Rozdział 18.

1.5K 64 0
                                    

Musiałam unieść głowę, ku górze by mój wzrok napotkał jego. W tamtej chwili żałowałam, że jestem od niego niższa. Chociaż rangą wilka byłam od niego wyższa, a to mnie już w pełni satysfakcjonowało.

— Jestem Izabella — podałam mu rękę na przywitanie.

— Moje imię już znasz

— Nie

— Demio

— A to nie jest czasami imię twojego wewnętrznego wilka

— Ja i mój wilczur nazywamy się tak samo

— To teraz co? Kontaktując się z nimi mam mówić Demio Jeden i Dwa.

— A ty?

— Co ja?

— Twoja wilczyca i ty też macie tak samo na imię? — To by było po prostu złe

— Nie. Ja jestem Izabella alfa alf, a moja wewnętrzna wilczyca nazywa się Samanta, ale ja mówię do niej po prostu Sami. A tak przy okazji rang, jakiej ty jesteś?- — spytałam się go

— Kiedyś byłem omegą, ale teraz jestem wojowniczą betą — odpowiada na zadane pytanie. No i w końcu się nie myliłam, góruję nad nim pod względem hierarchii

— A ty jesteś jedną z tych groźnych alf, które przywłaszczają sobie ziemię i traktują ludzi jak śmieci?

— Nie należę do tych alf. Wychowałam się wśród ludzi, ale gdybyś spotkał mojego przeznaczonego, mógłbyś opisać do tymi przymiotnikami przywódcy. Ale i tak nikt nie pobije jego wuja, ten to dopiero może uchodzić za tyrana

— Jakim cudem wychowałaś się wśród ludzi? — spytał się mnie zaskoczony

— Po prostu byłam zwykłym człowiekiem, do niedawna myślałam, że tak jest naprawdę. Ale dwa dni temu przyszłam przemianę i dowiedziałam się, że moja matka była panią tych ziem i ja jestem jej córką alfą, alf.

— A... — nie zdążę dokończyć, ponieważ usłyszeliśmy warczenie za moimi plecami. Kolejny wilk? Może tym razem kogoś pokonam? Po tym jak odwróciłam się za siebie, już wiedziałam, że nie będę mogła tego robić. Chociaż bardzo bym chciała. Tym wilkiem okazał się brązowy pchlarz, który potocznie był nazywany alfą bądź moim mate.

Wilczur o błękitnych oczach rzucił się na towarzysza mojej rozmowy, nie zważając na to, że tamten nie jest w czteronożnej postaci. Po chwili jednak zmienił swoją formę i już walczyły ze sobą dwa samce. Jeden brązowy, a drugi czarny. Do całości brakowało mi tylko popcornu. Oglądałam wilki, które warczały na siebie, drapały pazurami, i kolejny raz rzucały się na siebie. Bardziej kibicowałam Demionowi, ponieważ miałam nadzieję, że w końcu jakiś wilk nie licząc mnie skopie, a raczej pogryzie mojego przeznaczonego. Jednak mogłam przepuszczać od razu, że przywódca musi się pochwalić swoją siłą i pokonać swojego wroga. Tylko że jego przeciwnik był strażnikiem. Więc mieli równe szanse. Albo, chociaż tak mi się zdawało.

436 słów 

Alfa ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz