Rozdział 49 - Udręka Oczekiwania

120 11 6
                                    

POV MINAKO

Spojrzałam w gwieździste niebo i westchnęłam. Jeszcze jakiś czas temu obserwując migające punkciki wyobrażałam sobie, że rozmawiam z Yatenem. I jeśli wtedy sądziłam, że za nim tęsknię to nie wiedziałam jak nazwać to, co czułam teraz. Nie wiem czy to ponowne spotkanie, pocałunek czy nadzieja na wspólną przyszłość sprawiły, że tym razem cierpiałam bardziej.
Wróciłam myślami do ostatnich trzech tygodni. Gdyby nie tęsknota za Yatenem byłabym niezmiernie szczęśliwa. Stosunki między mną a Usagi znacznie się poprawiły. Tak samo było z resztą dziewczyn. Byłyśmy szczęśliwe. Przynajmniej na tyle ile pozwalała nieobecność chłopców. Wiedziałam, że Ami nie zawsze skupia się na książce, którą czyta. Byłam pewna, że w takich momentach, jej myśli wędrują do przystojnego muzyka o filetowych oczach. Ja poświęcałam wieczory na obserwacje gwiazd a Usagi... Cóż Usagi udawała, że wszystko jest w porządku. Ja nie dałam się jednak oszukać.
- Znowu coś Cię martwi prawda Mina-chan - usłyszałam głos Artemisa i przypomniałam sobie podobny wieczór. Uśmiechnęłam się na myśl o powtarzalności naszych zachowań.
- Czemu zawsze pytasz mnie o to wieczorem Artemisie?
- Bo wieczorami zrzucasz maskę beztroskiej dziewczyny i powierzasz swe troski gwiazdom - odparł biały kot siadając u moich stóp.
- Chyba masz rację poeto - zaśmiałam się ze słów towarzysza - jakoś dziwnie lubię gwiazdy.
Puściłam oczko w kierunku kota zauważając jego zmieszanie.
- Martwię się Artemisie - powiedziałam już poważniejszym tonem - nie wiem czy Gwiazdy wrócą na Ziemię. I choć wiem, że jeśli Yaten zdecyduje się mieszkać na Kinmoku to pęknie mi serce, to wiem że potrafiłabym to zrozumieć. Sprawy między mną a Yatenem są jasne. Zależy nam na sobie ale oboje jesteśmy wojownikami i misja jest na pierwszym miejscu.
- Twoje szczęście powinno też się liczyć - powiedział Artemis patrząc mi w oczy.
- Nigdy nie stracę nadzieji na szczęście - uśmiechnęłam się do kota pewna swoich słów - jednak to o Usagi się martwię. Ona jest zagubiona i boję się, że przegapi szansę na szczęście. Boję się, że przez to, co wcześniej przeszła straci możliwość na związek z Seiyą. A gdy zorientuje się co czuje będzie już za późno.
- Uważasz, że Usagi kocha Seiyę? - zapytał Artemis patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Jestem tego pewna - odpowiedziałam z całą mocą.

POV REI

Spojrzałam na kwiaty w wazonie i uśmiechnęłam się instynktownie. Choć nie powiedziałam tego jeszcze dziewczynom to sprawa zniknięcia Usagi miała jeden skutek uboczny. Zrozumiałam, że nigdy nie wiadomo kiedy po raz ostatni widzimy kogoś bliskiego. I gdy z takim nastawieniem wróciłam do świątyni... Cóż... Powiedzmy że Youchiroo dostał wreszcie szansę o którą zabiegał.
- Było warto - szepnęłam sama do siebie przebierając się w kimono. Jak co wieczór postanowiłam sprawdzić czy święty ogień ma mi coś do powiedzenia.

POV USAGI

Jak co środę umówiłyśmy się z dziewczynami w Crown. Od kiedy moje strażniczki zaakceptowały, że sama chcę wybrać własną przyszłość czułam się lżejsza. Jakby spadł ze mnie wielki ciężar. Czasami miałam wrażenie, że one też tak się czuły. Teraz mogłyśmy być sobą i same wybrać naszą przyszłość.
Dzięki tej zmianie nasze spotkania też wyglądały inaczej. To tak jakby świat nabrał piękniejszych barw.
I gdy wraz z Ami i Mako śmiałyśmy się z opowieści Minako do naszego stolika dosiadły się Outer Senshi.
Haruka usiadła koło mnie i objęła mnie ramieniem a Hotaru z uśmiechem puściła do mnie oczko. Wczoraj zaprosiłam ją pod pretekstem wspólnego wieczoru. Jednak zamiast mnie w domu czekał na nią Shingo z kolacją i filmem. Choć tak mogłam odwdzięczyć się bratu za wspieranie mnie. I wynagrodzić przyszłe starcie z Haruką. Wietrzna Czarodziejka nie wiedziała jeszcze, że jej mała dziewczynka ma chłopaka i lepiej, żeby tak chwilowo pozostało.
Moje rozmyślenia przerwał głos Michiru:
- Dziewczyny dziś rano widziałam w lustrze kilka energii zbliżających się do Układu Słonecznego.
- Chłopcy wracają? - krzyknęła Minako a jej oczy zalśniły radością.
Czekając na odpowiedź czułam jak moje serce wstrzymuje bicie.
- Nie wiem - przyznała morskowłosa - energii jest cztery albo pięć. Nie widziałam dokładnie. Poza tym różnią się od Sailor Starlights. Powinnyśmy być przygotowane na możliwych wrogów.
I choć myśl o ponownej bitwie napawała mnie lękiem to chyba bardziej smucił mnie fakt, że nie zobaczę Seiyi. Znaczy wszystkich braci Kou.
- To nie będzie konieczne - powiedziała Rei zjawiając się koło naszego stolika - wczoraj wieczorem miałam wizję i jestem pewna, że tajemniczy przybysze pochodzą z Kinmoku.
- Dlaczego tak sądzisz Rei-chan - spytała Ami jak zawsze licząc na konkrety.
- W tej wizji widziałam Kakyuu-hime stojącą na balkonie i machającą jakby na pożegnanie - Rei zaczęła opisywać swoją wizję. I choć opowiadała o tym jak wyglądała Kakyuu i innych szczegółach ja nie mogłam się na tym skupić. Myślałam tylko o tym, jakie decyzję podjęli chłopcy i czy zostaną z nami na Ziemii.
- Ciekawe czemu energii jest tak dużo? - zastanawiała się Ami.
Mnie martwiło to samo...

POV MINAKO

Udałyśmy się do parku, gdzie według Michiru i Rei mieli wylądować Sailor Starlights. Przynajmniej wierzyłyśmy, że to oni.
Zerknęłam na zegarek zastanawiając się, czy aby na pewno przybyłyśmy we właściwym czasie. Spojrzałam ukradkiem na Usagi, która ze zdenerwowaniem zajadała żelki. Jeny ta dziewczyna nigdy się nie zmieni.
I gdy miałam już podejść do księżniczki i postarać się ją uspokoić niebo przecięły cztery kolorowe światła - fioletowe, zielone, czerwone i niebieskie. Zmarszczyłam brwi czując, że coś w tym obrazku mi nie pasuje. I nie chodziło o dodatkowe światło.
Nim zdążyłam się jednak zastanowić zobaczyłam Yatena skąpanego w świetlistym blasku. Niewiele myśląc rzuciłam się do przodu wpadając z rozpędem w jego ramiona. Czując uspokajający zapach mięty i ciepło jego ciała poczułam się szczęśliwa.
Poprzednie przeczucie nie dawało mi jednak spokoju. Wyswobodziłam się z czułego uścisku i rozejrzałam po reszcie przybyłych. Taiki zerkał w stronę Ami. Obok niego stała wojowniczka w stroju podobnym do Starlights. Jej wstążki były jednak czerwone, włosy krótkie i czarne a oczy miały kolor rubinu. Musiałam przyznać, że wyglądała pięknie. Poczułam lekkie ukłucie zazdrości jednak ciepło Yatena dodawało mi otuchy. Spojrzałam w drugą stronę szukając wzrokiem Seiyi i wtedy zrozumiałam. Światło nie miało koloru szafiru jakim zazwyczaj otaczał się Seiya. Był to raczej niebieski w stylu pogodnego nieba tak samo jak wstążki blondwłosej stralights. Jej błękitne oczy były skupione i odważne. Jednak nie były to oczy, które spodziewałam się zobaczyć.
Ze strachem obejrzałam się na miejsce w którym wcześniej była Usagi dostrzegając jedynie zgubioną paczkę żelek. Na horyzoncie widziałam tylko dwie powiewające kitki. Szybko wyswobodziłam się z objęć Yatena i rzuciłam w pogoń za księżniczką. Nie mogłam pozwolić by była teraz sama.

Szukając siebieWhere stories live. Discover now