Rozdział 10

799 23 81
                                    

3.09.2018

Wstałam o nie wiem której, bo nawet nie brałam telefonu do ręki, tylko zaczęłam rozmyślać. Zastanawia mnie to, czemu Paulina wzięła te jebane grzybki. Może to było z mojej winy? W końcu nie dałam jej kolejnej szansy, żeby to naprawiła, więc może przez to  ten syf wzięła. Albo może po prostu chciała spróbować czegoś nowego w życiu, no bo w końcu tylko raz się żyje. A może to gówno od dawna brała, tylko ja nic o tym nie wiedziałam. A może ją do tego jednak zmusiła ta cała Olga, tylko tak powiedziała żebyśmy się nie pruli. Tego się raczej nigdy nie dowiem, bo nawet nie chce mieć z nią zbytnio kontaktu. W sumie, gdyby nie to, że wtedy zadzwoniliśmy na tą karetkę, to możliwe że umarłaby tam na tych schodkach, bo wątpie że ktokolwiek znalazłby ją w odpowiedniej chwili, zanim byłoby za późno. Jestem ciekaw, co teraz z nią będzie.

- Dobra koniec tych przemyśleń - powiedziałam biorąc telefon do ręki, żeby zobaczyć jaka jest godzina. Była na całe szczęście dopiero albo i aż 12, a jak się okazało na obiad do Matczaków mamy na 16, więc  jeszcze tylko 4 godziny. A może nie jeszcze, a aż. Postanowiłam nie schodzić na dół, natomiast stwierdziłam, że czemu by się nie spakować już teraz, na razie na tydzień, a potem najwyżej przyjdę i dopakuje, bo w końcu nie mieszkamy 1000km od siebie tylko paręnaście minut.

*skiptime do 15 30

Przez cały czas od tej 12 do teraz, czyli do 15 30, pakowałam się na ten tydzień, umyłam się no i ogólnie sie ogarnęłam, aby wyglądać jak człowiek, a nie jak gówno. W końcu zeszłam na dół do Taty, który również był już spakowany, w o dziwo większą walizkę niż ja

- Widzę, że już spakowany jesteś - powiedziałam - I nawet w większą walizkę niż ja - dodałam, na co on w śmiech

- Pierwszy raz w życiu - powiedział

- I ostatni - dodałam do jego wypowiedzi

- Dokładnie tak - odparł - Jednak już dzisiaj wieczorem muszę wyjeżdżać- dodał po chwili ciszy

- Spoko - odparłam i poszłam szybko po walizkę - To co jedziemy? - zapytałam (zapytała czy jadą, dlatego ze jej tata musi wyjechać wieczorem kumacie co nie) kiedy już zeszłam na dół z wcześniej wspomnianą walizką, a tata tylko pokiwał głową na tak

- Tylko podczas mojej nieobecności nie chodź zbytnio na wagary - "zagroził" mi mój tata, wchodząc do samochodu, na co ja się lekko zaśmiałam - ja mówię poważnie - dodał po tym jak zauważył, że się śmieje z tego

- No dobra dobra lepiej jedź już bo się spóźnisz - powiedziałam do Taty, a on ruszył spod domu. W dosłownie 5 minut znaleźliśmy się już pod ich domem. Brama była otwarta, dzięki czemu mój tata wjechał na ich terytorium i na spokojnie zaparkował samochód. Mama Michała nas zauważyła jako pierwsza i gdy mój Tata  otwierał bagażnik, w którym znajdowała się moja walizka (jego również) w celu wyciągnięcia jej, mama Michała już wybiegła z domu, żeby się z nami przywitać

- Cześć Dawid! - krzyknęła do mojego taty podbiegając do niego, a za nią stał Michał równie zażenowany tą sytuacją jak ja sama - Słyszałam Inez, że będziesz u nas mieszkać przez jakiś czas - dodała kobieta

- Tak tak - odparłam

- A czy.. - chciała się o coś zapytać, ale Michał jej przerwał

- Mamo przestań, później będziesz wypytywać Inez czy coś lubi - przerwał Kobiecie

- Ahh no dobra, wejdźcie już do domu - powiedziała, a my weszliśmy. Już na samym wejściu było czuć kurczaka

- Daj Inez tą walizkę - powiedział do mnie Michał, kiedy zdjęłam buty. Bez żadnego słowa podałam chłopakowi walizkę i udaliśmy się razem na górę, do jego pokoju. Kiedy weszliśmy do jego pokoju zamknął bardzo gwałtownie drzwi.

na zawsze..?||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz