Rozdział 69

710 48 44
                                    

Proszę, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. 

*****

Ostatniego dnia lipca po całym domu rozchodził się zapach śniadania, przygotowanego przez Ginny. Składało się na nie jajko ze szczypiorkiem i bekon. Do picia dziewczyna zaserwowała herbatę cytrynową. 

- No, mistrzowskie danie to to nie jest, ale ujdzie w tłumie. - mruknęła pod nosem, kładąc talerz na tacy, tuż obok kubka i ruszając do sypialni, którą dzieliła z Harrym. 

Chłopak spał w najlepsze, nieświadomy nawet, że jego dziewczyna zdążyła już wstać i zrobić im śniadanie. Uśmiechnęła się szeroko, a następnie odłożyła tacę na stoliczek nocny chłopaka. Dokładnie w tym momencie uświadomiła sobie, że zapomniała o najważniejszym. Machnęła różdżką, rzucając zaklęcie przywołujące i już po chwili trzymała w dłoni babeczkę z wbitą weń świeczką z numerem dziewiętnaście. Odpaliła ją, zaczynając śpiewać.

- Sto lat, sto lat... - jej radosny głos zbudził chłopaka, który, dalej nieco zaspany, podniósł się do sadu i uśmiechnął w jej kierunku. 

- Nie trzeba było, przecież wiesz, jak się umawialiśmy, Ginny. - mruknął, cmokając ją w usta.

Dziewczyna pamiętała o ich umowie. Dotyczyła ona urodzin Harrego, który stwierdził, że po weselu Percy'ego i Audrey ma serdecznie dosyć imprez i przygotowań z nimi związanymi, i że woli spędzić je tylko z nią, Ronem i Hermioną. W końcu i tak stanęło na tym, że do południa mieli być we dwójkę, a następnie przenieść się do Nory, tak, jak chciała pani Weasley. 

-  Nie umiałam się powstrzymać. - zaśmiała się, następnie podając mu tacę ze śniadaniem, której chłopak wcześniej nie zauważył.

- I jeszcze śniadanie? - spytał, niedowierzając. Do tej pory to właśnie on zawsze je przygotowywał. Rudowłosa lekko się zarumieniła.

- Stwierdziłam, że dziś cię wyręczę, Harry. Zresztą, mówisz tak, jakbyś nie wierzył w moje umiejętności kulinarne. Ja też umiem coś przygotować. To, że mi się nie chce to inna sprawa. 

- Jesteś niemożliwa... - pokręcił głową z politowaniem, zaczynając jeść. - Ale w sumie w tej swojej niemożliwości wyróżniasz się wśród reszty. 

- Widzisz? Same plusy. - odparła dumnie, wstając z łóżka i podchodząc do szafy. Wyciągnęła z niej zieloną sukienkę i pokazała ją Harremu, który popatrzył na nią nie do końca rozumiejąc, o co chodzi.

- Dokąd się wybierasz? - spytał, upijając herbaty, czego szybko pożałował. Wciąż była gorąca. 

- Nigdzie, chciałam po prostu ubrać sukienkę. To urodziny mojego chłopaka, musze się ładnie prezentować. 

- Dla mnie zawsze jesteś najpiękniejsza. Nawet w tej piżamie. 

- Chciałeś powiedzieć: zwłaszcza w tej piżamie. - mruknęła, mając na uwadze, że w tym momencie miała na sobie jedynie krótką koszulę nocną. Harry jedynie się zaśmiał.

- Interpretuj to sobie jak chcesz. 

Westchnęła, odwieszając sukienkę do szafy i zamykając ją. Następnie, w końcu odkładając ubranie się na później, ponownie położyła się do łóżka obok chłopaka. Uśmiechnęła się.

- W takim razie zostanę w tej piżamie. - odparła ostentacyjnie. - Może być?

- Jasne. Do południa możesz chodzić sobie w czym zechcesz. Jedynie do twoich rodziców nie wypada ci tak iść. - zaśmiał się, odkładając tacę z powrotem na stolik nocny. - Było pyszne, dziękuję. 

Krok ku dorosłości · HinnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz