Chodzę po lesie sama; zatopiona w nadziei, że ktoś raczy zobaczyć mnie w beznadziei.
Kroczy ktoś prędzej przede mną mi miga sylwetka człowieka, drugiego dusznika.
Jak po czasie oznajmić można; Ni gadatliwy, ni zrzędliwy.
Więc razem wędrujemy patrząc przed siebie starając zamykać oczy, gdy patrzymy na siebie.
Z nadzieją na lepszy dzień, lepsze jutro by już nie martwić się co będzie jutro o świcie i przez całe życie.