Rozdział 47 - Wspomnienia

120 12 10
                                    

POV USAGI

Wracając z parku Shimata kupiłam największe dostępne opakowanie lodów na wynos. Miałam nadzieję, że moja rodzina się ucieszy.
- Cześć! Wróciłam! - krzyknęłam od razu po otwarciu drzwi - Mamo! Tato! Kupiłam lody!
- Ich nie ma ale ja się chętnie skuszę! - usłyszałam głos Shingo dobywający się z piętra.
- A gdzie rodzicie? - spytałam zdziwiona na ich nieobecność o tej porze.
- Wyszli z Kumiko-san i Hiroki-san. Mówili że wrócą późno - wyjaśnił Shingo schodząc po schodach - jakie masz lody?
- A jakie byś chciał? - zapytałam ze śmiechem wiedząc, że mój brat liczy na czekoladowo-truskawkowe - obejrzymy jakiś film?
- Jasne! - powiedział Shingo rzucając się na kanapę.
Wybraliśmy jak zwykle anime a oprócz lodów zrobiliśmy popcorn. Spojrzałam na mojego brata doceniając te rodzinne chwile. Bo choć mimo wiecznych kłótni seanse anime były u nas dość powszechne, to wcześniej nie ceniłam właściwe tych chwil. Zmierzwiłam orzechowe włosy mojego brata a on tylko warknął coś niezrozumiałego z ustami pełnymi popcornu. I choć teraz wyglądał jak dzieciak to ja widziałam już w nim młodego mężczyznę.
I gdy tak rozmyślałam utkwiwszy wzrok w telewizorze wspomnieniami wróciłam do tej chwili...

Wcześniej
(kontynuacja wydarzeń z rozdziału 27)

POV USAGI

- Jak mam Ci pomóc jeśli nawet nie wiem kim jesteś?! - zapytałam - a może okłamujesz mnie i moim przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo?
- Mogę obiecać, że nie skrzywdzę ani Ciebie ani nikogo, kto jest Ci bliski.
- Jak mam Ci wierzyć? - choć czułam, że mówi prawdę to byłam sceptyczna.
- Dotrzymujesz obietnic? Bo ja tak - powiedział Kosaten - obiecuję Ci, że pokaże Ci swoją twarz. W zamian Ty obiecaj mi, że zanim cokolwiek powiesz wysłuchasz mojej prośby. Kiedy to zrobisz wybór będzie należał do Ciebie.
- Jaki to będzie wybór? - byłam ciekawa.
- Albo pomożesz mi i weźmiesz udział w mojej grze albo wyjdziesz stąd i zrobisz co tylko zechcesz.
- Ten ktoś jest dla Ciebie bardzo ważny, prawda? - spytałam, bo byłam pewna, że nie robi się takich rzeczy dla byle kogo. Przez chwilę pomyślałam jak bardzo chciałabym aby o mnie ktoś tak walczył. Aby ktoś to mnie tak bardzo kochał.
- Bardzo - odpowiedział potwierdzając moje myśli - tak bardzo, że postanowiłem walczyć o ratunek. Sam nie dałem rady.
- Rozumiem - przytaknęłam wyczuwając ogromny smutek w jego głosie - ale nadal nie jestem pewna czy mogę ufać Twojej obietnicy.
- Pod łóżkiem jest pudełko, zajrzyj do niego.
Gdy tylko to powiedział zajrzałam pod łóżko. Rzeczywiście było tam różowe pudełko. Z zaciekawieniem podniosłam wieczko i zajrzałam do środka.
- To moje! - byłam w szoku widząc moje rzeczy osobiste. Było tam wszystko! Mój komunikator, moja broszka przemiany, Hensou Pen i... Moja praca z japońskiego...
- Dlatego zawsze było przy Tobie - usłyszałam jego głos - czy teraz mnie wysłuchasz?
- Obiecuję - powiedziałam podnosząc dłoń do góry w geście przysięgi.
Gdy tylko to powiedziałam mój rozmówca zrzucił kaptur i zdjął maskę.
Byłam w szoku, gdy zobaczyłam jego twarz. Czy to było możliwe?
- To Ty??? - szepnęłam pełna zaskoczenia a w mojej głowie wirowało tysiące pytań.
- A kogo się spodziewałaś Usagi-baka? - zielonooki młodzieniec zakpił ze śmiechem odrzucając swoje przebranie i wyjmując sztuczne zęby wampira, które ubierał na ostatni bal maskowy.
- Ale co Ci strzeliło do głowy Shingo! - nie rozumiałam o co mogło chodzić mojemu pokręconemu bratu - czyś Ty zwariował! Przegapiłam szkołę! Gdzie ja w ogóle jestem! Jak zaraz powiem mamie to...
- To co siostrzyczko? - wyszczerzył się Shingo w moim kierunku - dostanę szlaban?
Aż cała się zagotowałam ze złości.
- Po pierwsze to mama wie - powiedział Shingo z triumfalną miną - a po drugie to obiecałaś mnie najpierw wysłuchać. Czy tak dotrzymuje tajemnic legendarna Sailor Moon?

POV SHINGO

Spojrzałem na Usagi, w której aż się zagotowało. Wiedziałem że uderzenie w honor Sailor Moon przyniesie oczekiwane rezultaty.
- Teraz ja mówię a Ty mnie słuchasz - powiedziałem najbardziej stanowczym i dojrzałym głosem jaki byłem w stanie z siebie wydobyć - Wiem, że nie zawsze się dogadywaliśmy i że może nie traktujesz mnie jak przyjaciela ale nie mogę już na to patrzeć.
- Na co? - szepnęła Usagi.
- Na to jak cierpisz - westchnąłem przypominając sobie jak z mojej siostry powoli uchodził jej zwykły blask - na to jak jesteś smutna i przygaszona. Albo na to jak Chiba Cię wystawia. Albo na to jak tęsknisz za Seiyą - zobaczyłem jej zdziwioną minę i mimo wcześniejszych planów potrzymania jej w niepewności postanowiłem wyjaśnić jej wszystko - Usagi-chan nie doceniałaś mnie i rodziców. Kochamy Cię i widzimy nie tylko to, co chcesz nam pokazać ale o wiele więcej. Nie zawsze wiemy o co dokładnie chodzi. Tak jak rodzice. Oni nie wiedzą że jesteś Sailor Moon. Ale widzieli jak cierpisz i jak gaśniesz. Dlatego gdy powiedziałem, że mam plan jak Ci pomóc zgodzili się mi pomóc. Mama nawet wysprzątała piwnice jak widzisz.
- Wiedziałam że znam to miejsce! - krzyknęła Usagi klaszcząc w dłonie. Przecież to mój stary dywan i ten stoliczek i...
Roześmiałem się w głos widząc jej dziecinne zachowanie. Gdy ja mówiłem do niej o ważnych sprawach ona skupiła się na dywanie! Kobiety!
- Nie śmiej się ze mnie - wystawiła mi język by zaraz spoważnieć - jak to możliwe, że rodzice pozwolili mi dziś nie  pójść do szkoły?
- Tata zgodziłby się na wszystko byle tylko zobaczyć Twój uśmiech - zaśmiałem się widząc załzawione oczy taty gdy jego mała córeczka była smutna.
- A mama? Przecież dla niej szkoła to świętość! - drążyła temat Usagi. Ta dziewczyna jest niemożliwa. Ja mówię o jej życiu a ona o szkole.
- Nie dasz mi dokończyć póki się nie dowiesz prawda? - spytałem nie licząc wcale na odpowiedź. Choć kitki mojej siostry bardzo szybko zaczęły skakać w rytm potakiwania - mamę przekonał jeden bardzo ważny argument.
- Jaki? - Usagi w zamyśleniu podrapała się w brodę. Wyglądała tak, jakby to ona była moją młodszą siostrą, a nie odwrotnie.
- Powiedziałem że jak mi pozwoli wprowadzić mój plan "uśmiech dla Usagi" to sprawie, że Seiya wróci do Japonii - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Przecież to niemożliwe! - skarciła mnie Usagi - Seiya jest... Ymmm.. Hmmm
- Seiya jest na Kinmoku, wiem - wytłumaczyłem widząc jej skrępowanie - ale jeśli weźmiesz udział w mojej grze to sprawie, że będzie w Tokio.
- Ale jak? - zdziwiła się Usagi.
- Są różne opcje ale stawiam na Aino lub Tenoh - zaśmiałem się na myśl o czarodziejkach - jak dla mnie Mizuno ma za mało siły przebicia. Ale Wenus i Uran to całkiem inna bajka.
- Skąd? - zaczęła moja siostra a ja widziałem jak trybiki poruszały się w jej głowie. Nagle wstała, wymierzyła we mnie palcem i krzyknęła - SKĄD TY TO WSZYSTKO WIESZ?!
- Jak zwykle zaczynasz od najważniejszych pytań Usagi-baka - roześmiałem się widząc jej minę. I choć miałem chęć potrzymać ją w niepewności to postanowiłem wyjaśnić jej wszystko.
- Jak tam Twoja praca dla pani Toshiko? Ta co zadaje za każdym razem, gdy zaczyna uczyć nową klasę. - spytałem wspominając nauczycielkę języka japońskiego. Za każdym razem gdy przejmowała nową klasę nakazywała kupić notatnik. Zadaniem uczniów była pisanie w nim własnej książki. Zasady były jasne - piszesz o czym chcesz i jak chcesz byle pisać minimum dwie strony w tygodniu. Jeśli chciało się aby przeczytała można było jej przynieść. Jeśli nie - trudno. Liczyło się to, aby pisać.
- Ja... - zaczęła Usagi czerwieniąc się jak dojrzały pomidor.
- Ty pisałaś o Sailor Moon - wytknąłem na nią język.
- Nie miałeś prawa! - krzyknęła rzucając we mnie poduszką
- Na swoją obronę mam to, że nie sądziłem że to coś w rodzaju pamiętnika - czułem potrzebę wytłumaczenia jej mojego błędu - chciałem przeczytać kawałek i się z Ciebie pośmiać. A potem się wciagnąłem - wzruszyłem ramionami wspominając dzień, gdy pierwszy raz spojrzałem do tego notesu - później chciałem wiedzieć jak potoczą się losy wymyślonych bohaterek. Ale w pewnym momencie zacząłem łączyć fakty. Zacząłem widzieć podobieństwa między Litą a Mako czy między Darienem a Mamoru. I pewnego dnia mnie olśniło. Pisałaś o sobie. Wtedy wszystko ułożyło się w całość.
- Od dawna wiedziałeś? - zapytała Usagi.
- Tak - przyznałem szczerze - dziwi mnie że ani Ty ani Luna się nie domyśliłyście.
- A niby jak miałyśmy to zrobić? Nie umiem czytać w myślach! - oburzyła się Usa.
- Hahaha - zaśmiałem się na myśl o tym jak nieuważna była moja siostra - a jak myślisz kto wiecznie odnosił Twój notatnik do pokoju, gdy zostawiałaś go w różnych częściach mieszkania? Kto głośno tupał lub krzyczał za każdym razem gdy chciał wejść do Ciebie do pokoju lub gdy szli rodzice? Jak myślisz kto krył Cię gdy razem z dziewczynami biegłaś walczyć w obronie miasta? Kto mówił rodzicom, że śpisz jak smok, gdy nie schodziłaś na kolację bo w tym czasie Sailor Moon walczyła z wrogiem?
- Ja nigdy o tym nie myślałam - Usagi spuściła wzrok.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnąłem się pocieszająco - od tego są bracia prawda?
Usagi spojrzała na mnie z wdzięcznością. Cieszyłem się, że wreszcie dostrzegła we mnie kogoś więcej niż wstrętnego dzieciaka.
- Skoro wszystko wiesz to po co jestem Ci potrzebna? - zadała pytanie na które czekałem.
- Po pierwsze liczę, że powiesz mi skąd wzięłaś te imiona? - spytałem w celu rozładowania napięcia.
- Z telenoweli - przyznała się Usagi i schowała twarz w dłoniach - a po drugie?
- Już mówiłem - powiedziałem przewracając oczami - Chcę żebyś kogoś dla mnie ocaliła. No nie patrz tak na mnie! Chcę żebyś ocaliła siebie siostrzyczko.

Szukając siebieWhere stories live. Discover now