- To chyba już - szepnął Harry, zsadzając Freddiego ze swoich kolana.
Jednak malec nie chciał zejść. Kurczowo trzymał się przedramienia bruneta, nakłaniając go do wzięcia go ze sobą. Styles wziął malucha na ręce i razem z nim poszedł, by otworzyć drzwi.
- Młody polubił Hazze - zaczął Liam, kiedy ta dwójka oddaliła się od salonu.
- Tak, nawet bardzo - odparł Louis. Nie do końca wiedział czy to dobrze czy źle. Z jednej strony to wspaniale, że się dogadują, ale co jeśli Freddie będzie chciał spędzać z Harrym więcej czasu? To może być niezręczne.
- No to przynajmniej wiesz, że jak weźmiecie ślub, to nie będzie miał z tym problemu - jak widać Niall był do tego bardzo pozytywnie nastawiony. Patrzył daleko w przyszłość, która mogła się nigdy nie wydarzyć. I to bolało Louisa najbardziej. Planowanie wspólnej przyszłości.
Kiedy patrzył na Harry'ego ze swoim synem, oczami wyobraźni widział już jak mieszkają razem po ślubie i to już jest dla nich codzienność. Widział jak razem kładą Freddiego spać, by później położyć się we wspólnym łóżku. Jak jędzą razem śniadanie, jak Harry bawi się z Freddiem i oboje się śmieją, jak spędzają wspólnie święta i urodziny i wszystkie inne dni w roku.
To były piękne wyobrażenia. Jednak świadomość, że nigdy mogą się nie urzeczywistnić, bolała go bardziej niż cokolwiek innego.
Mimowolnie spojrzał na korytarz, którym właśnie szli Harry z dzieckiem na rękach, a za nimi Zayn Malik we własnej osobie. Styles nie uśmiechał się tak jak zwykle, ale jego mina nie wyrażała ani smutku, ani złości. Tylko niepewność. Freddie niewzruszenie opowiadał Harry'emu o czym co tylko on mógł zrozumieć, jakby znali się o wiele dłużej niż kilkadziesiąt minut.
Zayn szedł za nimi z pochyloną nisko głową. Szurał trampkami o drewnianą podłogę. Miał na sobie czarne jeansy i zieloną bluzę z kapturem. Ręce wsadzone były w kieszenie bluzy, co powodowało na niej niewielkie wybrzuszenie.
Harry wrócił na swoje miejsce na fotelu, zapraszając Zayna do spoczynku.
- Chciałbyś coś do picia? - spytał uprzejmie, jak to Hazza.
- Nie, dziękuję - Zayn ze zdziwieniem wpatrywał się w bruneta z małym chłopcem na kolanach, jakby nie mógł uwierzyć w prawdziwość tego obrazka.
- To jest Freddie. Syn Lou - pochwycił jego spojrzenie Styles.
- To znaczy, że ty i Louis? - zaczął niepewnie Malik, chcąc rozeznać się nieco w sytuacji.
- Nie - odpowiedział zdecydowanie Harry.
- Niestety - dopowiedział cichutko Louis, tak, żeby nikt oprócz Liama siedzącego obok go nie usłyszał.
- Okej. Cieszę się, że wszyscy przyszliście. Chciałem was tu zebrać, żeby przeprosić. Nie za to, że odszedłem, ale za to, że zerwałem z wami kontakt. Nie powinienem tego robić. W końcu byliśmy sobie jak bracia. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i znowu staniemy się przyjaciółmi - powiedział Zayn szybko i niepewnie.
Przez chwilę trwali tak w zupełnej ciszy. Nikt nie śmiał się odezwać. Nawet Freddie, dotychczas rozgadany o niewiadomo czym, zamilkł całkowicie.
- Chodź tu, to cię przytulę - rzucił z uśmiechem Harry i wyciągnął w górę ręce jak dziecko. Sam nie mógł wstać przez małego blondyna na kolanach.
Styles to miał wielkie serce. Potrafił człowiekowi wybaczyć w trzy sekundy i nie wyrazić później ani krzty zawiści czy chęci zemsty. On po prostu był inny.
Malik szybko wytrącił się z amoku i ruszył do Harry'ego. Przytulił go mocno, niemal dusząc Freddiego między nimi. Na szczęście chłopcu w ogóle to nie przeszkadzało. Tylko siedział o się śmiał. Zayn pocałował Stylesa w czoło i z naprawdę ogromnym uśmiechem się od niego odsunął. Następnie odwrócił się w stronę reszty, oczekując odpowiedzi.
- Skoro Harry ci wybaczył, ja też to zrobię - Niall zerwał się z miejsca i przytulił przyjaciela na znak zgody.
- Ze mną też w porządku. Rozumiem cię i nie będę cię winić - tym razem wstał i przytulił go Liam.
Louis przez chwilę się wahał. Chciał mu wybaczyć, ale bał się, że taka deklaracja może być na całe życie, a oni i tak wkrótce się rozejdą. Spojrzał na radosnego Harry'ego, który zauważył jego wahanie i kiwnął lekko głową. Tego potrzebował do podjęcia decyzji.
- Witaj w rodzinie - mruknął, wtulając się w zieloną bluzę Malika. - Zostaje ci wybaczone.
- Dziękuję chłopaki. Nie wiecie ile to dla mnie znaczy - Zayn uśmiechał się szeroko, starając się odpędzić nieproszone łzy z jego oczu.
- To może jednak się czegoś napijesz? - zaproponował ponownie Styles.
- Chętnie.
Tego samego dnia wieczorem
Harry przykrywał błękitną kołdrą śpiącego Freddiego. Przyniósł go tu chwilę wcześniej, gdy ten zasnął na jego kolanach.
Chłopiec spędził cały czas od przyjazdu razem z nim co było dość dziwne. Dla Stylesa niepokojące. Spodziewał się, że mały cały dzień spędzi obok swojego taty. Jednak się mylił. Naprawdę polubił tego małego chłopca, który co chwilę opowiadał mi o czymś. Pewnie byłoby to bardzo ciekawe, gdyby tylko wiedział o czym mówił. Odziwo nie przeszkadzało mu stałe towarzystwo malca. Od zawsze lubił dzieci o syn Louisa nie był wyjątkiem. Zastanawiał się tylko, co ten młody widział w nim takiego, że przesiedział z nim całe popołudnie.
Nie wiedzieć czemu, Freddie przypomniał Harry'emu o związku z Louisem. Brunet automatycznie chwycił za pierścionek wiszący na jego szyi na cienkim srebrnym łańcuszku. Nawet nie pamiętał, że wciąż miał go na sobie. Postanowił go zwrócić, ale jeszcze nie wiedział kiedy. W końcu już nie byli zaręczeni.
Poprawił jeszcze delikatnie poduszkę pod główką chłopca i wycofał się z pokoju, po drodze gasząc światło. Zszedł po schodach, a następnie wszedł do salonu.
- Śpi jak zabity. Położyłem go w pokoju na górze. Później ci wytłumaczę gdzie - wyjaśnił Tomlinsonowi, siadając obok niego na kanapie.
- Dziękuję - odparł szatyn z podziwem. Harry będzie kiedyś świetnym ojcem.
- Nie ma sprawy. O czym gadaliście?
- O tym, że chcemy wznowić działanie zespołu.
- Szybko poszło. Ale to jest świetny pomysł. Tym bardziej, że już nie wiąże nas Modest.
- Oj, tak. Bez Modestu będzie o wiele lepiej.
Oboje przypomnieli sobie czasy, kiedy chowali się po kątach, bo nie mogli być razem. Musieli ukrywać swoje uczucia i wszystkiemu zaprzeczać. Nie mogli się dotykać ani że sobą rozmawiać. Może gdyby nie Modest teraz byliby razem, szczęśliwi.
Nagle w kieszeni Louisa zabrzęczał jego telefon. Mężczyzna niepocieszony z przerwania wspomnień, wyjął go, przeklinając w myślach osobę, która do niego dzwoniła.
Spojrzał na wyświetlacz i bardzo się zdziwił, jakie imię tam zobaczył.
Przesunął palcem po ekranie, by odebrać połączenie.
- Eleanor?
💚💙
Aut.
Hi,
Ten rozdział w ogóle mi nie wyszedł.
Miało być takie łał, bo jest Zayn, a wyszło, że Zayn po prostu wszedł i wyszedł.
Totalna masakra, ale udawajcie, że jest świetne.
Miłego dnia
All the love, K xx
CZYTASZ
Whole Again | l.s. ✔️
FanfictionSTARE !OSTRZEŻENIE! To ff było pisane w 2020 roku, wiele informacji już nie jest aktualnych i może wzbudzać zdezorientowanie. Harry od paru lat cieszy się solową karierą. Jego życie układa się jak marzenie - rzesze fanów i możliwość pomagania innym...