꧁10꧂

162 14 11
                                    

  To co aktualnie czułam było do niewyobrażenia. Moje serce biło niewyobrażalnie szybko, a oddech był niestabilny. Chociaż, że od tamtego zdarzenia minęło dopiero dziesięć minut, nadal miałam wszystko w głowie. Krok po kroku. Każde muśnięcie, każde ciepło, czy dotyk. Tym samym występ No Name dobiegł końca, ogłaszając drugą część imprezy. Niestety przez tłum osób, wychodzących z sali, nie mogliśmy nikogo złapać.

  Spojrzałam na zegarek, dostrzegając, że mam jeszcze godzinę do atrakcji w klubie ogrodniczym. Jako pomysłodawca musiałam się pokazać wraz z Watabe. Znając nas, poszłybyśmy tam, nawet gdybyśmy nie musiały.

— To co chcesz porobić? — spytał brunet, spoglądając na mnie. Przyłożyłam palec wskazujący do ust, zaczynając myśleć. Nagle w mojej głowie pojawił się pomysł, a na samą myśl zaczęła lecieć mi ślinka.

— Karmelizowane jabłka — oznajmiłam, uśmiechając się szeroko. Na twarzy Erena natomiast pojawił się grymas.

— Nie możesz — od razu spochmurniałam, krzyżując ręce. — Musisz później iść do klubu. Znając was, to pewnie same weźmiecie udział. W dodatku pewnie nie zjadłabyś tylko jednego, przez co będziesz się gorzej czuła.

— Nie baw się w Jeana — westchnęłam, a chłopak spiorunował mnie spojrzeniem.

— Nie porównuj mnie do niego — mruknął, opierając dłonie na biodrach. — Jestem o wiele lepszy od niego.

— Na przykład w czym? — spytałam, posyłając mu zaczepny uśmiech.

— Jestem mądrzejszy, bardziej wysportowany, umiem gotować, a w dodatku jestem przystojny — zaczął wyliczać na palcach.

— Ja wraz z Arminem pomagamy ci w nauce, w wolnym czasie ćwiczysz kendo, jedynie co umiesz zrobić to cheeseburgery, a aktualnie dziewczyny wolą takich chłopaków, jak Arlert — również zaczęłam wyliczać na palcach.

— Czyli wolisz Armina ode mnie? — spytał urażony.

— Tego nie powiedziałam — podniosłam ręce w geście obronnym. — Ale po prostu dziewczyny lubią słodkich facetów - powtórzyłam moje słowa.

— Uważasz, że nie jestem słodki? — pokazał na swoją twarz, a ja westchnęłam, łapiąc się za głowę.

— Tego też nie powiedziałam — pokręciłam głową zrezygnowana. — Chodźmy już!

  Zaczęliśmy przemierzać przez stragany. W mojej głowie włączył się alert, dostrzegając jedyne, najbardziej upragnione przeze mnie  stoisko. Pobiegłam tam, przyglądając się soczystym, słodkim owockom karmelizowanym.

— Niech ci będzie — spojrzałam na Erena z iskierkami szczęścia w oczach. — Kupię ci, ale... — zaczął się zastanawiać, a napięcie rosło coraz bardziej. — Pokonasz Kaori na macie.

— Co? — spytałam. — Tylko tyle? — zielonookiego zdziwiły moje słowa.

— Jak to "tylko tyle"? — odpowiedział pytaniem na pytaniem. — Wiesz, że teraz mówimy o tobie i Kaori, tak?

— Czy ty właśnie wątpisz w moje umiejętności? — oburzona, skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej.

— Tego nie powiedziałem — wytknął język w moją stronę. — Oi, przestań się dąsać — chwycił moje policzki, rozciągając je. — Mam pomysł.

  Jaeger złapał mnie za dłoń, zaczynając gdzieś ciągnąć. Spojrzałam na niego pytająco, lecz ten nadal szedł przed siebie. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek w telefonie, zauważając, że zostało nam pół godziny. Tak naprawdę dziesięć minut, ponieważ musiałam być szybciej, aby przygotować atrakcję.

happiness limit || eren jaeger [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz