawiała, o czymś z czarnowłosym. Słysząc dzwonek, nie zwróciła na mnie uwagi. Ze skrzyżowanymi dłońmi zaczęłam do nich podchodzić. Dopiero wtedy Ackermann spojrzał na mnie.

— I jak ci idzie praca z szefową? — spytałam, uśmiechając się, a Ral spojrzała na mnie.

— Przepraszam, nie zauważyłam cię — mruknęła, a ja poczochrałam ją po włosach.

— Na pewno lepiej, gdyby tu w końcu przyszła — warknął. — Jakbyś nie miała wolnego, a Hanji nie użyła tak marnej wymówki, byłoby o wiele lepiej — dodał pod nosem.

— Czy ja dobrze słyszałam? — przybliżyłam swoją twarz do niego. — Czyżby szanowny Pan Levi Ackermann tęskni za mną? — zaśmiałam się, gdy szybko chwycił za Pana Miotłę, pukając nią parę razy o moją głowę.

— Jeszcze czego — prychnął. — Po prostu ty coś chociaż robiłaś. Czasem — wytknął język, a ja po chwili zrobiłam to samo. Usłyszeliśmy śmiech dziewczyny obok nas. — Widzę, że już się lepiej czujesz.

  Przygryzłam lekko dolną wargę, a moja twarz spochmurniała. Chociaż, że było lepiej, to i tak odczuwałam nutkę niepokoju, która mąciła w moich myślach. Spuściłam na chwilę wzrok na swoje ręce, by po chwili podnieść go na moich towarzyszy.

— Tak, jest lepiej — przyznałam, wzdychając. — Przepraszam Petra, że musiałaś przy tym być. 

— N–Nic się nie stało! — oznajmiła natychmiastowo, nerwowo machając dłońmi. — Przecież to nie twoja wina.

— Petra ma racje — czarnowłosy wyszedł zza lady. — Nie wiadomo nadal kto to zrobił, ani jaki był tego powód. Nie masz się czym martwić. Uciszyliśmy plotki najbardziej, jak mogliśmy.

— Dziękuję — mruknęłam cicho, spuszczając ponownie wzrok.

  Czułam wyrzuty, że moi przyjaciele poświęcają na to swój czas. Mogliby to zignorować i nie mieszać się do tego. Przecież im też może się coś takiego przytrafić, albo nawet coś gorszego. Nagle poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramię. Spojrzałam na Levi'a i Petrę.

— Nie dołuj się tak smarku — westchnął Ackermann, kładąc dłoń na biodrze. — I przestań myśleć tak głupie rzeczy, typu : 'nie powinniście tego robić, bo się coś wam stanie' — mruknął, dając mi pstryczka w czoło. Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. — Pomagałaś nam wiele razy, więc daj nam się wykazać, co?

happiness limit || eren jaeger [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz