Dzień, w którym Ginny i jej przyjaciele zakończyli pisać ostatnie OWTM'y był jednym z tych najszczęśliwszych, ale i najsmutniejszych zarazem. Z jednej strony mieli już to wszystko za sobą, lecz z drugiej oznaczało to zbliżający się nieubłagalnie koniec, ostatniego już dla nich, roku w Hogwarcie.
- Nie chce opuszczać tej szkoły, mam z nią tyle dobrych wspomnień - marudziła Demelza, gniotąc swoje niedojedzone frytki na miazgę, co chyba było jej sposobem na odreagowanie tego wszystkiego. - Kurde, to tu poznałam Seamusa i was; tu się zakochałam i tu, dzięki waszej pomocy pierwszy raz odważyłam się powiedzieć temu czubkowi, co do niego czuję; to tu grałam w quidditcha i to tu zaczęła się moja największa przygoda...
Kończąc dziewczyna miała już łzy w oczach, co szybko zauważyły Luna z Ginny, ale nie wiedziały, jak mogłyby jej pomóc, same będąc tak przygnębione myślą o opuszczeniu szkolnych murów.
- Nie wyobrażam sobie tego, jak to będzie teraz wyglądać - ciągnęła Robins, a łza spłynęła jej po policzku, jednak ona nawet nie zwróciła na to uwagi. Zresztą, tego dnia dużo siódmorocznych płakało, żegnając się z tym magicznym miejscem. - Niby wiem, że zamieszkam z Seamusem; że będę się z wami widywać i, że będę studiować, o ile dostanę się na te przeklęte zajęcia na uzdrowiciela, ale... To nie będzie to samo. Nawet nasza święta trójca rzadziej się teraz spotyka. To jest dorosłe życie, a ja nie jestem na to mentalnie gotowa.
- Czasem trzeba robić rzeczy, na które nie jest się gotowym, Demelzo - oznajmiła Luna, z nostalgią rozglądając się po Wielkiej Sali, w której jadła właśnie jeden z ostatnich posiłków. - Na tym, niestety, polega życie. Nabieramy nowych doświadczeń. Tak mówił Flitwick. Ale ja uważam, że to strasznie głupie, że ludzie muszą dorastać. Pozbywamy się wtedy swojej wyobraźni i jesteśmy smutni. Nikt nie powinien być smutny.
- Ja za to mam straszny mętlik w głowie - stwierdziła Ginny, która do tej pory jedynie milczała, zastanawiając się nad tym wszystkim. - Z jednej strony wreszcie zobaczę się z Harry'm, ale z drugiej opuszczę to miejsce raczej na zawsze, bo na nauczyciela nie chcę startować. No i zostaje jeszcze Nick, który błaga mnie o przebaczenie, a ja nie wiem, co mam zrobić.
- Możesz go uderzyć, przydałoby mu się - prychnęła Demelza, wbijając widelec we frytkę ze zdecydowanie większą siłą niż było to potrzebne.
- Ty, uzdrowicielko, nie powinnaś przypadkiem chronić ludzkiego życia? - sarknęła rudowłosa, której wcale nie pomogła odpowiedź jej przyjaciółki. Liczyła na poważną odpowiedź, ale jak zwykle musiała sobie poradzić sama. - Idę się przejść po Błoniach, wrócę, gdy... Jak wrócę to będę.
Dziewczyny nic nie powiedziały, a jedynie pokiwały głowami, zaczynając rozmawiać między sobą.
Ginny miała prawdziwy mętlik w głowie. Nie lubiła żywić do kogoś urazy i tak naprawdę już dawno chciała przebaczyć Nickowi, ale zawsze coś ją blokowało. Jakby jej organizm podświadomie wiedział, że chłopak mimo przeprosin i tak dalej będzie sprawiać problemy.
Westchnęła głęboko, siadając gdzieś pod drzewkiem, z którego miała świetny widok na las i chatkę Hagrida, co dało jej pewien pomysł, a już chwilę później waliła do drzwi małego domku, które otworzył jej zdziwiony mężczyzna.
- Ach, kto mi się tu... Och, Ginny! Wejdź, dziecko, zaraz zrobię ci herbatki! Cholibka, ostatni raz żeś u mnie była z dwa miesiące temu, co? Nie chce ci się już odwiedzać starego gajowego... - powitał ją Hagrid, ciesząc się na jej widok ogromnie. Dziewczyna poczuła się nieco zawstydzona, ale w duchu obiecała sobie, że muszą kiedyś zaprosić półolbrzyma do siebie.
- Cześć, Hagridzie! Dobrze cię widzieć! - zawołała, siadając przy stoliku, na którym po chwili wylądował ogromny kubek herbaty malinowej. - Jak się czujesz?
CZYTASZ
Krok ku dorosłości · Hinny
FanficPo wojnie Harry stara się stawić czoła dorosłości i temu, co jest z nią związane. Wspólnie z przyjaciółmi rozwiązuje zagadkę, dotyczącą dziwnych snów, a później bierze udział w walce przeciw śmierciożercom. W międzyczasie spędza też dużo chwil wraz...