Weszliśmy do sali, a ja nawet nie pamiętam jaką lekcją zaczynamy. Usiadłam z Matczakiem w ławce, na przeciwko nas siedział Wyguś i Szczepan, a na prawo Adam z jakimś Alanem, który wygląda na spoko gościa. Dookoła były dziewczyny co wyglądały jak dziwki, w tym stety, albo i niestety Paulina, a koło niej najprawdopodobniej Olga. Również dookoła byli chłopacy i jedni wyglądali jak totalne patusy(a przynajmniej próbują nimi być), a drudzy jak poukładani.
- Pssst Szczepan co to za lekcja? - zapytałam szeptem
- Chyba Polski - odpowiedział, a nauczycielka zmierzyła nas wzrokiem
- Chcecie już być pytani? - zapytała nauczycielka
- Nie - odpowiedziałam
- To nie gadać, tylko słuchać - odparłam. Michał podał mi jakąś karteczkę a na niej było napisane:
Jednak zerwijmy się z matmy
A i to jest Polski, rade Ci nie gadaćJa wzięłam długopis i napisałam na kartce spoko <3, a on się uśmiechnął. Ogólnie całą lekcje praktycznie tłumaczyła jakieś rzeczy sprzed roku i nikt jej nie sluchał, jedynie może poukładani, czyli jak wyszło w praniu kujony
*Ten sam dzień, przed matmą*
- Dobra to jak idziemy na wagary? - zapytałam - Chodzi, że jak wyjdziemy z szkoły - dodałam szybko
- No albo normalnie drzwiami, albo przez okno - odpowiedział - zjedziemy po rynnie - dodał
- Pojebało Cię? - zapytałam chłopaka
- Lekko może - odpowiedział zadowolony
- Dobra lepiej chodź już - odparłam i ruszyliśmy w stronę kibla, w którym znajdowało się okno. Mimo, że nie chciałam zjeżdżać po rynnie, to musiałam
- Kto najpierw? - zapytał Michał
- Dawaj ty - odpowiedziałam. Chłopak bez jakiegokolwiek zastanowienia się otworzył okno i zsunął się po rynnie. Od razu po nim, zrobiłam to ja i poczułam się trochę jak strażak jakiś
- A TERAZ SPIERDALAMY - powiedział, a praktycznie krzyknął Matczak i zaczął od razu biec a ja za nim. Nawet nie wiem gdzie biegliśmy, ale on doskonale wiedział. Biegliśmy tak szybko, że nikt by nas nie dogonił. W końcu się zatrzymaliśmy
- Już jesteśmy - powiedział zdyszany pod jakąś restauracją Qchina
- Ee okej, ale po co? - zapytałam
- Zjemy gong-bao - odpowiedział i otworzył drzwi od restauracji - o chuj- dodał
- Co? - zapytałam
- Tam jest nasza babka od chemii - odpowiedział - wycofujemy się - dodał wychodząc szybkim krokiem
- To gdzie teraz? - zapytałam
- Nie wiem, ale trzeba spierdalać, bo nas zauważyła- odpowiedział i zaczęliśmy znowu biec
- Chodźmy do mnie na chatę - powiedziałam dalej biegnąc
- Okej - odparł również biegnąc
Biegliśmy gdzieś pół drogi, a potem się już zmęczyliśmy bardzo i szliśmy jak żółwie
CZYTASZ
na zawsze..?||Mata
FanfictionNie będzie w opisie żadnego spojleru co w środku, ale: • W tym fanfiku występują w większości wymyślone osoby jak i sytuacje ;) • Fanfiku NIE NALEŻY brać do siebie • NIE MA scen 18+ :) ani nie planuje bo obrzydzają mnie. Natomiast występuje liczna i...