Rozdział 11

404 16 24
                                    


Od paru ładnych godzin byli w drodze. Część kompani była już zmęczona, ale nie marudzili ponieważ wiedzieli jaka czeka ich nagroda. Wytrwale dążyli do postanowionego celu. Na szczęście pogoda im sprzyjała. Słońce świeciło, a wiatr delikatnie muskał ich skórę. Ariel szła na końcu, ale przyspieszyła podchodząc do Gandalfa.

-Emme are verime close ana Imladris. (Jesteśmy bardzo blisko Rivendell.) – powiedziała w swoim ojczystym języku

- Ni am sinte. Ni'll convince Thorin (Wiem. Przekonam Thorina.) – oznajmił, a dziewczyna spojrzała na niego z zapytaniem w oczach. – Mam swoje sposoby.

- Sposoby na co? – nagle wtrącił się Kili, a mag i elfka odwrócili się do niego przodem

- Emm sposoby na.... – próbował wymigać się Gandalf

- Na przyrządzanie królika. – wypaliła szybko Ariel, a na twarzy Milithandira pojawił się mały uśmieszek. – Gandalf potrafi przygotowywać przepyszne potrawki z królika, więc poprosiłam go o przepis, ale ten uparciuch nie chce mi powiedzieć.

- No cóż tajemnica czarodzieja....

- Ale to nie znaczy że nie możesz mi ten przepis dać.

Krasnolud widząc że rozpęta się zaraz kłótnia o sposób przyrządzania królika, pospiesznie oddalił się z miejsca zamieszania. Rozmówcy widząc to zaczęli trochę odchodzić od grupy i ''uspokajać''.

- Ufff, ale było blisko. – westchnęła i otarła teatralnie pot z czoła, na co starzec zareagował chichotem

- Dać Ci ten przepis? – zagadnął kiedy kierowali się do kompani. Ariel pokręciła z niedowierzaniem głową i zgromiła czarodzieja wzrokiem. – No co? – zapytał z niewinną miną.

- Nic. Próbowałam ratować sytuację. – powiedziała z rozbawieniem.

***

Po pewnym czasie, kiedy nogi już każdemu odpadały, Thorin widząc już nawet zmęczenie na twarzy dziewczyny zarządził postój. Przydzielił każdemu zadania, a sam klapnął na kamień w cieniu. Słońce, w przeciwieństwie do początku wędrówki, niemiłosiernie grzało, więc to też utrudniało dalszą wędrówkę. Krasnolud napił się wody z bukłaku i zaczął wodzić wzrokiem za elfką. Nagle poczuł jak ktoś obok niego siada. Obrócił gwałtownie głowę, ale na szczęście był to tylko Frerin. Siedzieli chwilę w ciszy. W końcu, blondwłosy krasnolud postanowił to przerwać. Nigdy nie mógł usiedzieć bez rozmowy...

- Od dawna tyle nie przeszedłem. – oznajmił z nutą rozbawienia. Po głosie można było wyczuć że jest wyraźnie zmęczony. – Miła odmiana od siedzenia w czterech ścianach.

Thorin uśmiechnął się do siebie pod nosem. Nikt nie mógł dorównać poczucia humoru Frerina. Kiedy mieszkali w Ereborze, potrafił każdego wprowadzić w dobry nastrój na początek dnia...

- Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś obok mnie, że żyjesz. To jest tak niesamowite, że aż nie realne.

- Wiem, zrozumiałem błąd i teraz staram się go naprawić. Ale nie marnujmy czasu na tą rozmowę. Zapytam prosto z mostu. Czujesz coś do Ariel? – zapytał, a dowódca zakrztusił się napojem, którym właśnie chciał zwilżyć gardło.

- Czemu się wszyscy o to pytają?

- Może dlatego, że prawie ciągle na nią patrzysz, uśmiech pojawiał się na twoich ustach za każdym razem kiedy o niej coś wspomniałem, albo ktoś z kompani? – zapytał retorycznie, znając odpowiedź młodszy z braci, na co, dowódca spalił buraka. – Ha! Jest coś na rzeczy!

- Ehhhh, zaczynał pałać do niej sympatią za to że się tobą zajęła. Tylko tyle, a zmieniając temat. Woda się kończy, muszę iść poszukać rzeki.

- Ja z tobą nie wytrzymam. – mruknął pod nosem blondyn, a po chwili jego oczy zabłysły figlarną iskierką. – Za to mam pomysł.

Podniósł się z kamienia i podszedł do Filiego i Kiliego. Chwilę z nimi rozmawiał, a na ich twarzach widniały uśmieszki. Nagle, cała trójka podeszła do dziewczyny.

- Ariel, bo jest taki mały problem... - zaczął najstarszy z książąt, a elfica odwróciła się do nich.

- Tak? Jaki? - zapytała

- No boooooo, woda się skończyła i pomyśleliśmy, że władasz żywiołami i-

- Chcecie abym wyczarowała wam wodę? Najlepiej taka zimną i orzeźwiającą? – przerwała, a kiedy dostała odpowiedź w postaci kiwnięciu głową dokończyła – Nie.

- Czemu?

- Bo nie.

- Proszęęęęęę.... – do akcji wkroczył brunet i zrobił maślane oczka. Ariel próbowała patrzeć wszędzie tylko nie na jego twarz. Cała kompania przypatrywała się temu przedstawieniu, powstrzymując się żeby nie parsknąć śmiechem. Nawet Thorin, miał na ustach uśmiech. Nagle wzrok dziewczyny zatrzymał się na nim. Posłała mu pełne nadziei spojrzenie, ale na twarzy krasnoluda pojawił się jeszcze większy banan i wzruszył ramionami. W końcu kobieta skierowała swe oczy na młodszego siostrzeńca.

- No dobrze.... – odparła załamana swoją słabością do tego krasnoluda. Nie miała serca odmówić tym czekoladowym oczom....Cała kompania zaczęła się śmiać włączając do tego czarodzieja. Kiedy Ariel to zauważyła zwróciła się do niego z pretensją w głosie. – Nawet ty przeciwko mnie?

- No wiesz... chętnie bym się odświeżył... - oznajmił śmiejąc się, a dziewczyna przewróciła oczami i poszła w las. Nikt nie zauważył odejścia elfki oprócz właściciela lodowych tęczówek. Wstał z głazu i podążył za nią. Chwilę przedzierał się przez chaszcze aż w końcu doszedł do małej polanki gdzie na środku było średniej wielkości jeziorko z krystaliczną wodą. Drzewa rosły w różnych miejscach tworząc ze swoich gałęzi i liści zasłony. Widok był podobny do miejsca, gdzie mieszkał w domku Frerin. Całości dopełniały świetliki i świerszcze koncertujące w trawie oraz piękne gwiazdy na niebie. Jednym słowem-wszystko komponowało się magicznie. Thorin nie mógł wyjść z zachwytu, dopiero jej aksamitny głos wyrwał go z zadumy.

- Może być? – zapytała niepewnie.

- Tak.. – wydusił z siebie i spojrzał w jej oczy. Teraz dopiero zauważył jak piękny mają kolor. W srebrnoszarych, ciepłych tęczówkach odbijały się miony punkcików świecących nad nami. Jej śnieżnobiałe włosy opadały delikatnie na ramiona, a na ustach błąkał się nieśmiały uśmiech. Cała sytuacja była nie do uwierzenia. Nieświadomie zaczęli się do siebie zbliżać

- Your hendu are a vana color. – szepnęła nagle kiedy byli blisko siebie, prawie stykając się ciałami, na co Thorin spojrzał na nią pytająco. – Kiedyś Ci powiem.

Krasnolud chciał zaprotestować, że chce wiedzieć teraz, ale nie zdążył odezwać się ani słowem ponieważ przeszkodzili mu w tym roześmiana kompania. Bohaterowie chwili, odskoczyli od siebie poparzeni, a na policzka Ariel pojawił się czerwony rumieniec. Chwile po tym jak reszta krasnoludów pojawiła się na polance, zrobiło się niesamowicie cicho.

- Na Durina.... Postarałaś się. – zwrócił się Frerin do dziewczyny, po czym podbiegł do niej i ją z całej siły przytulił. W tym samym czasie, czarnowłosy krasnolud, dowódca poczuł ukucie w jego chłodnym sercu. Nie miał pojęcia o co chodzi, ale wiedział jedno. Nie chciał, aby Ariel była w ramionach jego brata, tylko w jego...


************************************************************************************


Tak....więc jest nowy rozdział. przepraszam że tak długo nic nie było, ale moi nauczyciele się uwzięli i mam góry pracy domowej. 

Jak zawsze przepraszam za błędy i zachęcam do zostawienia coś po sobie. ❤

Natilila


Ps.  Mam nadzieje że trochę umiliłam wam tą katorgę w Mordorze 😂

𝔻𝕚𝕣𝕥𝕙𝕒𝕧𝕒𝕣𝕖𝕟 || 𝐇𝐨𝐛𝐛𝐢𝐭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz