~9~

3K 88 22
                                        

-Zaraz...ja się podobałem Zabiniemu?
-Tak.- westchnąłem.
-To może do niego zagadam, całkiem niezły jest.- uśmiechnął się do mnie pełen nadzieji a ja podniosłem się do siadu i zmarszczyłem brwi.
-No chyba cię pojebało!- krzyknąłem na niego.
-Niby czemu?- na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
-Bo jesteś mój!- wyrzuciłem ręce do góry, nie chciałem tego powiedzieć. To nie tak miało wyjść, ale teraz już się nie wycofam, nawet jeśli powiem że to nie prawda i tak mi nie uwierzy.
-Mhm...- uśmiechnął się triumfalnie, nałożył bokserki i położył się obok mnie, poklepał miejsce obok siebie zachęcając abym też się położył. Spojrzałem na niego rozzłoszczony bo mnie zirytował i poszedłem się wykapać. Mocno trzasnąłem drzwiami od łazienki i wściekły wszedłem pod prysznic odkręcając strumień gorącej wody, który mnie uspokoił.
Wyszedłem z łazienki a brunet tak jak leżał tak leży nadal patrząc się w sufit, kiedy usłyszał otwierające się drzwi spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął na co tylko prychnąłem. Podeszłem do szafki z bielizną i wyjąłem z niej bokserki które naciągnąłem na siebie, bardzo opinały pewne miejsce, przyłapałem bruneta że się tam patrzy.
-O co ci chodzi Draco?- zapytał.
-Mi o nic.- prychnąłem.
-Najpierw na mnie krzyczałeś, później trzasnąłeś drzwiami a teraz mnie zbywasz. Coś musiało się stać. Więc?- powiedział z nadzieją na odpowiedź.
-Przecież ci mówię że o nic mi nie chodzi.
-Zaraz...czy ty jesteś zazdrosny o Zabiniego?
-Ja? Pff...nie skądże.- zaśmiałem się, kurwa trafił, dobry jest.
-Czyli nie masz nic przeciwko że teraz do niego pójdę i pójdziemy nie wiem na randkę czy coś?- zapytał patrząc się na moje plecy bo stałem do niego tyłem. Wtedy coś się we mnie zagotowało ale nie chciałem narazie tego pokazywać.
-Nigdzie nie idziesz!- odwróciłem się do niego gwałtownie. No i chuj, tyle z mojego ukrywania emocji.
-Czyli jesteś zazdrosny!- zaśmiał się.
-Dobra jestem!- burknąłem i krzyżując ręce na piersi walnąłem się na fotel.
-Oj już nie złość się tak.- podszedł do mnie i chciał złapać moją twarz w dłonie ale odwróciłem głowę.
-Okej...czyli teraz będziesz na mnie zły.- stwierdził i patrzył się na mnie.
-Wkurwiony.- poprawiłem go i rozglądałem się po pokoju, który nagle stał się taki ciekawy.
-Ale Draco to były tylko żarty.- powiedział błagalnie.
-Świetne żarty Harry.
-Nie chciałem cię urazić. Proszę przestań się dąsać bo brzydko wyglądasz jak robisz tą naburmuszoną minę.- zaśmiał się w ten swój słodki sposób a ja słysząc to też się zaśmiałem ale nie umiejętnie próbowałem ukryć uśmiech.
-Widziałem to!- uderzył mnie poduszką.
-Właśnie popełniłeś swój największy błąd.- poderwałem się z fotela chwytając go i rzucając na łóżko na co się głośno zaśmiał. Usiadłem na nim okrakiem i złapałem jego nadgarstki nad jego głową.
-Masz łaskotki?- zapytałem jeżdżąc palcem po jego nagim ciele i przyglądając się mu, zrobił wielkie oczy czyli miałem racje.
-Wiedziałem.- szepnąłem i zacząłem go łaskotać.
-Draco...proszę...zlituj się...- mówił między oddechami.
-Za to co mi zrobiłeś? Chyba śnisz.- sapnąłem wracając do poprzedniej czynności.
-Draco...proszę...już...nie...- mówił łapiąc oddech i zwijając się ze śmiechu.
-Tym razem ci odpuszczę. TYM RAZEM!- powtórzyłem dwa pierwsze słowa i przypatrywałem się mu. Przypomnę dalej na nim siedziałem i trzymałem jego ręce nad głową.
-Co wy odpierdalacie?- usłyszałem za sobą, gwałtownie się odwróciłem, w drzwiach stała Anastazja z kpiącym uśmiechem.
Kurwa.
-Co ty tu robisz?- zająkałem się i przykryłem Harrego całego kołdrą, wstałem do niej i stanąłem przed jej oczami.
-Ja przyszłam się zemścić, nie wiedziałam jeszcze jak ale teraz już wiem.- uśmiechnęła się szyderczo.
-Nie zrobisz tego!- zakpiłem.
-A założymy się?- posłała w moją stronę uśmiech. Moja mina momentalnie zrzedła. Zajebiście.
-Mam jednak pewną ofertę...- powiedziała triumfalnie.
-Jaką?- wywróciłem oczami ze znudzenia.
-Za 15 minut w moim dormitorium i się przekonasz.- ostatni raz się uśmiechnęła i wyszła.
-Poszła już?- Harry cicho zapytał.
-Tak. Kurwa jak mogłem być taki głupi i nie zamknąć drzwi.- skarciłem sam siebie.
-Nie wiedziałeś że tu wejdzie bez pukania więc to nie twoja wina.- Harry mnie przytulił.
-Jeszcze muszę do niej kurwa iść.
-Nie musisz.
-A wyobrażasz sobie nagłówki w proroku codziennym „Wybraniec zmienił orientacje" albo „Czy wybraniec jest gejem?"?
-Nie.
-No właśnie, więc muszę tam iść.- wstałem i zacząłem się ubierać. Wyszedłem z pokoju zostawiając tam Pottera i ruszyłem do dormitorium tej dziwki. O dziwo tak jak ja miała swoje własne dormitorium a z tego co wiem nie była prefektem czyli miała bogatą rodzine, super. Oznaczało to że spotkamy się na corocznym balu dla arystokracji w Ministerstwie. Byłem już pod drzwiami na których pisało Anastazja Williams, niepewnie zapukałem. Brunetka mi otworzyła z triumfem na twarzy i w puściła mnie do środka.
-Och...jednak przyszedłeś.
-Nie dość że głupia to jeszcze ślepa.- fuknąłem.
-Uważaj na słowa blondasku bo źle skończy się to dla ciebie i twojego kochanka.
-Co ci do tego z kim się spotykam?!
-Mi nic, ale każdy by się zapewne mocno zdziwił że wielki wybraniec sypia z Malfoy'em. Szczególnie ucieszyłaby się Rita Skeeter nie uważasz że to ciekawy temat?
-Żartujesz sobie w tym momencie?
-Czemu miałabym żartować?
-Skończ niepotrzebnie pierdolić i powiedz jaka jest ta twoja oferta.
-Ah no tak. Jest ona taka, będziesz pomagał mi w odbudowaniu reputacji, nie obchodzi mnie jak to zrobisz, po prostu masz to zrobić i umówić mnie z jakimś chłopakiem na przykład z tobą, a nic nikomu nie powiem.
-Czy ty siebie kurwa słyszysz?
-Tak. Masz czas przemyśleć do dziś wieczora. Brak odpowiedzi uznaje za odmowę. Możesz już iść.- machnęła olewczo ręką dając mi znać żebym krótko mówiąc spierdalał.
Prychnąłem i trzaskając drzwiami opuściłem jej dormitorium. Mam się z nią umówić bo inaczej wszystkim wygada z kim pieprzy się Potter, jestem pewien że nie jeden gej by mi zazdrościł ale też te wszystkie dziewczyny, które się podkochują w wybrańcu wydrapały by mi oczy. Z drugiej jednak strony reputacja Harrego mogłaby poważnie na tym ucierpieć, moja z resztą też. Wszedłem do dormitorium ale Harrego już nie było, na szafce obok łóżka dostrzegłem karteczkę.

Draco kochanie,
Musiałem już iść napisać wypracowanie na eliksiry, frytkownica uwzięła się na mnie i nie daje mi żyć. Jak nie napisze tego to zginę marnie a nikt chyba by tego nie chciał.
Kocham cię zobaczymy się niedługo.
Harry

Po przeczytaniu karteczki zrobiło mi się ciepło na sercu, nazwał mnie swoim kochaniem i że mnie kocha. Mimowolnie na moje usta wpłynął uśmiech.
Chyba naprawdę się zakochałem.
_______________________________

Wiem rozdział jakoś nie specjalnie powala ale moja wena umarła.

Och...Harry || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz