Cień cieniowi nie równy

454 34 24
                                    

Harry podniósł się gwałtownie z miejsca, gdy usłyszał ciche pukanie do drzwi. Podszedł do nich i je otworzył. W progu stała Maria:

- Gemma przyszła. Usadziłam ją w korytarzu, bo nie wiedziałam czy będziesz chciał ją przyjąć.

- W porządku. Dziękuję.

Wyminął kobietę i poszedł wzdłuż korytarza i zatrzymał się przed rzędem foteli. Na jednym z nich siedziała Gem ze wzrokiem wlepionym w komórkę. Nawet nie zauważyła Harry'ego, który przyklęknął przed nią. Podskoczyła na krześle, gdy ten odchrząknął. Krzyknęła cicho z zaskoczenia i pacnęła brata w ramię. Hazza w odpowiedzi roześmiał się głośno i przytulił siostrę. Gemma uśmiechnęła się szeroko i z chęcią przytuliła się do brata. Po chwili odsunęła go od siebie na odległość ramion i wzięła jego twarz w dłonie:

- Świetnie się spisałeś, braciszku. Tylko mogłeś oszczędzić tego Bradowi. Ale wiem, że tylko starasz się mnie chronić Haz. I on to wie. Dlatego poprosiłam, żeby nie poruszał tego tematu. Teraz chodźmy na spacer. Co ty na to młody?

- Jestem za. Tylko wezmę okulary przeciwsłoneczne.

- Jest noc Haz. A w nocy jest z założenia ciemno - głośno i wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo, na co Harry ponownie się zaśmiał.

- Wiem siostra. Ale o ile dobrze pamiętasz w mojej "sytuacji" nie powinienem pokazywać się bez przykrycia.

- Fakt, sorry. Minęło 10 lat, a ja ciągle nie potrafię się do tego przyzwyczaić. Przy okazji weź bluzę czy coś, bo jest chłodno na dworze.

- Tak, mamo.

Harry poszedł szybko do garderoby i wyciągnął z torby czarną bluzę z kapturem. Nałożył ją przez głowę i poprawił kaptur. Do prawej tylniej kieszeni dżinsów wsadził telefon i zgarnął z niewielkiego stołu kawowego okulary przeciwsłoneczne.  Założył je na nos i prawie biegiem popędził do drzwi wyjściowych, gdzie miała czekać na niego Gemma.

Po drodze otworzył drzwi do "biura" Jeffa i wrzasnął, że idzie na spacer i wróci kiedy wróci. Przeszedł przez drzwi i omal nie zderzył się z jakimś mężczyzną. Automatycznie przeprosił, ale ten nawet nie podniósł na niego wzroku. Po prostu poszedł dalej.

Jego sylwetka wydawała się Harry'emu niepokojąco znajoma. Jakby widział ją już tysiące razy i dokładnie znał właściciela, tylko teraz za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć do kogo mogła należeć. To już drugie takie przeczucie jednego dnia. Nagle w jego pamięci pojawił się skryty w cieniu, nieznany towarzysz Gemmy. Musiał ją o niego spytać, bo inaczej myślałby nad tym jakieś 50 razy dłużej niż miał na to ochotę.

Otrząsnął się i przeszedł parę metrów. Szybko odnalazł siostrę i jej chłopaka. Nigdzie jednak nie widział trzeciej osoby. Chyba jednak będzie musiał zapytać Gem. Objął ją ramieniem i wyciągnął rękę do Brada na powitanie, gdy ten ją uścisnął, niechętnie, z lekkim wahaniem zaczął pewien temat:

- Sorry Brad. Nie mogłem się powstrzymać. Wybacz jeśli jakoś cię uraziłem. Wiesz, że chcę tylko szczęścia Gems.

- Wiem. Dlatego zapomnijmy o tej sprawie. Jeśli pokłóciłbym się z tobą, Gemma pokłóciłaby się ze mną. Jakaś solidarność rodzeństwa czy coś?

- Coś w tym stylu. Kiedyś zrozumiesz.

Teraz Harry objął ramieniem także Brada i przyciągnął do siebie. Według logiki Loczka przytulasy łagodziły wszelkie spory i wyrażały niewypowiedziane emocje. Dlatego lubił przytulać ludzi. Bez znaczenia czy to mama, siostra, jej chłopak, przyjaciele czy fani. Czasem dobrze jest tak po prostu kogoś uściskać.

W tym momencie nie tylko Harry to wiedział.

Ruszyli na wycieczkę przez miasto. Co jakiś czas zatrzymywali się, by podziwiać widoki albo usiąść na ławce i spojrzeć w niebo. Bezchmurny nieboskłon ukazywał miliony gwiazd, które tej nocy błyszczały nader mocno. Jakby zalśniły ciesząc się z piękna tego świata.

Zatrzymali się trochę dłużej na jednej z misternie zdobionych ławek w Parku Lumpini. Tu Harry oparł głowę o ramię siostry i postanowił ostrożnie zacząć temat:

- Kto to był? - zapytał niewinnie, jakby od niechcenia.

- O kim mówisz? - Gemma ułożyła swoją głowę na tej brata.

- O tym gościu na koncercie. Nie jestem ślepy. Ktoś był z wami. Tylko siedział w cieniu i nie zdołałem zobaczyć kto to.

- Przyjaciel Brada. Nie przejmuj się tym. To nikt ważny. To twój występ i tylko ty się dzisiaj liczysz. Jestem dumna z mojego małego braciszka.

- Małego?

- Oj siedź cicho!

Harry cicho zachichotał, mocniej wtulając się w ramię siostry. Nie rozumiał dlaczego Gem nie powiedziała mu prawdy. Bo nie powiedziała. I on to wiedział. Byli rodzeństwem i wiedzieli o sobie prawie wszystko. Wiedzieli także kiedy jedno z nich kłamało. Harry'emu zadawało się, że jego kochana siostrzyczka właśnie o tym zapomniała. Tylko dlaczego kłamała? Kim była ta osoba, że była warta kłamstwa wobec swojego własnego brata? I po co Gems tę osobę kryła? Nie chciał jednak drążyć tematu, bo może jego siostra miała dobry powód, by go okłamać. Poza tym był środek nocy, świeżo po koncercie. Nie chciał psuć atmosfery.

Po jakiejś godzinie siedzenia i gapienia się w niebo, poszli do baru. Harry nie chciał pić. Nie lubił alkoholu i narkotyków za to co robili z ludźmi. Mimo to parę razy w życiu miał porannego kaca. Jednak nigdy się nie naćpał i absolutnie nie zamierzał tego robić. Dziś odmówił picia i nie pożałował, gdy zarówno Gemma jak i Brad poprosili o drinki.

Siostra ciągle z kimś esemesowała, ale Harry postanowił nie pytać z kim. Po czterech drinkach chłopak grzebał w komórce wciąż trzeźwy, nie zwracając uwagi na Brada, który tańczył na parkiecie, a jego ruchy były tak bardzo nieskoordynowane, że aż śmieszne. Jego niebieska koszulka polo lepiła się od potu, ale najwyraźniej mu to nie przeszkadzało. Harry nie zwracał już także uwagi na Gemmę, która zawzięcie z kimś pisała, podśmiechując się pod nosem.

Loczek sądził, że esemesy po pijanemu nie mają żadnego sensu i przynoszą tylko problemy. (Nie żeby cokolwiek o tym wiedział.) Odwrócił się gwałtownie w stronę siostry dopiero, gdy kątem oka dostrzegł lampę błyskową.

Ona zrobiła mu zdjęcie.

Spróbował zabrać jej telefon, ale bez skutku. W końcu odpuścił. Gemma bez zastanowienia wysłała zdjęcie z podpisem "Mój kochany trzeźwy braciszek".

_______________________________________

W tym momencie Louis pożałował, że nie ma go w tamtym barze. Właśnie dostał od Gemmy zdjęcie Harry'ego z dziwnie ckliwym podpisem.

Na fotce Harry bez entuzjazmu wgapiał się w ekran komórki. Miał na sobie czarną luźną bluzę, a jego włosy były zmierzwione przez co wydawały się nienaturalnie kręcone. Jeden kosmyk opadał mu na oczy.

Louis zapragnął założyć Harry'emu te włosy za ucho i delikatnie przygładzić. Zatęsknił do codziennego dotykania tych loków i wpatrywania się w te zabójczo zielone oczy. Na samą myśl poczuł mocne ukłucie w klatce piersiowej, gdzieś w miejscu serca.

Whole Again | l.s. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz