•19•

4.7K 190 30
                                    




-Pomocy! Niech ktoś mi pomoże !-krzyczałem trzymając na rękach bezwładne ciało Daniel.

-Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze kochanie-Jej całe ubranie jak i już też moje było pokryte jej krwią, a jej oczy nadal były zamkniętę. Jak w amoku wziołem ją wtedy na ręce i dłużej nie myśląc pobiegłem do szpitala nie wierząc, że to ma być już nasz koniec.

-Błagam!-po chwili podbiegła do mnie jedna z pielęgniarek krzycząc coś do innych i już po chwili mogłem położyć Daniel na noszach, które szybko pchał jakiś lekarz jak mogłem zgadywać po ubraniu.

-Co się stało?!-zapytał nawet na mnie nie patrząc.

-Została postrzelona..błagam niech ją pan uratuje-na chwile przerzucił wzrok na mnie by powiedzieć coś do pielęgniarki, która podbiegła do mnie pierwsza gdy wołałem o pomoc.

-Ma słaby puls..przygotujcie odrazu salę, będziemy operować. Zrobię wszytsko co będę mógł-powiedział zerkając na mnie i znikając za zasuwanymi drzwiami.

-A pan musi tutaj zaczekać-odezwała się kobieta średniego wzrostu-Lekarze zajmą się najlepiej jak mogą pana...

-Żoną-powiedziałem bez namysłu z wciąż utkwionym wzrokiem w drzwiach.

-W takim razie,pańska żona jest w dobrych rękach. Proszę pójść za mną wypełnić dokumenty i podać kogo mamy powiadomić o stanie zdrowia pacjentki-odezwała się czarnowłosa ciągnąc delikatnie mnie za ramię jak najdalej od sali operacyjnej jakby bała się, że zaraz pobiegnę za drzwi.

Minuty mijały tak powolnie, że czułem się jakbym utknoł w jakieś czasoprzestrzeni, a wszytsko wokół mnie działo się w zwolnionym czasie..nie wiem czym było to spowodowane ale wiem napewno to, że im więcej czasu mijało tym bardziej nie mogłem usiedzieć. Wstałem uderzając przy okazji w ścianę co przestraszyło starszą parę staruszków siedzących niedaleko mnie. Rzuciwszy szybkie przeprosiny zaczołem chadzać się w tą i spowrotem by czymś zająć myśli. Ale nawet to nie pomagało by natrętne myśli zniknęły. Po paru sekundach usłyszałem głośne kroki i wzburzone głosy :

-Gdzie jest moja córka?! Dlaczego dopiero teraz się o tym dowiadujemy -ciagle narastała głośność kroków i łatwiej można było wychwycić słowa gdy za rogu wyłoniła się starsza wersja Daniel w nieco już siwych włosach trzymająca za ramie elganckiego mężczyznę w podobnym jej wielku. Tuż za parą można było zobaczyć rozwścieczoną i zarazem załamaną przyjaciółkę Daniel,  która nadal leżała na stole operacyjnym. Oprócz nich znajdował się jeszcze Brodi i człowiek którego nie chciałem tu widzieć.

-Alex! -krzyknęła matka Daniel widząc mnie-Wiesz co się stało mojej córce? Zadzwonili do nas i jak najszybciej przyjechałam przy okazji powiadamiając wszytskich -powiedziała rozgoryczona podbiegając do mnie i ocierając ciagle lecące łzy. -Błagam mój drogi powiedz nam co się stało...czy cz-y to krew Daniel!?-spytala dopiero teraz zwracając uwagę na moje poplamione ubranie krwią.

-Audrey tak to jej krew. Postrzelili ją.Chciałem jak najszybciej ją przywieźć ale był zbyt duży korek więc zostawiłem auto i przyniosłem ją tutaj ona mu..-nie zdążyłem dokończyć bo zaraz wtrącił się narzeczony mojej żony:

-Jakim cudem została postrzelona do cholery?!-spytał z przerażeniem w oczach. -I co ty tam robiłeś do cholery? -mówił z gniewem zapominając nawet o tym, że nie zwrócił się do mnie per pan.

-Ja..

-O boże Alexander! -usłyszałem głosy moich przyjaciół również idących w moja stronę. Po moim przyjacielu nie było nic widać bo podobnie jak ja umiał skrywać emocje ale po mojej kuzynce która z rozmazanym makijażem biegła w moja stronę było łatwo wyczytać, że już wszystko musi wiedzieć o tym co się stało. -Kuzynie czy wszystko okej? Jak się czuje Daniel? -spytała oglądając mnie z każdej strony jakby wyszukując czy nie mam napewno żadnych ran czy zadrapań.

LongingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz