-Jak się tylko obudzi to ani słowem o tej sytuacji..-powiedział czyiś głos, którego nadawcy nie umiałam rozpoznać.
-Będzie wstrząśnięta.
-Tak mi jest przykro, przecież ja nie wiem co bym zrobiła gdyby...
-Ciiii... kochanie.
-O jeju kochanie, co ona teraz zrobi-odezwała się kobieta mówiąc zapłakanym głosem.
-Jest silna, przetrwa to-odpowiedziała inna osoba.
-Pani psycholog mówiła, że najgorszy będzie pierwszy etap, gdy będzie obwiniała siebie i nie będzie mogła uwierzyć w to co się stało.
-Dlatego najlepiej będzie jak chociaż jedna z osób tutaj będzie z nią. Od powrotu z Hiszpanii jedynie dziecko trzymało ją przy życiu.
-Masz racje skarbie, ktoś musi cały czas przy niej być.Głosy które cały czas rozmawiały między sobą należały do mojej rodziny, ale nie rozróżniałam jeszcze dokładnie który do kogo. Czułam się jakbym była na jakimś haju, a moje myśli biegały w kółko co powodowało wirowanie w głowie. W dodatku dziwny posmak w buzi nie poprawiał mi humoru. Chciałam podnieść powieki i ujrzeć wszystkich ale nie mogłam, byłam zbyt zmęczona. I nawet taka rzecz wydawała się wielkim wyczynem w tym momencie.
-Czy wiadomo jak z pogrz..... dalej będzie to przebiegało?
Pustka. To uczucie, które towarzyszyło mi od przebudzenia było coraz bardziej odczuwalne przez co odrętwiałymi rękami powoli sunęłam w stronę brzucha czując jedynie małe zaokrąglenie zamiast dużego arbuza jak miałam w zwyczaju porównać mój brzuch. Wszystkie myśli, które wirowały mi w głowie stanęły, a emocje odleciały pozostawiając jedynie już wcześniej odczuwana pustkę. Poczułam łzy. Gorzkie łzy, które zaczęły płynąć po policzkach.
-Dziecko..-powiedziałam cicho, co spowodowało ucichnięcie wszystkich rozmów w sali gdzie się znajdowaliśmy.
-Daniel. Skarbie !-uslyszałam przejęty głos mamy, która po sekundzie znajdowała się koło mnie głaszcząc mnie jedną dłonią po twarzy. To ją jaką pierwszą ujrzałam patrzącą się na mnie ze łzami w oczach.Później mój wzrok skierował się na Sama, który stał nieco dalej jak i na Sandy która cały czas wycierała lecące łzy chusteczką. Jeszcze nieco dalej spostrzegłam Jaydena i Nicole.Każdy miał ten sam wyraz twarzy. Każdy miał wypisaną na twarzy rozpacz i współczucie. Powoli domyślałam się co to wszystko może oznaczać, ale próbowałam jeszcze wymyślić jakaś inną przyczynę wszystkich tu zebranych.
-Dziecko-powtórzyłam tylko, że teraz nieco głośniej dotykajac znowu swojego prawie płaskiego brzucha.
Odpowiedziała mi cisza.
-Gdzie jest moje dziecko?-Nikt z tu obecnych nie umiał mi spojrzeć w twarz i odpowiedzieć na moje pytanie.
-Mamo?-powiedzialam cicho pochlipując-gdzie jest moje dziecko?-nie odpowiadała mi. Wciąż nie umiała mi patrzeć w oczy, tylko ciągle delikatnie mnie głaskała po głowie nadal cały czas płacząc. Spojrzałam się na wszytskich po kolei, którzy mieli wbity wzrok we mnie ale nikt nie umiał mi odpowiedzieć na moje pytanie, które nadal rozbrzmieało w tych przeklętych ścianach. Dopiero po chwili Sam podszedł obejmując jedną reką mamę, a drugą łapiąc za moją dłoń, która w porównaniu z jego była strasznie zimna.
-Skarbie nie ważne co teraz powiem, pamiętaj że to nie jest ani trochę twoja wina. Takie rzeczy się zdarzają....
-Sam proszę powiedz mi...mi gdzie jest moja córka?-powiedziałam już bardziej donośle, by ktoś wreszcie mi mógł powiedzieć prawdę.
-O-ona nie żyje kochanie. Poroniłaś-powiedział, a moja ręka która mocno zaciskała jego dłoń, bezwiednie opadła na białą pościel, którą byłam przykryta. Jego dalsze słowa nie dochodziły do mnie, widziałam jak jedynie porusza ustami, ale nic już nie słyszałam. Nic ani nikogo. Była tylko cisza i nicość.
CZYTASZ
Longing
Teen Fiction2 część -1 to Artificial Love Mijają dwa lata odkąd Daniel opuściła rezydencje w Hiszpanii i wróciła do domu zostawiając po sobie jedynie żal i tęsknotę. Przez ten czas dużo się zmieniło.... Ona już nie jest tą samą dziewczyną, która zaczynała stu...