-Mamo, czy nie uważasz że to wszystko to trochę przesada?-spytałam najłagodniej by nie obrazić jej. Po małej sprzeczce w gabinecie przeprosiłam ją przyjeżdżając do niej na lunch i dowiedziawszy się dokładnie jak będą przebiegać moje urodziny. Znaczy mówiąc szczerze to może 1/3 pamiętam ponieważ moje myśli były rozjechane na różne strony nie przejmując się czy kwiaty mają pasować do kolorów balonów.-Skądże-powiedziała od razu odwracając się do mnie ubrana w czarną długą suknie z paskiem piór na samym dole. Wyglądała bardzo elegancko, a złota biżuteria pokazywała, że nie jest byle kim. W dodatku wszyte gdzie nie gdzie małe kryształki mieniły się ciągle gdy tylko się poruszyła.-Dwudzieste ósme urodziny ma się tylko raz w życiu moja droga.
-Mamo, każde urodziny ma się tylko raz w życiu.-zaśmiałam się patrząc na nią w lustrze jak cudownie wygląda mimo tego, że jest po 50. To jak z kobiety która bez leków nie wyobrażała sobie wstanie z łóżka tak teraz z uśmiechem na twarzy i w tej długiej cudownej sukni stoi i patrzy się na mnie szczęśliwa:
-O czym myślisz kotku?-odwróciła się, poprawiając mój szlafrok.
-Jesteś szczęśliwa mamo?-spytałam.
-Co to za głupie pytanie kochanie? Oczywiście, że jestem. Mam Sama, który mnie kocha i wspiera i co najważniejsze... mam ciebie. Tak bardzo się cieszę, że odzyskaliśmy kontakt.-mówiąc to już widziałam łzy w jej oczach. Miałam się odezwać ale nagle gwałtownie otworzyły się drzwi, a w nich stanęła wysoka brunetka ubrana w śliczną koronkową czarną sukienkę, która pięknie podkreśla jej atuty które każdy chłopak podziwiał na studiach i nie mógł oderwać wzroku. Jej rozwścieczone iskierki w oku zauważyła chyba nawet moja matka, która zdjęła z moich ramion ręce i z małym rozbawieniem zwróciła się do mnie:
-No nic. Pogadamy później, lepiej zostawię was same, macie coś zapewne do obgadania. -Nie wiem czy w tym momencie impreza na której będzie z milion nieznanych mi osób wydawała się aż taka straszna jak spotkanie z moją przyjaciółką, która wyglądała bajecznie w tym ciemniejszym makijażu i wysokim koku ale i bardzo niebezpiecznie jeśli chodzi o mimikę twarzy. Dziewczyna przepuściła w drzwiach rozbawioną mamę i dopiero wtedy odezwała się:
-Daniel Daisy Hudson moja droga przyjaciółko-powiedziała spokojnie akcentując każde słowo przez siebie wypowiedziane przy okazji trzaskając drzwiami przez co aż podskoczyłam-Do jasnej ciasnej cholery ciężkiej, armatniej miło cię widzieć -powiedziała powoli kierując się do mnie w wysokich szpilkach rzucając przy okazji czarną torebkę z Prady na fotel obok. -Cieszę się, że nie zapomniałaś o mnie jeśli chodzi o listę gości na swoje cholerne urodziny. A czekaj.... to zapewne twoja mama mnie zaprosiła, bo ty miałaś za dużo do roboty-powiedziała wymownie będąc coraz bliżej mnie. Zamknęłam oczy bojąc się ataku, ale dziewczyna mnie przytuliła, a moje kości się rozluźniły czując ulgę jak i narodzoną w sekundę tęsknotę za nią. Dopiero jej bliskość przypomniała mi jak bardzo za nią tęskniłam i jak bardzo jej potrzebowałam, a wzbraniałam się bo bałam się ją zniszczyć. Oddałam uścisk, jeszcze mocniej ją przytulając bym przypomniała sobie że to nie wymysł mojej chorej wyobraźni, a ona naprawdę stoi naprzeciwko mnie i mnie przytula do siebie jak miałyśmy to często w zwyczaju.
-Tęskniłam za tobą Sandy.
-Ja za tobą bardziej-czułam znajome mi ciepło, które cudownie rozchodziło się po całym moim ciele. Momentalnie wstrząsnął mną szloch
-I tak jestem na ciebie zła -powiedziała po chwili, a ja się cicho zaśmiałam. Słysząc, lub czując moje łzy które niestety poleciały na jej gołe ramiona, odsunęła się ode mnie dalej trzymując za moje barki.
-Kochanie ty płaczesz -powiedziała smutno szybko wycierając moje łzy kciukami.
-Przepraszam, to.. to przez emocje-skłamałam.
CZYTASZ
Longing
Teen Fiction2 część -1 to Artificial Love Mijają dwa lata odkąd Daniel opuściła rezydencje w Hiszpanii i wróciła do domu zostawiając po sobie jedynie żal i tęsknotę. Przez ten czas dużo się zmieniło.... Ona już nie jest tą samą dziewczyną, która zaczynała stu...