Rozdział 4

1.1K 33 34
                                    

Gdy wyszliśmy z mojego domu, to cała reszta drogi minęła nam w ciszy, sama nie wiem dlaczego, może dlatego że było zbyt pięknie? Albo po prostu, szliśmy w ciszy. Mimo tego, że szliśmy w milczeniu to droga minęła nam szybko. Aż trochę za szybko, bo w przeciwną stronę, czyli do mojego domu droga się zdecydowanie dłuży. Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos bruneta.

- Haloo ziemia do Inez - mówił chłopak machając mi ręką przed twarzą - nad czym tak myślałaś? - zapytał

- W sumie, sama nie wiem nad czym myślałam - odpowiedziałam

- No zresztą nie ważne, jesteśmy już pod domem - powiedział zadowolony brunet - Panie przodem - dodał otwierając drzwi

- Wow nie wiedziałam, że jesteś takim dżentelmenem - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać. Nagle zza rogu wyszła Pani Arleta

- Nawet chw... O mój boże Inez? - Zapytała zdziwiona matka chłopaka- Ale żeś wydoroślała - dodała po chwili

- Tak to ja - odpowiedziałam

- Marcin!!! Spójrz kto przyszedł - krzyczała Pani Arleta. W tym momencie strasznie chciało mi się śmiać, Michałowi zresztą raczej też, ale widać było wstyd na jego twarzy

- Witaj Inez - Powiedział Pan Marcin wystawiając do mnie swoją dłoń - Cóż Cię sprowadza do Polski? - zapytał

- Długa historia - odpowiedziałam

- Inez zostaje na noc i idziemy do pokoju - powiedział szybko Matczak i pociągnął mnie za rękę.

Kiedy weszliśmy do pokoju, od razu zaczęliśmy się śmiać z jego rodziców. Niby miłe to było, ale śmieszne bo zareagowała tak, jakby zobaczyła trupa jakiegoś

- Ja cie serio przepraszam za nic - mówił Michał przez śmiech

- Chill nic się nie stało - mówiłam, również przez śmiech

- O MÓJ BOŻE INEZ? - zaparodiował swoją mame, przez co wywołał u mnie jeszcze większy śmiech, u niego zresztą również

- Ja to wszystko słyszę! - krzyknęła jego mama z dołu, przez co my się zaczęliśmy jeszcze bardziej śmiać, a ja już płakałam ze śmiechu. W końcu się ogarnęliśmy po jakiś 10 minutach śmiania się

- Zjadłbym pizze - powiedział Michał

- Ja w sumie też - odparłam

- To co zamawiamy pizze? - zapytał

- Tak, ale ty zamawiasz bo ja sie boje - odpowiedziałam i zaczęliśmy się śmiać

- Dobra dobra - powiedział - To jaką chcesz? - zapytał

- Naszą ulubiona - odpowiedziałam

- A dobra czyli 2 hawajskie? - zapytał

- Nie wiem czy zjem całą sama - odpowiedziałam

- To Ci ją dojem, dla mojego brzuszka lepiej - powiedział i wskazał na swoj brzuch przez co od razu zaczęłam się śmiać.

- Dobra to zamawiaj w takim razie - powiedziałam na co chłopak wziął telefon i zadzwonił do pizzeri

-Dobry wieczór, chciałbym zamówić 2 hawajskie, jedną dużą drugą średnią pod aders ************** - powiedział

- A jakie sosy? - usłyszałam głos kobiety w słuchawce. Chłopak spojrzał się na mnie i powiedziałam po cichu, że żaden

- Żadnych sosów - odpowiedział

- Dobrze, to pizza powinna być za mniej niż pół godziny do widzenia - powiedziała i się rozłączyła

na zawsze..?||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz