Rozdział 19 Gryfoni górą

892 39 11
                                    

Był już początek października. Pogoda była bardzo ładna, świeciło słońce, a niebo było prawie bezchmurne. Na błoniach przesiadywało dużo uczniów, wszyscy byli w dobrych humorach. Jednak wśród nich nie było kilku osób. Harry, Hermiona, Ron i Ginny nie mieli czasu, ani ochoty na zabawę. Tylko ta czwórka wiedziała, że znów grozi im niebezpieczeństwo. Odkąd z azkabanu uciekli śmierciożercy, byli pewni, że prędzej czy później stanie się coś strasznego... Na szczęście Prorok nie wspominał jeszcze o żadnych zaginięciach. Większość uczniów wzięło to za dobry znak, jednak Harry wiedział, że to tylko cisza przed burzą. Od pewnego czasu bardzo uważnie obserwował kilku ślizgonów, teraz był pewny, że coś kombinują. Spotykali się w małych grupkach, a co jakiś czas dołączała do nich nowa osoba. Ich spotkania były krótkie, trwały około dziesięciu minut. Potem rozchodzili się w różne strony, zapewne po to, by nie budzić podejrzeń. Harry starał się podsłuchiwać, o czym mówią, jednak nie zawsze mu to wychodziło. Ślizgoni musieli rzucać zaklęcia wyciszające, co znacznie utrudniało sprawę. Do tej pory dowiedział się jedynie, że planują zemstę na Malfoy'u. Chłopak chciał go, o tym powiadomić, niestety nie mógł go nigdzie znaleźć. Wpadł, więc na pomysł wysłania mu sowy z prośbą o pilne spotkanie. Czuł się strasznie dziwnie, pisząc listy ze swoim "odwiecznym wrogiem", ale nie miał innego wyboru. Czasy się zmieniły. Ludzie, których mieliśmy za wrogów, stają się naszymi sprzymierzeńcami, a nasi "przyjaciele" wbijają nam nóż w plecy. Harry dalej pamiętał, o czwórce przyjaciół zwanych huncwotami. Nierozłączna paczka przyjaciół...No właśnie, czy aby na pewno? Peter, jeden z huncwotów, przyjaciel Jamesa... Oni mu zaufali, a on ich wydał... Kolejnym przykładem jest profesor Snape... Harry był pewny, że jest on śmierciożercom...i po części miał rację. Był szpiegiem Dumbledora... Nie miał jednak więcej czasu, na zastanawianie się nad tym, ponieważ właśnie dotarł do sowiarni. W ręku trzymał list zaadresowany do Malfoy'a. Zawołał do siebie sowę i podał jej kopertę. Szybko przywiązał ją do nogi ptaka i wyszedł z sowiarni. Musiał się pospieszyć, by zdążyć na trening. Od ostatniego czasu trenują więcej, ponieważ mecz odbędzie się już w przyszłym tygodniu. Będą grać z puchonami. Ron cały czas powtarza, że wygraną mają w kieszeni, bo puchoni są słabi, jednak Harry nie był tego taki pewny. Życie nauczyło go, by nie lekceważyć przeciwnika. Kiedy w końcu dotarł na boisko, była tam już cała drużyna. 

Zaczęli grać. Nowa ścigająca, Olivia radziła sobie całkiem nieźle. Dobrze dogadywała się z Ginny i Demelzą. Pałkarze też byli w formie. Coote wrócił już ze skrzydła szpitalnego i trenował jeszcze ciężej niż przedtem. Ron dzielnie bronił pętli, przepuścił tylko kilka strzałów Ginny. Ogólnie, wszystkim szło bardzo dobrze, więc już po dwóch godzinach wrócili do pokoju wspólnego. Czekała tam na nich Hermiona, która, jak zwykle, się uczyła. Ten widok chyba już nikogo nie dziwi. Dziewczyna odrobiła już zadania, więc zaczęła powtarzać materiał przygotowujący na OWTM'y, ostatnio robiła to coraz częściej. Harry i Ron zaczęli się o nią martwić, ponieważ dziewczyna mało spała, a mimo tego wciąż upierała się, że wszystko jest w porządku. Tego dnia Hermiona wyglądała jeszcze gorzej, oczy miała podkrążone, a policzki zaczerwienione. W dodatku wyglądała jakby przed chwilą płakała. Ron bez słowa usiadł obok niej i przytulił ją. Harry i Ginny zajęli miejsca naprzeciwko nich. Nikt się nie odezwał. Po jakiś dwóch minutach milczenie postanowiła przerwać Ginny.

- Co się stało? - powiedziała dziewczyna, spoglądając niepewnie na swoją przyjaciółkę, po czym dodała. - I nie mów nam, że wszystko w porządku, przecież widzimy, że płakałaś.

- Naprawdę, nic się nie stało. - mruknęła Hermiona i odwróciła głowę, by uniknąć wzroku swoich przyjaciół.

- Och, przestań! Powiedz nam wreszcie co się dzieje. Sama sobie z tym nie poradzisz... - rzuciła w jej stronę Ginny.

Krok ku dorosłości · HinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz