Taki mały poślizg czasowy.....************
- Ciszej bądźcie, obudzicie wszystkich. – próbowała uspokajać roześmiane i napite krasnoludy, lecz one nic sobie nie robiły z jej starań i dalej bawiły się w najlepsze. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i rozejrzała się dookoła. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu, a nawet Bilbo pozwolił sobie na trochę tego trunku i właśnie tańczył na jednym ze stołów wraz z Bofurem. Elfka przewróciła oczami i zerwała się z kłody na której siedziała. Nie mogła nigdzie znaleźć siostrzeńców, ani Thorina i Frerina. Dosyć długo znała tę czwórkę i wiedziała że nic dobrego nie może z tego wyniknąć. Podbiegła do pierwszego krasnoluda jakiego napotkała. Okazało się że był to Bombur.
- Wiesz gdzie są synowie Dis i bracia?
- Pyszne są te babeczki, a jakie wspaniałe w połączeniu z ciastem truskawkowym. Pycha! Czekaj, coś mówiłaś?
- Tak, gdzie jest Frerin, Thorin, Kili i Fili? – ponowiła pytanie kobieta, znów przewracając oczami i gorączkowo się rozglądając.
- Eeee, chyba szli w stronę lasu.
Na Valarów, ja tam ich nigdy nie znajdę. – przemknęła jej niebezpieczna myśl przez głowę.
- Hannon le. – wymamrotała i pobiegła przed siebie unosząc lekko suknię, aby jej nie przeszkadzała. Szła między drzewami, nasłuchując odgłosów, którym źródłem mogła być królewska rodzina. Jak na jej złość nigdzie nie mogła nic usłyszeć. Lecz w pewnym momencie do jej wrażliwych uszu dotarły głośne rozmowy.
Mam was.
Wznowiła bieg i po chwili wypadła na łąkę, gdzie pod jednym z drzew siedzieli poszukiwani. Pili i bawili się, a w Ariel zebrała się złość. Ruszył w ich kierunku z grymasem na twarzy. Kiedy stanęła przed nimi, natychmiastowo zamilkli.
- Co wy tu robicie?! Ja was szukam po całym lesie, a wy się bawicie! Do tego pijani! Thorinie, tego się po tobie nie spodziewałam, jesteś najbardziej odpowiedzialny z waszej czwórki, a teraz – mocno nie trzeźwy. Idziemy do komnat. Wstawać! – wygłosiła kazanie dziewczyna i postawiła do pionu krasnoludy.
- Znaczy, wiesz się bawimy tylko, złego nie robimy. Po co tyle krzyku się pytam? – zaczął nieskładnie mówić starszy blondyn. Kobieta popatrzyła na niego groźnym wzrokiem, a on skruszony zrobił słodką minkę. Dziewczyny wzrok złagodniał i wszyscy się roześmiali. Krasnoludy z powodu za dużej ilości wypitego piwa, a ona.......
- Dobra, wracamy. Jutro jest też dzień. Będziecie mieć kaca jak stąd do Ereboru.
- Erebor, Samotna Góra..... Nasze królestwo, nie mogę się doczekać kiedy staniemy na tamtej posadzce. – uradował się Thorin, prawie skacząc do góry. Na jego zachowanie, powietrze przeszyta kolejna salwa śmiechu.
***
Szli chwiejnym krokiem co chwila żartując. Droga wydawała się dwa razy dłuższa, ponieważ co chwilę któryś z członków kompani prawie upadał, więc Ariel musiała ich podtrzymywać.
- Wesz, że gdy Kili był mały, chciał latać? Potajemnie zaczął się uczyć. Codziennie chodził do lasu i próbował wspinać się na drzewo. Kiedy to mu się wreszcie udało, wziął z domu drewno i tkaninę. Sam zrobił sobie skrzydła, do dziś nie wiem jak, ale nie w tym rzecz. Wdrapał się na drzewo z nimi. Stał na gałęzi gotowy do lotu, kiedy wujek przyszedł i powstrzymał go. W domu dostał porządną karę za takie pomysły. – opowiedział Fili wybryk brata, zatrzymując się pod wielkim Dębem..
- Ty wcale nie byłeś lepszy! – krzyknął zaczerwieniony brunet. – kiedyś, gdy Fili był bardzo młody, nie to co teraz, to założył się, że wykuje sam miecz......
***
- Pobawmy się w chowanego! Proszę..... – zagadnął Frerin z wielkim bananem na twarzy. Dziewczyna popatrzyła na niego , jak na wariata.
- Świetny pomysł! – zawtórowali mu pozostali i rozbiegli się po lesie.
- Co ja mam z tymi krasnoludami.... Jak dzieci.***
Kobieta prowadziła mężczyznę pod rękę przez długi ciemny korytarz. Była późna godzina, zapewne po dwunastej, około drugiej, dlatego wszyscy mieszkańcy Ilmladris spali. Szli we dwójkę, uprzednio odprawiając zostawiając w lesie resztę . Czarnowłosy krasnolud był w najgorszym stanie i dziewczyna musiała się nim zająć. Między innym też dlatego, ponieważ jako jedyny nie zaszył się między drzewami...
- Gdzie jest dokładnie Twoja komnata? – zapytała melodyjnym głosem elfka. Mężczyzna popatrzył na nią i dłuższą chwilę się jej przyglądał. Nagle zatrzymał się pociągając kobietę za łokieć, tak, że musiała oprzeć się ręką o jego tors by nie upaść. Dziewczyna lekko spłoszona, szybko zabrała dłoń i uciekła wzrokiem na ściany.
- Chodź, jesteś zmęczony. Położysz się a ja pójdę sprawdzić co u innych i ich przy okazji znajdę. – przemówiła i chciała ruszać dalej ale krasnolud nie miał zamiaru powtarzać tej czynności. Dziewczyna zmęczona uciekaniem spojrzenia od jego lodowych tęczówek, zwróciła wzrok na jego piękne oczy. Tliły się w nich miliony gwiazd i radosne iskierki. Przez cały pobyt w tym mieście, nie widziała go smutnego. Teraz też wydawał się szczęśliwy.
W jej oczach również odbijało się nocne niebo, a na ustach gościł nieśmiały uśmiech. Stali i wpatrywali się w swoje oblicza, zbliżając twarze ku sobie. Nie zdawali sobie o tym sprawy, albo właśnie tego chcieli. Chcieli i nie było przeszkody i właśnie dlatego po chwili ich usta się spotkały. Ona miała miękkie wargi, a jego smakowały alkoholem. Nie przeszkadzało to kobiecie, wręcz przeciwnie. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, aż nie starczyło by im oddechu. Niestety mimo że bardzo tego nie chcieli, oderwali się od siebie, a elfka szybko pociągnęła mężczyznę do jego sypialni, wiedząc ze nie powinna na to się zgadzać. Jego umysłem panował alkohol a ona była trzeźwa i najbardziej świadoma tego co zrobiła. Weszło do pomieszczenia i ułożyła spać jak małe dziecko mężczyznę. Kiedy wydawało jej się że zasnął szepnęła na pożegnanie.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak chętnie bym to powtórzyła, ale wiem, że nie mam prawa... - mówiąc to pocałowała go delikatnie w czoło i zamknęła drzwi. Na zewnątrz rzuciła się biegiem do swojej komnaty, mając łzy radości, ale i smutku w oczach. Na miejscu, padła plecami na łóżko, a krystaliczne strumienie spływały ciurkiem po jej bladej twarzy. Mimo obaw, mimo wszystko, cieszyła się. Cieszyła się, że wreszcie wydarzyło się to, o czym marzyła w najśmielszych snach. Jednak gdzieś głęboko, zdawała sobie sprawę, że on nie będzie niczego pamiętać.....
*****
Więc noooo.....
Po pierwsze trochę się nie wyrobiłam...
Po drugie, mam nadzieje ze całkowicie nie zepsułam tego rozdziału, ponieważ nie umiem pisać romantycznych chwil.
Po trzecie, jak zawsze zachęcam do zostawienia czegoś po sobie :DNatilila
CZYTASZ
𝔻𝕚𝕣𝕥𝕙𝕒𝕧𝕒𝕣𝕖𝕟 || 𝐇𝐨𝐛𝐛𝐢𝐭
Fanfic"- Żartujesz sobie? - Widzisz w tym coś złego? - Czy wy naprawdę chcecie odzyskać Erebor? - wyszeptał, a kiedy dostał twierdzącą odpowiedź, kontynuował - Przecież to istna misja samobójcza...Tam jest żywy smok....! - Wiem,... ale zawsze marzyliśmy...