Rozdział 15

564 17 21
                                    

*5.09.2018*

Obudziłam się o nie wiem której, ale wiem, że było mi w cholere zimno oraz, że budzik Michała jeszcze nie zadzwonił. Czuje się jak totalne gówno i zapewne tak samo wyglądam. Matczak o dziwo nie wiercił się dziś. Postanowiłam spojrzeć na zegar, który również dzwonił jako budzik. Była 6 rano, a z tego co pamiętam dziś mamy na 8:15. W sumie coś czuje, że i tak nie pójdę, bo kurwa czuje się jak rozjechany ślimaczek, który ledwo żyje. Mimo, że byłam w bluzie, przytulona do Michała, pod kołdrą i kocem to dalej było mi zimno. Nagle chłopak się obudził.

- Cześć krasnal jak się spało? - zapytał

- A no wiesz spało się super ale czuje się jak gówno - odpowiedziałam, a on przyłożył mi swoją rękę do czoła

- Przecież ty masz całe czoło gorące - odparł lekko zmartwiony

- Domyślam się, bo jest mi okropnie zimno, poza tym gardło mnie lekko boli - powiedziałam do chłopaka, a on bez słowa wstał i wyszedł z pokoju. Moją pierwszą myśl to "aha wtf", ale po chwili wparował razem z swoją mamą.

- MÓJ BOŻE DZIECKO CO CI SIĘ STAŁO? - zapytała kobieta podbiegając do mnie z wszystkimi lekami, termometrem i tak dalej.

- No wiesz mamo padało wczoraj i ten złapał nas bardzo mały deszczyk - odparł za mnie Michał drapiąc się nerwowo po karku.

- Ale w dzień nie padało, co wy w nocy byliście? - zapytała, a Michał spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, aby jego mama nie była zła.

- Nooo tak się złożyło, że wyszliśmy z domu na nocny spacer wie Pani taki romantyczny - odpowiedziałam i spojrzałam na kobietę błagalnym wzrokiem.

-Ehh no dobrze, wiem jak to jest - odparła bez jakiegokolwiek gniewu, przez co Michał odetchnął z ulgą. Wyciągnęła pistolet do mierzenia temperatury, który miał świeżo wymienione baterię, więc nie było opcji, aby źle wskazał temperaturę.

- 39 stopni - odpowiedziała i pokręciła głową - Twój tata mnie zabije - dodała pół żartem pół serio.

- Bez przesady - odpowiedziałam, a mama Michała zaczęła wyciągać miliard tabletek jakiś.

- Mamoooooooo, a mogę zostać z Inez w domu? - zapytał Michał I zrobił błagalną minkę

- Ehh no dobrze, ale to tylko dlatego, że sytuacja jest wyjątkowa - odpowiedziała kiwając palcem - A tutaj masz.... - powiedziała i zaczęła wymieniać co mam brać, ile razy.

- Dobrze mamo, już starczy - przerwał kobiecie - zaraz się spóźnisz do pracy - dodał.

-Oj faktycznie już idę, odpoczywaj Inez- powiedziała Kobieta wychodząc z pokoju

- Masakra po co tyle - powiedziałam do chłopaka

- Bo to, żebyś była jak najszybciej zdrowa, bo teraz to się z zimna trzęsiesz - odparł kładąc się obok mnie i przytulając mnie.

- Zimno mi dalej.. - odparłam, a on się automatycznie zerwał z łóżka i rzucił mi kolejną bluzę, którą na siebie od razu założyłam.

- To co, idziemy dalej spać? - zapytał

- Jestem za - odpowiedziałam i zasnęłam.

*

Kiedy wstałam Michała nie było już obok mnie, a ja czułam się jeszcze bardziej jak totalne gówno, więc czas chyba wziąć lekarstwa. A nie, nie mogę jeszcze, bo nic nie jadłam. Nie miałam nawet siły wstać z łóżka. Postanowiłam wziąć telefon do ręki, bo to był jedyny ruch który miałam siłę zrobić. Była w sumie dopiero 15. Postanowiłam wejść na story Pauliny. Oczywiście było jak se piła oraz ćpa. Pojebana jakaś i to ostro. Nie chodzi o to, że se ćpa bo se niech robi co chce, ale o to, że się tym chwali. Olgi nie obserwuje, ale pewnie jest podobnie. Zresztą, wyjebane. Postanowiłam zadzwonić do taty. Niestety nie odbierał, bo pewnie jest pochłonięty pracą. Stwierdziłam, że spróbuje zejść na dół, co z moim samopoczuciem było bardzo trudne. Wstałam bardzo opornie, tak samo schodziłam po schodach. Moim oczom ukazał się Matczak, który próbował coś zrobić do jedzenia.

- No i popsułaś niespodziankę - powiedział z miną zbitego psa

- No przepraszam, ale chce coś zjeść, żeby lekarstwa wziąć - odparłam chłopakowi

- To idealnie się składa bo zrobiłem naleśniki - powiedział podając mi pod nos talerz z dwoma naleśnikami, oczywiście były z nuttelą i bananami w środku.

- Zajebiste są te naleśniki - powiedziałam do chłopaka

- Wiadomo, z przepisu mamy - odparł zadowolony z siebie Michał.

- Ja już tego drugiego nie zjem - powiedziałam do chłopaka po zjedzeniu jednego naleśnika. Nie miałam kompletnie apetytu.

- Nie martw się, ja z ogromną chęcią zjem - powiedział Michał - pamiętasz może Tadeo z podstawówki? - zapytał

- Tego, z którym się przyjaźniłeś? - zapytałam

- Tak - odpowiedział - On chciałby się z nami spotkać - dodał Michał

- Jak to z nami? - zapytałam

- No normalnie ja, ty, chłopacy + on - odpowiedział

- Ale on mnie nawet nie lubił - powiedziałam do niego

- Lubił, ale Pauliny już nie - odparł

- Aha, to dobrze wiedzieć, że mnie w ogóle lubił - rzekłam lekko zdziwiona. Od kiedy pamiętam Tadeo mnie nie lubił i nie chciał totalnie ze mną gadać, albo wyjść na dwór.

- Dobra chodź na górę, musze Ci coś pokazać - powiedział zmieniając temat

- Nie mam siły - odparłam wstając

- Ale ja mam - powiedział biorąc mnie na ręcę w stylu panny młodej. Wszedł po schodach i położył mnie jak małe dziecko do łóżka, przykrył kocem, kołdrą oraz podał leki. Był to jakiś syrop na gorączkę i tabletki na ból gardła.

- Ale twoja mama kazała więcej tabletek- powiedziałam do chłopaka na co on się zaśmiał

-Taa, ale te dwie stykną mówie Ci - odparł

- Dobra, to co chciałeś mi pokazać? - zapytałam

- A no tak - odpowiedział podając mi jakąś kartkę na której był tekst

Niewinne ofiary adolescencji, nikotynowe przerwy od algebry
Fioletowe, mocno miętowe, żute pospiesznie Airwaves'y
Żute pospiesznie Airwaves'y, hehe
Wskazujące i środkowe palce trzymane podczas lekcji
W górze, Sephorowo-Douglasowe udzielanie tym palcom protekcji
W chmurze, i strażacy, ale ci miejscy, co gasząc im szlugi, gasili też dopływy miesięcznej pensji... (i wiecie tam do końca całej piosenki)

- I jak? - zapytał mnie Michał

- W ile to napisałeś? - zapytałam

- Nie wiem, szczęśliwi czasu nie liczą - odpowiedział

- Mi się tam podoba - powiedziałam - Jestem pewna, że będzie duuuuuużo osób którym to siadnie - dodałam

- Taaa nie wiem - odparł siadając obok mnie

- Ej, popatrz na mnie - powiedziałam do chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy - Jestem tego w 101% pewna, że kiedyś wystąpisz na dużej scenie, grając koncert. Pamiętaj, że mimo wszystko ja przy tobie będę - dodałam błyskawiczne, a on się uśmiechnął

- Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak we mnie wierzy - odparł z bananem na twarzy

- Może i jedyną, ale wierzę w Ciebie jak nikt inny - powiedziałam do chłopaka i się do niego przytuliłam. Siedzieliśmy tak dopóki nie zadzwonił mój telefon
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Koniec rozdziału

Już raczej wracam do normalnego wstawiania rozdziałów

Pozdro z fartem ❤

*nie, nie sprawdzone








na zawsze..?||MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz