Rozdział 89

671 41 131
                                    

Okienko numer 24 - co z tego, że już dawno po świętach

Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy czekali i zgadli, kto jest chłopakiem Madeleine

*****

Dwudziestego trzeciego grudnia, siedząc w jednym z przedziałów Ginny nie marzyła o niczym więcej niż chwila świętego spokoju. 

Widziała przez szybę piękne krajobrazy, a książka, którą trzymała w dłoni wręcz prosiła się o przeczytanie, jednakże trajkotająca na okrągło Demelza jej to uniemożliwiała. 

- Mam już załatwioną fryzjerkę na dzień przed sylwestrem. - oznajmiła radośnie Robins, zwracając się do niej i Luny, która usadowiona w samiusieńkim rogu przedziału, próbowała doczytać swoje czasopismo. 

- Po co ci fryzjerka, Demelzo? - spytała zaskoczona Krukonka, odkładając gazetkę na bok i wlepiając swoje duże oczy prosto w przyjaciółkę. - Jesteś czarownicą, nie możesz sama zrobić czegoś ze swoimi włosami?

- Mogę, ale nie chcę. - prychnęła szatynka, jakby urażona takim pomysłem. - Jestem kobietą i raz na jakiś czas fajnie iść do fryzjera, nie?

- Demelzo, za fryzjera się płaci. - przypomniała jej Ginny, uśmiechając się sztucznie. - A nie kojarzę, żebyś miała w zanadrzu kilkadziesiąt mugolskich monet. 

- Moja mama jest mugolką, Ginny. - powiedziała Demelza, jakby był to najlepszy i niepodważalny argument. - Wspomniała mi ostatnio, że da mi trochę pieniędzy. A, i jakby co, to tego dnia będziesz musiała siedzieć ze mną. 

- Co? - zdziwiła się rudowłosa, patrząc podejrzliwie na przyjaciółkę. - O co chodzi?

- No, wiesz... Ty mieszkasz teraz obok mugoli, integrujesz się z nimi, czy coś. - mruknęła, nie tracąc uśmiechu. - Więc stwierdziłam, że przypilnujesz mnie, bym nie palnęła czegoś głupiego, no nie? 

- Pomijając fakt, że w ogóle nie zapytałaś mnie, czy będę mieć czas... To całkiem rozsądny pomysł. - stwierdziła Ginny, na co Robins wyprostowała się dumnie.

- Rozsądek to moje trzecie imię. - oznajmiła.

- Trzecie? 

- Pierwsze to Demelza, trzecie to rozsądek, a drugie to miłośnik napojów alkoholowych. - wyjaśniła, na co pozostałe dziewczyny zaśmiały się, w duchu przyznając jej rację. Jeśli miałyby opisać Demelzę, to fakt, iż alkohol był jej miłością, napisałyby chyba jako pierwszy. 

- Coś w tym jest. - zaśmiała się Luna. - Patrząc na to, jestem zdziwiona, że tak dobrze zdałaś ten semestr. Zupełnie nie mogę sobie wyobrazić ciebie przy książkach. 

- Macie mało wiary we mnie. - parsknęła dziewczyna, uśmiechając się szelmowsko. - Ja nie jestem głupia, a jedynie trochę leniwa, jeśli chodzi o naukę. Zresztą, na to trzeba mieć sposób. No bo, popatrzcie na to racjonalnie... Jak zgłoszę się do Munga, że chciałabym dostać się na kursy... Poproszą mnie o wyniki egzaminów i oceny z którymi skończyłam szkołę, nie? Nie będzie ich obchodzić to, że dwa lata temu ledwo zdałam. No więc, ja przez prawie całe szkolne życie się wyszalałam, a teraz się uczę. No dobra, może nie wkuwam po nocach, ale na pewno przykładam się do nauki bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. 

- W sumie racja. - mruknęła Ginny, zdziwiona pomysłowością przyjaciółki. - Tylko chyba ciężko jest nadrobić tyle materiału, by zdać dobrze OWTM'y, co? 

- Żartujesz sobie? - Demelza spojrzała na nią niedowierzając. - Kiedy jeszcze byłam z Seamusem, pytałam go, jakie były pytania. Mówię ci, nie ma nic prostszego niż te egzaminy.

Krok ku dorosłości · HinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz