{11.} Noc

55 4 0
                                    


- Druga szansa!
Serpention poprosił Shenge, aby sprowadziła resztę bohaterów. Biedronka zdążyła jednak przed nimi. Użyła szczęśliwego trafu, po czym znalazła się w potrzasku - przyciśnięta do drzewa ze sztyletem Wilka przy szyi.
- Gdy tylko się ruszysz ona zginie! - krzyczał Wilk. - Oddajcie swoje miracula!
Nie mógł nic zrobić, oprócz czekania na pomoc. Po chwili przybyła reszta superbohaterów. Wtedy Biedronka się przemieniła w Marinette, a Wilk zabrał jej miraculum i wbił ostrze w jej szyję.
- Nie! - krzyknął Czarny Kot.
- Dru... - zaczął Serpention, jednak Kot mu przerwał.
Czarny Kot w rozpaczy chciał zdjąć swój pierścień, jednak w ostatniej chwili założył go z powrotem.
- Kotaklizm!
- Nie rób tego! - krzyknął Serpention.
Chciał cofnąć czas, jednak nie zdążył. Czarny Kot dotknął szkatułki.
- Władca Ciem nigdy nie dostanie tego, czego pragnie! - zdążył jeszcze krzyknąć.

- Druga szansa!
Serpention walczył z Wilkiem i nagle poczuł ostrze rozcinające jego pierś. Wtedy zza drzewa wybiegła Biedronka, po chwili sztylet utknął w okolicy jej serca.

- Druga szansa!
Gdy Biedronka kolejny raz próbowała go osłonić sztylet utknął w okolicy jej brzucha. Po chwili Shenge, która chciała jej pomóc leżała obok niej z naciętą szyją.

- Druga szansa!
- Wszystko w porządku? Słyszysz mnie?

Luka obudził się. Ciężko oddychał i był cały spocony.
- Co się stało? - spytał klęczącej nad nim Kate.
- Strasznie się miotałeś przez sen i krzyczałeś ,,Druga szansa". Ty też masz te sny? - spytała z przerażeniem patrząc w stronę Marinette.
- Nie, to po prostu zwyczajny koszmar - powiedział wzdychając.
- Co się dzieje? - spytała ze zmartwieniem.
- Moc drugiej szansy jest ogromnym przekleństwem dla jej posiadacza - wtrącił się do rozmowy Sass.
- To prawda - potwierdził Luka. - Widziałem już zbyt dużo. Niemalże każdy z was był ranny lub zginął. Mogę cofać czas, ale nie potrafię wymazać wspomnień. Tyle razy próbowałem uratować Marinette, ale za każdym razem umierała. Gdy Czarny Kot zniszczył szkatułkę zrozumiałem, że nie mogę aż tak manipulować wydarzeniami. Nie da się zmienić losu. A teraz... - nie dokończył, jedynie spojrzał smutno w kierunku nadal nieprzytomnej Marinette.
- To nie twoja wina! Ty ją uratowałeś! - zaczęła go przekonywać Kate.
- Gdybym ją uratował nie byłaby w takim stanie. Ona mnie wybrała, a ja ją zawiodłem!
- Nawet tak nie myśl! - krzyknęła z wyrzutem. - To, że ciebie wybrała było wspaniałą decyzją. Nikt inny nie poradziłby sobie z taką presją. Wszytko się ułoży, zobaczysz - powiedziała.
- Dziękuję - powiedział próbując się uśmiechnąć.
- Idę zmienić opatrunek - powiedziała otwierając drzwi.
- Ja to zrobię, ty zajmowałaś się nią cały wieczór.
Chloe tak długo nie wracała ze sklepu, że Serpention musiał wieczorem wyruszyć na jej poszukiwania.
- Nie martw się, śpij spokojnie. Wiem jak to jest zmagać się z koszmarami.
- Dziękuję - powiedział ponownie tym razem szczerze się uśmiechając.
Kate również odpowiedziała uśmiechem, po czym przemieniła się aby opuścić pokój.

Gdy tylko z niego wyszła usiadła na najbliższym krześle. Nadal czuła się okropnie, jednak nie chciała tego okazywać. Musiała pomóc Marinette, nie było czasu na użalanie się nad sobą.

***

Czarny Kot nie mógł zasnąć. Zegar z kukułką wybił właśnie godzinę trzecią. Było mu niewygodnie - stary dywan był bardzo twardy, nie pomogło nawet ułożenie prowizorycznego posłania ze znalezionych w szafie pogryzionych przez myszy kocy. Postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdy wstał przypadkiem potrącił stojący na komodzie pusty wazon, na co śpiąca obok na plażowym leżaku Chloe wymamrotała coś niewyraźnie, po czym odwróciła się na drugą stronę. Bezszelestnie udał się do drzwi wychodzących do ogródka mijając rozłożony tapczan, na którym smacznie spali Carapace i Lisica. Gdy tylko otworzył drzwi poczuł orzeźwiający powiew świeżego powietrza.

Łzy przeszłości | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz