Po nocy pełnej wrażeń kompania udała się do jaskini trolli. Śmierdziało tam, ale było też mnóstwo broni i zapasów. Krasnoludy zaczęły wybierać swoje oręża. Elfka wypatrzyła wśród piasku i kurzu kawałek metalu. Po chwili namysłu podniosła z ziemi ów przedmiotów. Był to piękny, miecz elficki. Na pierwszy rzut oka można było domyślić się ze był wykonany przez wysoko postanowionych elfów. A Ariel potrzebowała lekkiej i smukłej broni, a na szczęście miecz odpowiadał jej oczekiwaniom. Nie tracąc więcej czasu, dziewczyna przymocowała oręż do pasa i wyszła z cuchnącej jaskini. Na zewnątrz wschodziło słońce. Piękne, czerwone i zachwycające słońce. Ta chwila była wprost magiczna, ale w powietrzu wisiało niebezpieczeństwo. Nie bez powodu, iż po chwili dało się słyszeć szelest liści. Dzięki elfickim zmysłom, Ariel przygotowała się na atak wroga, mimo że przeczucie podpowiadało jej zupełnie innego. A mianowicie że jest do ktoś bezpieczny i nie zamierza ich skrzywdzić a w dodatku pomoc. Lecz ostrożności nigdy za wiele. Los nie kazał im długo czekać i po chwili z zarośli wyjechał starzec na saniach zaprzężonych w króliki.- Bandyci! Złodzieje! Mordercy! – zaczął wrzeszczeć.
- Radagast Bury! Co cię sprowadza w te strony, przyjacielu? – zaczął pogawędkę Gandalf
- Mro – przerwał – Nie tutaj. Odejdźmy dalej.
Czarodzieje się oddalili a kompania zajęła się swoimi sprawami. Niektórzy usiedli na kamieniach lub na ziemi, a jeszcze inni poszli przynieść resztę bagaży z ich wcześniejszego miejsca odpoczynku. Wiatr delikatnie poruszał liśćmi. Dowódca siedział pod wielkim dębem i śledził wzrokiem poczynania elfki. Dziewczyna, tak jak inny pragnęła odpocząć. Usiadła na pniu drzewa i zaczęła odpoczywać. Thorin cały czas bacznie ją obserwował. Nagle dosiadł się do niego Balin i zaczął rozmowę.
- Mam pytanie.
- Jakie? – przywódca odwrócił w jego kierunku głowę.
- Od pewnego czasu, widzę jak spoglądasz na panienkę Ariel. Czujesz coś do niej?
- W życiu! Jest elfem!. Nigdy bym nie poczuł czegoś innego niż nienawiść do przedstawiciela rasy moich wrogów! – warknął. Nie wiedział dlaczego to zrobił. Gdzieś, w głębi serca czuł że robi nie zgodnie z prawdą. Może jednak siwy krasnolud miał racje i czuł coś do tej dziewczyny? Zrezygnowany pokręcił głową, ale nie miał pojęcia ze Ariel tą wymianę zdań słyszała...
***
Elfce zrobiło się smutno na sercu, tylko z jakiego powodu? Nie była tego pewna, ale miała nadzieje że Thorin choć trochę może ją polubić. Kiedy opowiadała o Frerinie, uśmiechał się do niej. Mogło to być tylko zachęcenie do mówienia. Miała nikłe nadzieje...... W jej głowie przewijało się stado myśli. Ciągły tok myślenia przerwał jej głośne warczenie warga. W ostatnie chwili się uchyliła przed skokiem zwierzęcia. Nie zważając na zagrożenia zaczęła się rozglądać. Wargiem szybko zajęli się jej towarzysze, a ona stała nieruchomo i patrzyła w jeden punkt w lesie. W tym czasie czarodzieje podeszli do gromadki, a Gandalf zapytał dowódcy:
- Komu powiedziałeś o wyprawie?
- Nikomu!
- Komu?! – ponowił próbę siwobrody. Czarnowłosy już otwierał usta aby zaprotestować, lecz ubiegła go dziewczyna.
- Znam pewne miejsce....niedaleko stąd. – mówiła stojąc w tej samej pozycji co wcześniej. Wydawało się jakby była w transie – Szybko! Nie mamy czasu. Za mną!
Zerwała się z miejsca i zaczęła przedzierać się przez chaszcze. Reszta stałą jeszcze osłupiała, ale w końcu szary czarodziej opamiętał się i poszedł w ślady Ariel mrucząc „Za mną!". Krasnoludy trochę niepewnie zaczęły podążać na nim. W dość krótkim czasie udało im się dogonić elficę i szli dalej razem. Kobieta raz skręcała w prawo, później w lewo. Nagle zatrzymała się przed "zasłoną" z liści, w wyniku czego krasnoludy powpadały na nią, ale ona nie ruszyła się nawet o milimetr. Stała i wpatrywała się w nią tak jak wcześniej.
- To tutaj... - powiedziała tak cicho że jej towarzysze stojący za nią ledwo ją usłyszeli. Nie czekając więcej, pewnym ruchem rozsunęła gałęzie i wyszła na ...... piękną polankę. Na środku niej stał mały, skromny domek. Obok znajdowała się drewniana szopa. Gdzie nie gdzie były porozstawiane różne tarcze do ćwiczeń. Tam gdzie stali, po prawej, znajdował się mały wodospad. Za to po lewej w również drewnianej zabudowie stał sobie spokojnie koń który zarżał radośnie na widok Ariel. Tuz obok, spokojnie żuł sianko kucyk. Dookoła tego wszystkiego były drzewa i zasłony z liści. – To tutaj... Jak dawno tu nie byłam. Ten strumyk, z niego brałam wodę, do tych tarcz uczyłam się strzelać z łuku, a z tego konia zaliczyłam pierwsze upadki. To wszystko nic się nie zmieniło.....
Dziewczyna podchodziła do wymienionych miejsc a krasnoludy i czarodzieje stali z szeroko otwartymi oczami i ustami. Ich widok był bardzo zabawny i elfka zapewne by się zaśmiała, ale była za bardzo zajęta wspominaniem starych czasów.
- Jak tu pięknie i magicznie..... – wyszeptał Bilbo
- To prawda, można czuć tu magię...- mruknął mag rozglądając się jak inni.
- Co to za miejsce? – odezwał się znów hobbit
- To panie Baggins, jest dom w którym przeby – jej wypowiedź przerwały szmery z domku w którym gospodarz zwabiony różnymi dźwiękami postanowił sprawdzić co się dzieje. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął......
•{}•{}•{}•{}•{}•{}•{}•{}•{}•{}
No i kolejny rozdział. Można powiedzieć że jestem z niego dumna hah. Jest dedykowany Laylira1
😂
Nie mogłam wytrzymać jej narzekania więc uległam szantażom i wstawiłam. 😅Przepraszam za błędy i namawiam do zostawienia czegoś po sobie ❤️Natilila
CZYTASZ
𝔻𝕚𝕣𝕥𝕙𝕒𝕧𝕒𝕣𝕖𝕟 || 𝐇𝐨𝐛𝐛𝐢𝐭
Fanfiction"- Żartujesz sobie? - Widzisz w tym coś złego? - Czy wy naprawdę chcecie odzyskać Erebor? - wyszeptał, a kiedy dostał twierdzącą odpowiedź, kontynuował - Przecież to istna misja samobójcza...Tam jest żywy smok....! - Wiem,... ale zawsze marzyliśmy...