Za nas

344 21 19
                                    

miesiąc później

Wszyscy siedzieli w ciszy na korytarzu przed salą rozpraw w równym rządku drenianych, niezbyt wygodnych krzesełek. Niall Horan bawił się rękawami swojej czarnej marynarki, a przez jego głowę przelatywało tysiące myśli na sekundę z niemal każdym możliwym wariantem końca dzisiejszego dnia. Liam Payne chwilę przed tym uzgadniał wszystkie okoliczności z ich prawnikiem, jednak nie dzielił się swoimi przemyśleniami z innymi. Zayn Malik w milczeniu wymieniał esemesy z Gigi, która jakimś cudem uspokajała jego zszargane nerwy. Louis Tomlinson gapił się w ścianę przed sobą, lewą dłonią przeczesując loki swojego narzeczonego, którego jednocześnie obejmował ramieniem. Harry Styles opierał głowę na barku szatyna i przeplatał długie palce między sobą, co jakiś czas przekręcając pierścionkiem zaręczynowym wokół własnej osi w niemym geście zdenerwowania.

Kilkadziesiąt minut wcześniej każdy z nich składał zeznania w związku z pozwem przeciwko Modest! Management. Wszystkie dowody zostały przedstawione, wszystkie słowa zostały wypowiedziane i wystarczyło tylko cierpliwie czekać na wyrok sądu. Może i z założenia wygraną mieli w kieszeni, ale oni byli tylko piątką mężczyzn z prawnikiem, a Modest wielką firmą, która miała w rękawie tyle asów, że całe kasyno by nie wystarczyło do ich zliczenia.

Niedługo później wielkie drewniane drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się jeden z ochroniarzy.

- Zapraszam na salę - powiedział, wychodząc za próg, by ustawić się przy framudze od zewnętrznej strony.

Po kolei każdy wchodził do środka i siadał na wyznaczonym miejscu. Atmosfera była napięta szczególnie między prawnikiem a przedstawicielem Modestu, którzy rzucali sobie wściekłe spojrzenia. Wszyscy zamarli, kiedy ktoś powiedział "proszę wstać, sąd idzie", a starsza kobieta w todze zajęła swoje miejsce za stołem. Zebrani czekali na werdykt, który miał przesądzić o dalszym losie firmy i zespołu. 

- Po uzgodnieniu sprawy z radą przysięgłych, niniejszym uznaję korporację Modest! Management winną zarzucanych ich czynów i powołuję do wypłacenia odszkodowania na rzecz członków zespołu One Direction wielkości dwudziectu pięciu milionów na każdego z pięciu członków, unieważnienie wszelkich kontraktów z nimi zawartych, a także całkowite ograniczenie treści mających na celu znieważenie zespołu jak i jego członków. Wnoszę też o przerwanie działalności firmy w przypadku kolejnego pozwu prawnie odznaczonego jako wina Modest! Management - wyrecytowała sędzia, patrząc to na jedną to na drugą stronę sporu.

Prawnik Modestu uderzył dłonią w stół, klnąc pod nosem, gdy przedstawiciel firmy z niedowierzaniem wgapiał się w przestrzeń, jakby nie potrafił pojąć, że przegrał sprawę.

Louis objął ramieniem szeroko uśmiechniętego Harry'ego i pocałował go z miłością w czoło. Niall podskoczył w miejscu, ledwo powstrzymując głośny pisk radości, a Liam i Zayn przybili sobie piątkę pod stołem. Jeszcze przez chwilę siedzieli na swoich miejscach, dopóki sędzia nie ogłosiła zakończenia obrad. 

Po wszystkim wyszli z sali na wielki korytarz, a pierwszym co wtedy zrobili był wielki grupowy przytulas. Nie zwracali uwagi na to, że stali w kółeczku praktycznie po środku przejścia i masa ludzi właśnie na nich patrzyła. Po prostu przytulali się do siebie, a w pewnym momencie włączyli do swojego uścisku nawet prawnika, który idealnie poprowadził oskarżenie. Wiedzieli, że to już koniec wojny z chorą firmą, która blokuje nie tylko ich karierę, ale także ich życie osobiste. Uwolnili się całkowicie po raz pierwszy w życiu i teraz planowali przyszłość zespołu.

I może Louis myślał, żeby założyć własną wytwórnię i podpisać kontrakt ze swoim własnym zespołem, ale te plany zostawiał sobie dopiero na następne lata. Miał przecież o wiele ważniejsze rzeczy do roboty.

*****

- No to za nas - Payne uniósł w górę szklankę wypełnioną whiskey, po dwóch godzinach spotkania w jego domu.

- Za nas - zawtórował mu Tomlinson, podnosząc swoją szklaneczkę. Drugą ręką obejmował w pasie Harry'ego z dłonią ułożoną ja biodrze mężczyzny.

Reszta także wzniosła swoje zlewki - Zayn szklankę rdzawego alkoholu, a Styles i Niall - kieliszki z czerwonym winem. Stuknęli nimi nad swoimi głowami, by następnie upić kilka łyków. Świętowali, bo mieli co do tego powód.  Siedzieli sobie w salonie u Liama w domu i po prostu dobrze się razem bawili. Może nie było to jak te wielkie imprezy, do których byli przyzwyczajeni w czasach pierwszej ery One Direction. Trochę dojrzali i ich "imprezy" też naprały innego charakteru. Zamiast głośnej muzyki, mocnego alkoholu, tłumu tańczących ludzi i zioła, woleli własne towarzystwo oraz kilka drinków w towarzystwie cichej muzyki i rozmów między sobą.

- Chłopcy, kocham was całym moim serduszkiem - powiedział Harry, wtulając się mocniej w bok swojego narzeczonego.

- Ja ciebie też, Hazz - wymruczał Horan przesłodzonym głosem.

- Ustalmy, że wszyscy się kochamy i będą z głowy takie wyznania na następny miesiąc - burknął Zayn, jednak uśmiechnął się szeroko, bo nigdy by tego na głos nie przyznał, ale uwielbiał te ich napady okazywania uczuć. 

- To jakie mamy plany na najbliższą przyszłość, dzieci drogie? - zapytał Louis poważnie, ale zaśmiał się, gdy otrzymał od Stylesa mocne uderzenie z łokcia pod żebra.

- Grać, śpiewać, występować i być sobą - Liam przejął odpowiedź, a w jego umyśle zaczęły się tworzyć plany na następne kilka miesięcy.

- No to róbmy to - Niall ponownie wzniósł kieliszek, wiedząc, że zapewne zrobi to jeszcze kilka razy tego wieczoru.

💚💙

Hi

Może i rozdział trochę krótki, ale jest.

Miłego wieczoru

Whole Again | l.s. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz