Następnego ranka, chyba ranka bo było ciemno, budzę się przez bolące plecy. Gdzie ja do chuja jestem? Rozglądam się do o koła i widzę małe pomieszczenie z kratami zamiast jednej ściany. No czy wy sobie jaja ze mnie robicie w tym momencie? Gdzie ja kurwa jestem?! Patrzę na siebie, jestem ubrany, chociaż tyle. Zaraz, ja chyba kojarzę to miejsce! Tak to Malfoy Manor! A raczej lochy Malfoy Manor. Podchodzę do kraty i trzęsę nią, ani drgnie, kurwa!
-Widzę że nasza księżniczka już się obudziła.- powiedział spokojny kobiecy głos.
Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku i ujrzałem kobietę? Tak sądzę po długich czarnych włosach wychodzących spod kaptura szaty która była narzucona na postać.
-Ki...kim jesteś?- odsunąłem się w najdalszy kąt lochu.
-A czy to ważne blondynku? Wiesz dlaczego tu jesteś?- zapytała na co tylko pokręciłem przecząco głową.
-Bo zdradziłeś naszego Pana pieprzony niewdzięczniku!- wykrzyczała i dostałem z liścia. Ciekawie się zapowiada.
-Teraz sobie tu posiedzisz.- syknęła i pchnęła mnie na podłogę a następnie skopała.
-Rosalie już wystarczy, zostaw go dla naszego Pana.- powiedział tak dobrze znany mi głos, to był mój ojciec i nawet nie zareagował.
-Jeszcze tu wrócę.- wysyczała i wyszła.
Świetnie!
Jestem sam w tym pieprzonym lochu, bez Harrego, bez rodziców, nawet bez tej pożal się Boże pieprzonej Anastazji, no bez nikogo!
Jeszcze jakaś wariatka tu przychodzi i mnie kopie!
Kurwa co z tym bez nosym pół mózgiem jest nie tak!
Siedziałem tam rozmyślając nad swoim losem bo co miałem innego robić? Błagać go o wybaczenie? No on chyba sobie kpi. Nawet gdyby miał we mnie Cruciatusem rzucić nie przeprosiłbym go za nic.
Nie wiem ile tak siedziałem bo wróciła ta dziewczyna, Rosalie czy jak jej tam, chuj mnie to obchodzi.
-Zdejmuj koszulkę i pod ścianę, tylko się pośpiesz nie mam zamiaru czekać nie wiadomo ile.- wysyczała na wejściu.
Posłusznie wykonałem jej polecenie, zostałem popchnięty na ścianę a moje ręce przywiązała do jakiś wystających kołków ze ściany.
-A teraz grzecznie mi powiesz gdzie jest Potter.- przejechała swoim zimnym palcem po moich plecach na co zadrżałem.
-No nie mów że się boisz.- szepnęła przejeżdżając ręką po moim nagim torsie.
Dalej milczę, nic jej nie powiem, niech nawet na to głupia pizda nie liczy.
-Widzę że nie masz zamiaru ze mną dziś współpracować. A powiedz mi co by się do tego skłoniło? Seks? A może wielogodzinne tortury?- dalej szeptała a jej dłoń zbliżała się niebezpiecznie szybko do mojego krocza.
Co ona odpierdala?
Włożyła rękę do moich bokserek przesuwając palcem po całej mojej długości i na chwile zatrzymując się na główce.
Suka.
-Więc Draco, powiesz mi czy nie?- zapytała głaszcząc kciukiem główkę mojego penisa.
Starając się nie pokazywać jak na mnie działa przecząco pokręciłem głową.
-Jesteś zwykłą dziwką, jestem tu od dwóch minut a tobie już stoi.- zadrwiła i odwiązała moje ręce a następnie popchnęła na podłogę.
-A ponoć jesteś gejem.- znowu zadrwiła plując mi prosto w twarz.
Jestem gejem ale brak bliskości Harrego tak na mnie działa.
-Lucjuszu twoja kolej.- wymamrotała wychodząc zawiedziona z celi że nic nie udało jej się ode mnie wyciągnąć.
Do środka wkroczył mój ojciec z jak zwykle obojętną miną, pochylił się nade mną i pogłaskał po głowie, następnie pociągnął za włosy go góry zmuszając mnie do wstania. Nawet się nie stawiałem, nigdy byłem taki słaby jak teraz, brakowało mi sił nawet ma powiedzenie czegokolwiek.
Ten potwór zerwał ze mnie ubrania i bez ostrzeżenia wsunął się we mnie i szybko zaczął się poruszać, nawet nie zauważyłem kiedy do pokoju weszli inni śmierciożercy gotowi wypieprzyć mnie w każdą możliwą dziurę. Próbowałem się szarpać ale tylko pogarszałem tym swoją sytuacje. Kiedy już te wszystkie nie wyżyte śmiecie mnie wypieprzyły tak po prostu wyszli z celi zostawiajac mnie tam, nagiego i zgwałconego. Czułem się brudny, czułem się źle ze świadomością że mogłem się właśnie zarazić jakąś chorobą weneryczną i nawet o tym nie wiem.
Leżałem na jakiejś szmacie, która miała pewnie służyć za moje łóżko skulony w kulkę, byłem bliski płaczu ale nie chciałem im pokazywać jak bardzo mnie skrzywdzili. Jedyne czego teraz chciałem to aby Harry teraz tu przyszedł i mnie z tego wyciągnął, przytulił i powiedział że wszystko będzie dobrze. Utonąłem w myślach o Harrym, kiedy po mnie przyjdzie i mnie stąd uwolni najpierw się na niego wydrę a później przytulę i pocałuje, następnie się popłacze i mu powiem co musiałem przezywać bez niego.
Nawet nie wiem kiedy usnąłem.
Rano obudziło mnie otwieranie celi, w wejściu zauważyłem nikogo innego jak Rosalie z jakimś ostrzem w ręku. Kazała mi nałożyć spodnie i stanąć pod ścianą, resztkami sił wykonałem jej polecenie.
-Co ty na to aby narysować ci na tych plecach coś ładnego?- syknęła i zaczęła przejeżdżać ostrzem noża po moich plecach drążąc w nich swoje dzieło. Po kilku godzinach pracy skończyła swoje „arcydzieło", wyczarowała lustro za moimi plecami i kazała mi obejrzeć swoje plecy. Widniał na nich dokładny rysunek jak Voldemort zabija Harrego a ja siedzę nad jego ciałem i płaczę.
-Piękne prawda?- powiedziała dumna z siebie.
-Spierdalaj dziwko.- wysyczałem wkurwiony.
-Coś ty do mnie powiedział?- nie dowierzała że jej się postawiłem.
-Żebyś spierdalała dziwko.- uśmiechnąłem się wrednie i już chciała mi przyłożyć jednak złapałem za jej rękę i wykręcałem tak długo aż coś tam nie strzeliło. Jęknęła z bólu a ja tylko popchnąłem ją na ziemie i patrzyłem na nią z obrzydzeniem.
-Głupia szmata.- splunąłem i odebrałem jej różdżkę, a następnie zamknąłem w celi.
Przemierzałem korytarze lochów próbując znaleść wyjście, po mimo tego że tu mieszkałem nie znałem lochów tak dobrze jak reszty domu ponieważ nigdy mnie tu nie wpuszczano. Już miałem wyjść zza zakrętu kiedy usłyszałem jakieś głosy, nie wiele myśląc wyskoczyłem na zbliżające się osoby i rzuciłem Drentwotą w intruzów którymi okazał się Harry, Hermiona i Ron, oczywiście to rudy oberwał zaklęciem.
-Ja pierdole przestraszyliście mnie.- złapałem się za serce ciężko oddychając.
-Też cię miło widzieć.- powiedział obolały Ron podnosząc się z podłogi.
-Tak się martwiłem.- Harry rzucił mi się na szyje, poczułem jak gorące łzy mojego chłopaka spływają mi po gołej klatce piersiowej.
-Ale z ciebie kretyn, po co tu przychodzisz kiedy on na ciebie poluje?- wyszeptałem i pocałowałem go w głowę.
-Jestem kretynem, ale twoim kretynem.
-Moim.- przytuliłem go jeszcze mocniej.
-Nie chce wam przerywać ale zaraz może ktoś tu przyjść i nas złapią.- przerwała nam Hermiona.
-Tak, masz racje, musimy stąd uciekać.- powiedział Harry powoli odrywając się ode mnie.
-Za późno Potter.- usłyszeliśmy niski głos za nami, stał tam nie kto inny jak mój ojciec. Kilku innych śmierciożerców nas złapało i zaprowadziło prosto do Komnaty, w której znajdował się nie kto inny jak bez nosy przyjeb cieszący się z niewiadomo czego.
-A kogo my tu mamy?- zaśmiał się złowieszczo.
_______________________________
Moi kochani, w walentynki opublikuje One-Shota walentynkowego Drarry. Bardzo się jaram, bo takie książki są szybkie do pisania, jednak tamta będzie mieć coś około 2000 słów więc nie będzie aż taka krótka jak reszta rozdziałów z moich innych książek.
Jaram się 🤣🤭❤️

CZYTASZ
Och...Harry || Drarry
FanfictionHistoria o shipie ✨D R A R R Y✨ Przepraszam ale dodanie że to dla dorosłych było konieczne bo to co tu się będzie odwalać to jest hit XDD Druga część tego ff już niedługo na profilu Nie obiecuje że tytuł dalej będzie brzmiał „Och...Harry" bo cringow...