Robimy wielki coming out

380 24 16
                                    

Louis miał już dość. Wieczór mijał im wszystkim względnie miło i przyjemnie. Tak, względnie. Rozmawiali już parę dobrych godzin. Śpiewali, tańczyli i wygłupiali się jak zwykle. Mimo to on czuł, że coś jest tak.

Harry nie odezwał się od niego ani razu. Był tam i bawił się w najlepsze, ale bez Tomlinsona. Zawsze byli blisko podczas takich wieczorów, a Hazz był wielką przylepą, kiedy tylko mógł. Louisowi nie podobało się to, że jego ukochany siedział po drugiej stronie pokoju, stroniąc od jakiegokolwiek kontaktu. Może to było dość dziwne i dziecinne, ale jemu naprawdę tego brakowało. Brakowało mu dotyku młodszego, jego obecności i tego, jak chowa twarz w szyi swojego chłopaka, by nikt nie mógł usłyszeć jego śmiechu.

Jego pustkę pogłębiał fakt, że Styles miał za niego zastępstwo. Cały dzień spędzał przy boku Nialla i to do niego się przytulał i szeptał do ucha.  Lou starał się to ignorować. Było koszmarnie zazdrosny, mimo że dobrze wiedział, że nie ma się co martwić. Przecież ta farbowana blondyna nie stanowiła żadnego zagrożenia. Jednak czuł, jak zwykle przy Harrym, tą niepohamowaną chęć, by odepchnąć Nialla i wtulić się w ciało chłopaka.

Patrzył jak jego kochany Loczek śmieje się głośno, trzymając dłoń przy ustach, by jakoś to stłumić. Długie nogi odziane w szerokie błękitne dresy miał przełożone nad udami Nialla, co wyglądało dość intymnie, ale ta dwójka już tak miała i taki kontakt nie robił im absolutnie żadnego problemu i nie wprowadzał dyskomfortu. Na sobie miał różową koszulkę z napisem "I'm f*cking Louis Tomlinson", która była dla niego jakiś rozmiar za duża. Lottie kupiła ją razem z trochę mniejszą niebieską wersją z napisem "I'm Louis f*cking Tomlinson" niecały miesiąc wcześniej, by uczcić powrót Larry'ego. Szatyn mimowolnie uśmiechał się za każdym razem, gdy na nią patrzył.

Po pewnym czasie Harry wstał i wyszedł z pokoju. Louis nie był pewien czy powinien za nim iść.

- No rusz ten swój wielki tyłek i idź do niego! - niemal krzyknął Horan, ciskając w niego piorunami z oczu. - Nie zepsuj tego, Tomlinson.

Wszedł po schodach śladami swojego chłopaka, zastanawiając się czy nie powinien zostawić go w spokoju. Krok po kroku starał się wsłuchać w ciszę, by wyłapać gdzie jest Harry. Usłyszał jakieś szmery w ich wspólnej sypialni. Podszedł do drzwi i lekko je uchylił. W środku zobaczył jak brunet stoi nad komodą i po kolei przeszukuje każdą szufladę. Gdy sprawdził już wszystkie, oparł się dłońmi o blat i nachylił nad nim. Jego plecy podnosiły się i opadały szybko, akcentując każdy cichutki szloch, który wyrywał się z jego gardła.

Starszy podszedł do niego i delikatnie położył rękę na jego łopatce, chcąc go nieco uspokoić.

- Nie ma go Loulou - chlipnął cicho, powoli odwracając się.

- Czego nie ma, Słoneczko? - spytał, głaszcząc Loczka po plecach.

- Pierścionka - łzy napłynęły do zielonych oczu, by następnie potoczyć się mokrymi strużkami po rozpalonych policzkach.

Louis wyjął z kieszeni spodni niewielki błyszczący przedmiot i przełożył łańcuszek przez szyję bruneta. Chwycił za sygnet na końcu srebrnego sznureczka i zaczął obracać nim między swoimi palcami.

- Zdjąłeś go, gdy zmieniałeś koszulkę.

- Dziękuję, Lou - szepnął młodszy, odbierając swoją własność od chłopaka.

- Na przyszłość nie panikuj. Przecież to tylko rzecz - delikatny głos Tomlinsona rozniósł się po pomieszczeniu, a wszystko wokół ucichło, jakby bojąc się przeszkodzić.

- Tak - Harry szybko strzepnął z siebie dotyk starszego i szybkim krokiem ruszył do drzwi. Jednak nie zdążył do nich dojść, bo został mocno złapany za nadgarstek.

- Teraz nie pozwolę ci uciec - pociągnął Stylesa do łóżka i gestem kazał mu usiąść. - Przepraszam za to wszystko. Wysłuchasz mnie teraz do końca?

Brunet pokiwał lekko głową, a czekoladowe loczki uroczo podskoczyły. Szmaragdowe spojrzenie było wlepione wprost w niebieskie tęczówki, wyłapując z nich miłość i czułość, które towarzyszyły im praktycznie zawsze.

- Nie chciałem cię zranić. Ja po prostu się bałem. Od dłuższego czasu chcę ci coś powiedzieć, ale martwię się jak zareagujesz, bo nie przerabialiśmy nigdy tej rozmowy.

- Zdradzasz mnie? Już mnie nie kochasz? Chcesz zerwać?

- Oczywiście, że nie, głuptasie. Skąd ci to przyszło do głowy? - pstryknął Loczka w nos, powodując u niego słodki chichot. - Kocham cię całym sercem i nawet nie ma mowy o tym, że chcę zerwać. Ja po prostu... Chciałbym się już ujawnić.

- C-co? - uśmiech spełzł z twarzy Harry'ego i upadł gdzieś na podłodze. Jego mina oznaczała całkowite zaskoczenie i strach, ale oczy wyrażały nadzieję, która już od dawna nie była tam tak wielka. - J-jak to?

- Nie chcę się już ukrywać. Chcę powiedzieć światu, że jesteś mój i zostawić sprawę z Eleanor za sobą. Chcę żyć z tobą, tak jak powinienem żyć przez cały czas. Nie chcę się bać, że ktoś nas przyłapie. Chcę trzymać cię za rękę i chodzić na kolacje. Wyprowadzać psy i wstawiać z tobą zdjęcia na portalach społecznościowych. Chcę tej całej otoczki, której nigdy nie potrzebowaliśmy, by być razem. Chcę tego wszystkiego z tobą. Bo to ty jesteś moim wszystkim.

Styles nawet nie poczuł kiedy po jego policzkach ponownie zaczęły płynąć łzy, tym razem jednak były to łzy szczęścia. Zaśmiał się, wycierając palcami oczy, które wcale nie chciały się osuszyć.

- Też bym tego chciał, Louis. Nawet bardzo. Ale to nie jest takie proste, nigdy nie było - jego głos był zachrypnięty i smutny, gdy wyrzucał z siebie wszystkie wątpliwości.

- Tym razem się uda, Słońce. Kontrakt z Modestem nas już nie obowiązuje. Mój menadżer zgodzi się, jeśli odpowiednio go przycisnę. Twój z resztą też. A Simon może się walić, bo to nasza decyzja. Poza tym, jak już to zrobimy, nikt nie będzie w stanie tego odkręcić - gdy mówił, trzymał dłonie na policzkach Harry'ego i przyciągał go coraz bliżej siebie, by na końcu wypowiedzi połączyć ich usta. Był to słodki, powolny pocałunek, który przelewał między nimi wszystkie nadzieje i pragnienia, które dzielili przez długi czas. Bezgłośnie mówił ile dla siebie znaczą i ile są w stanie poświęcić, by być razem.

- A chłopacy? - spytał po cichu brunet, gdy przez brak oddechu odsunęli się od siebie.

- Może ich spytamy, co? - Louis wziął swojego chłopaka za rękę i poprowadził na dół. Nie ciągnął mocno i szybko jak to miał w zwyczaju. Prowadził powoli i uważnie, co jakiś czas przykładając większą dłoń wierzchem do swoich ust.

Stanęli przed przyjaciółmi, którzy zaczęli już się denerwować ich długą nieobecnością. Patrzyli na nich z wyczekiwaniem, jakby szykując się na wielką nowinę.

- Co byście powiedzieli, gdybyśmy zdecydowali się ujawnić? - zapytał Tomlinson, mocniej ściskając rękę ukochanego.

- No w końcu! - wrzasnął głośno Niall, aż przestraszył psy, które leżały przy ścianie.

- Będę się cieszył waszym szczęściem - zapewnił Liam. - Jesteście pewni tej decyzji?

- Tak - odpowiedział za ich oboje Hazz, ocierając policzki, bo w końcu łzy przestały po nich cieknąć.

- Będę was wspierał zawsze i wszędzie. Cieszę się, że to się w końcu stanie - przytaknął Zayn, z wielkim uśmiechem na twarzy.

- No to robimy wielki coming out! - krzyknął Horan i zeskoczył z kanapy, by zacząć tańczyć ten swój dziwny taniec zwycięstwa.

💚💙

Hi!

Rozdział! Yey! Normalnie szok i niedowierzanie.

Larry się pogodził.
Niall włącza tryb fangirl.
1D nagrywa płytę.
A nam się szykuje coming out.

*biega po pokoju, tańcząc Niallowe wygibasy i wrzeszcząc na całe gardło No Control*

Także no...

Miłego dzionka

Whole Again | l.s. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz