•2•

6.7K 239 30
                                    


Dni od kolacji u Macwoleyów mijają bardzo szybko, może dlatego, że zakopana sprawami karnymi nie mam czasu na myślenie o niczym innym. W dodatku papierkowa robota i obowiązki przyjaciółki oraz dziewczyny zeszły na drugi plan co nie przeszkadza mi tak bardzo bo kocham swoją robotę. Jako jedna z niewielu rzeczy ratuje mnie i pozwala mi choć na chwile zapomnieć o moich problemach by zająć się problemami innych osób, które w danym momencie na mnie liczą. Zawiodłam wiele osób w moim życiu a najbardziej jedną, która pokochałam od pierwszych chwil lecz... na tym poziomie poniosłam klęske, która będzie prześladować mnie całe życie. Otwierając potężne czarne drzwi mojego apartamentu odetchnęłam z ulgą, widząc znajome mi kremowe ściany, które były moim domem.
Zrzucając na bok szpilki i srebrne kluczyki do tacki stojącej na stoliku w przedpokoju uśmiechnęłam się na myśl, że zbliża się już koniec wtorkowego dnia. Idąc korytarzem z torebka i plikiem listów, które wcześniej dał mi concierge, który zajmuje się wieżowcem byłam wniebowzięta, co mnie zaraz czeka.Odłożyłam je na na kremowa kanapę, która idealnie współgrała z jasnymi ścianami i złotymi dodatkami. Moje całe mieszkanie było w jasnych kolorach ale gdzie nie gdzie z detalami złota, które pięknie komponowały się z dodatkami. Ogromne okna  tak naprawdę były prawie w każdym pokoju, co było zawsze moim marzeniem jeśli chodzi o własna przestrzeń. Tak naprawdę całe mieszkanie było moją własną aranżacją i projektem bym czuła się tu jak najlepiej. 

Gdy wróciłam z Hiszpanii, na początku mieszkałam przez jakiś czas u mamy ale nie mogłam dłużej siedzieć jej na głowie, a w dodatku dalej nie uprzątnięty pokój Johna nie działał na mnie dobrze. Chodziłam ciagle spięta dlatego zaoszczędzone pieniądze i później wysoka pensja w jednej z najlepszych kancelarii pozwoliły mi na kupienie tego pięknego mieszkania. Długo nie myśląc już o tym ruszyłam do kuchni, przy okazji patrząc jak zwykle na oświetlony Nowy Jork, który moim zdaniem wyglądał jeszcze lepiej niż za dnia popatrzyłam się na zegar w piekarniku, który wskazywał 22.34. Schyliłam się by wyjąć jakieś wino i przy okazji sięgnęłam do szafki po korkociąg i kieliszek. Picie wina po pracy stało się tak naprawdę czegoś w rodzaju rutyną, od której nie chciałam odchodzić. 

Z czerwonym winem w ręku i orzeszkami z powrotem skierowałam się do salonu by włączyć telewizor i chwilę się zrelaksować. Sięgnęłam przy okazji po listy, które najczęściej były reklamą lub rachunkami. Mając już zamiar rzucić je w kąt, wychyliła się jedna nieco brudna biała koperta odstająca nieco od reszty. Serce zabiło mi szybciej, bo dobrze już znałam odcień tej bieli. Odstawiłam inne listy na bok by wyciągnąć ją z pliku i ujrzeć swoje imię i nazwisko napisane pochylonym pismem i dobrze mi znanym zawijasem na końcu. Dobry humor i spokój, który jeszcze chwile temu był w jednej sekundzie zniknął zostawiajac za sobą zimne dreszcze i stres. Patrząc się wciąż na kopertę, nalałam pół kieliszka czerwonego wina wychylając je jednym duszkiem. To nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz dostaje taki list ale zawsze gdy przychodzi przeżywam to samo. Wspomnienia, które myślałam że są zamknięte szczelnie w pudełku gdzieś we mnie, powodują jedynie dyskomfort i żal. Powoli otwierając kopertę próbowałam się przyszykować na to co znajdę w środku. Niby to tylko słowa ale zawsze po przeczytaniu ich wiele godzin lub dni nie mogę się po nich pozbierać. Krążą słowa jak i pytania w mojej głowie na które nie umiem znaleźć odpowiedzi oraz przypuszczenia co robią co myślą czy też co wspominają. Rozkładając złożoną kartkę poznaje pochylone pismo Sophie, która mimo to że nigdy nie uzyskała ode mnie odpowiedzi dalej pisze tak jakby nic się nie stało. Jakbym wyjechała tylko na wakacje, a nie, nie odzywała się 2 lata. Pisze mi najczęściej co słychać, jak się czuję, jakie nowe obrazy namalowała oraz często wspomina o Gebie, dziadków Aleksandra lecz jeśli chodzi o niego to nigdy nic nie pisze. I Tak było i tym razem;

Droga Daniel,
Jest to już 27 list do ciebie. Szkoda że nie dostałam ani jednego zwrotnego lecz pociesza mnie to,że wszystkie moje listy czytasz. Nie pytaj się skąd wiem bo i tak bym ci nie powiedziała :-) 

LongingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz