Rozdział 40

634 39 1
                                    

Tylko że ten moment trwał bardzo, bo krótko, ponieważ tak jakby powiedzieć już po chwili mój przeznaczony opanował się, co było w jego przypadku dziwnym. Chciałam mu dogryźć jeszcze, ale potem zrozumiałam, że jako alfa o co ważniejsze królowa powinnam się zachowywać bardziej poważnie. A najlepsze w tym wszystkim jednak było to, że gdyby Sami nie dręczyła mnie tym cały czas, ja całkowicie bym to zignorowała. 

- Możecie już iść zająć się swoimi bardziej pożytecznymi obowiązkami, ale za to widzimy się jutro rano i nie słyszę żadnego sprzeciwu - 

 Już po chwili wyproszeni przeze mnie goście wyszli z tego pomieszczenia unikających na razie karę, no bo oczywiście musieliśmy się o nią kłócić i w końcu nie ustaliliśmy nic. W sali rad zostałam tylko ja i mój przeznaczony.

 - Co ty wyprawiasz? - spytał się mnie 

-No nie wiem?... - udałam zamyśloną

 - Daję nam czas do ochłonięcia i do odpoczynku. Więc na razie Zaczęłam iść w stronę pomieszczenia, a gdy tylko chciałam przejść przez próg Nathan zawołał za moimi plecami moje imię

 - Tak? - odwróciłam się w jego stronę 

- Dziękuję 

- Ale za co? Ja przecież nic nie zrobiłaś

- Troszczysz się o mnie jak tylko możesz - przecież ja zazwyczaj tego nie robię. Jednak nie chciałam zaczynać kolejnej kłótni dlatego nic nie odpowiedziałam w tej sprawie 


- Do zobaczenia później - powiedziałam po czym odwróciłam się z powrotem i wyszłam z pokoju rad, po czym skierowałam się do kuchni, która była moim pierwszym celem.  

Tam też w czeluściach lodówki znalazłam karton mleko, a w jednej z szafek opakowanie pełne płatków czekoladowych. Odnalazłam jeszcze głęboki talerz w niebieskie kropki i łyżkę. Do naczynia wlałam zimne mleko, a później wsypałam płatki. Zaczęłam jej jeść. 

Chociaż w moje wilcza natura chwilowo zaspokoiła swoje potrzeby. Wiedziałam, jednak że na parę godzinę jedna porcja będzie dla mnie za mało. 

Niejednokrotnie widziałam z daleka jak wielki obiegają się jedzeniem a teraz przekonywał się na własnej skórze skąd się wzięło powiedzenie ,,wilczy apetyt". No ale chyba tego wam nie muszę tłumaczyć, bo to jest oczywiste.

 Gdy tylko zjadłam posiłek, wsadziłam naczynia do zmywarki, a później poszłam do pokoju, w którym się obudziłam, położyłam się na łóżku.

Wiedziałam, że król zajmij się resztą spraw związanych ze stanem, ponieważ już poniekąd je zrobił, wypisując, przedtem za mnie większość papierów; dlatego też postanowiłam odpocząć. A w tym pomógł mi sen, przez którego zostałam wciągnięta do krainy Morfeusza. 

Budząc się zalana potem, zobaczyłam pod sobą leżące ciała. Kilka razy zamykamy powiekami, by już nie widzieć scen z tego snu. Jednak to nic nie zdziałało, dlatego też uszczypnęłam się, ale jednak scena, która rozgrywała się przed moimi oczami, stanowiła rzeczywistości. 

- Izabello - zawołał ktoś za moimi plecami, na co ja odwróciłam się do głosu. Stała przede mną białowłosa kobieta, która wyglądała jak moja matka. Zaraz ... To przecież była Luna ,,Magi księżyca"

- Matko czy to naprawdę ty? - spytałam się jej z niedowierzaniem, a na dodatek  z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. 

- Tak Bello to ja twoja matka - odpowiedziała, podchodząc do mnie. Już po chwili znalazłam się w matczynym uścisku i głośno płakałam.

 515 słów

Alfa ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz