Rozdział 14.

2.4K 85 7
                                    

Nie zrobił tego jedynie mój przeznaczony. Już po kilku wszyscy ponownie stali. Słońce już powoli zachodziło, dlatego też przewodniczący rady będący krewnym mojego mate ogłosił koniec tego zebrania. Jednak Diana się z nim nie zgodziła i powiedziała, że to ja mam ostateczne zdanie. No i zaczęli się kłócić. Zapewne te krzyki słyszeli nawet ludzie z pobliskiej wsi. Nikt nie mógł opanować tych dwóch przywódców, a w miarę jak ich kłótnia się narastała, czułam jak ogień, coraz bardziej buzuje w moich żyłach. Mój stan zauważył Nathan, który złapał mnie za rękę. Oparzyłam go, chociaż nie chciałam tego zrobić, nie panowałam nad swoją mocą. Jednak nie zrezygnował i po chwili spróbował kolejny raz mnie dotknąć. Tym razem udało mu się. Zabrał mnie z dala od kłótni, chociaż my i tak ją słyszeliśmy; i zaprowadził do jakiegoś pokoju.

— Gdzie my jesteśmy? — spytałam się go. Ogólnie pokój był całkiem ładny. Chociaż wolałam jasne barwy to te czernie i brązu nie przeszkadzali mi wcale.

— To jest jedna z naszych komnat — naszych? A no przecież jestem jego mate. Muszę się do końca do tego przyzwyczaić. W ogóle jestem ciekawa, jak to będzie, że mną i z nim.

— A teraz Izabello rozgość się tutaj, a ja w tym czasie pójdę uspokoić mojego wuja. — ten przewodniczący rady jest jego bliskim krewnym. No to po prostu fajnie. — Podczas mojej nieobecności przyjdzie do ciebie służąca z kolacją i ubraniami. — Dodał po chwili milczenia. Po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama. Poprawka prawie sama, ponieważ moja wilczyca była ze mną.


Po paru minutach w tej komnacie zjawiła się dziewczyna w mniej więcej moim wieku. Przyniosła mi ciepły posiłek i jakąś sukienkę. Podziękowałam jej za to. Jednak ona nic nie odpowiedziała. Może to dlatego, że bała się mnie dlatego, że była człowiekiem, a ja wilkołakiem w dodatku takim posiadającym moc.

312 słów


Alfa ( Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz