Rozdział 7 ⟩ Drużyna Piłki Nożnej

693 77 56
                                    

Kiedy Hinata dotarł do domu w wesołym bojowym humorze, natknął się na swoją mamę, wracającą z dworu. Kobieta od razu zauważyła, że radosny nastrój krążący wokół Hinaty wrócił, a z jego gruczołów ulatnia się przyjemny dla nosa zapach.

– Jesteś tak szczęśliwy, jakbyś poznał nową miłość życia. Ktoś cię oznaczył? – spytała żartobliwie, odstawiając torbę na szafkę w przedpokoju. Natsu jak na zawołanie podbiegła do Hinaty, który od razu zaprzeczył.

– Shoyo ma chłopaka? – spytała lekko zazdrosna dziewczynka, nie chcąc stracić uwagi swojego jedynego brata. Kiedy poczuła zapach chłopca, trochę ją to uspokoiło. Ten zapach był naprawdę unikatowy, a przynajmniej dla jej nosa.

– N-Nie! To nie tak – rzucił lekko czerwony na te wszystkie oskarżenia w jego stronę. Machał rękami, próbując wyjaśnić sytuację, lecz z jego ust wyszła wiązka szybkich słów, z których nie dało się wyciągnąć normalnego zdania.

– Przecież żartuje synku – odparła kobieta z pogodnym uśmiechem, głaskając włosy Hinaty, na co młodszy się lekko uśmiechnął. Przytulił się do boku swojej rodzicielki, a następnie pogłaskał po włosach Natsu.

Ruszył w stronę pokoju, czując składy nieużytej energii. Położył się na łóżku, kładąc dłonie pod głowę. Zamknął delikatnie oczy, próbując się odprężyć po tym dniu. Czemu wszyscy mają fioła na tej więzi pomiędzy alfą i omegą? To tak jakby na tym polegał sens mojego życia. Swoje serce już dawno oddałem siatkówce i wkładam w nią wszelki czas. I dokąd mnie to doprowadziło?... Do nikąd.

Zmarszczył brwi, obracając się na prawy bok. Nie chciał przed sobą przyznać, że może wybrał źle, jednak było za późno by to zmienić. Wszystko co miał, oddał już dla siatkówki. Byłoby głupstwem zrezygnować po tylu treningach, wspólnych przeżyciach i ilości wylanego potu.
Wciąż miał cele, które chciał jeszcze zrealizować. Nauka go wcale nie kręciła, a nie znalazł innego hobby niż ten sport. Wydaje mu się to jedyną drogą, która naprawdę go cieszy.

Daichi też mówił coś o więziach. "Wszyscy inni są związani" czy jakoś tak, lecz jak on tak naprawdę postrzega więź? Dla mnie nie ma w tym nic nadzwyczajnego, a wręcz ciężar. Trudno się z kimś umawiać, kiedy pałasz miłością do jakiegoś sportu i poświęcasz na niego całe swoje popołudnie. Może znajdę kogoś, by sam mnie oznaczył i moje problemy by się skończyły? Mógłbym wrócić do trenowania siatkówki i żyć własnym życiem...

Tyle, że zawarcie więzi byłoby głupie i zabierałoby mi czas. A gdyby znaleźć kogoś, kto również kocha dany sport? Może znalazłbym jakąś alfę z innej szkoły, która również chciałby się skupić bardziej na karierze niż na rodzinie? Czy znam kogoś takiego, który jest jeszcze wolny?

Z myślą o swoim małym planie, chłopiec oddał się w objęcia Morfeusza.

_________________

Po wykonaniu codziennej rutyny, chłopiec zszedł z roweru, nieco zakłopotany. Dzień nie zaczął się po jego myśli. Na początku kiedy chciał uczesać włosy, złamał grzebyk swojej mamy. Potem ubrudził się jedzeniem i musiał na nowo się przebrać. Do wszystkiego dochodzi nowy zapach, który wydawał się być jeszcze słodszy niż wcześniej.

Hinata po wejściu do klasy rozejrzał się po uczniach. Nikt z nich, nie był jego przyjacielem, lecz miał kilku kolegów. Żaden z nich jednak nie przyciągnął jego uwagi na dłużej niż kilka sekund. Spojrzał też na dziewczyny, które pomachały mu, bądź uśmiechnęły się lekko w jego stronę.

Shoyo usiadł do swojej ławki, czekając na rozpoczęcie lekcji. Chciał dokładnie zaplanować i zbadać swoje propozycje uczniów. Z pewnością znalazłby kogoś odpowiedniego w drużynie koszykarskiej lub nożnej, ale stresowało go flirtowanie z obcą mu osobą. Na samą myśl czuł jakby miał zwrócić cały ryż ze śniadania.

– To będzie naprawdę długi dzień – mruknął do siebie Shoyo, zauważając nauczyciela wchodzącego do sali.

Kiedy skończył lekcje , ruszył w stronę boiska, które używa drużyna piłki nożnej do gry. Stwierdził w myślach, że wysocy koszykarze, wywieraliby na niego złe emocje. Zwłaszcza jeśli z charakteru mieli przypominać Oikawę. Nie wiedział czemu, lecz właśnie tak sobie ich wyobraził.

Usiadł na ławce, na której siedzieli też kilku przypadkowych uczniów, zajmujących się swoimi sprawami. Hinata usiadł na pierwszej ławce, by przemyśleć lepiej swój plan, a także rozejrzeć się po graczach. I wcale nie miał ukrytych motywów!

Po jakimś czasie, drużyna piłki nożnej zaczęła biegać dookoła boiska. Nie było w nich nic specjalnego, to była pierwsza myśl jaka przyszła do głowy. Może błędem było tu przychodzić?
Rudowłosy wstał z ławki i ruszył w stronę swojego zapiętego roweru. Może i nie miał doświadczenia w miłości, lecz tamci gracze wydawali mu się normalni do bólu. Sam tak naprawdę nie poznał jeszcze swoich wszystkich preferencji i trudno było mu znaleźć kogokolwiek dla niego idealnego.

_________________

Tymczasem na boisku Nishinoya chciał pochwalić się z resztą tym co zauważył. Po wejściu do pokoju klubowego, zaczął głośno mówić do reszty, która się przebierała:
– Nie uwierzycie co zobaczyłem! Widziałem Hinatę na ławce przy drużynie piłki nożnej! Nie mogłem uwierzyć, widząc go z nimi. Ale to był na pewno on!

– Hinata i piłka nożna? To niemożliwe  – odparł pewnie Tanaka, obserwując Kyoko, która weszła do hali. Kiedy czarnowłosą zniknęła sprzed jego oczu, znów zwrócił uwagę na Noyę.

– Też go widziałem – powiedział Asahi, przebierając się w swój strój. Spojrzał na resztę zmieszany. – ale to rzeczywiście niecodzienne. Zwłaszcza, że Hinata tak szybko nie odpuszcza.

– Czego mogliście się spodziewać po tym jak Daichi go wykopał? – spytał Tsukishima, oszczędzając sobie sarkastycznych docinek.

– To, że wywalono go z klubu oznacza, że nie jest już w żadnym. To znaczy... Wydaje mi się, że może się zapisać w innym – mruknął cicho Yamaguchi, ubierając swoją koszulkę do ćwiczeń.

– Oficjalnie należy do klubu siatkarskiego – odparł Sugawara, wchodząc do pokoju wraz z Kageyamą. Rozmawiali przed chwilą na temat rudowłosego chłopca. Ostatnio to on jest na językach całej drużyny. – I raczej nie jest zainteresowany tym sportem.

– Skąd wiesz? – spytał Nishinoya, zaczesując palcami włosy do góry. Spojrzał z determinacją na najstarszego omegę z drużyny.

– Bo nadal kocha siatkówkę. Widzę to i to czuję – odparł Sugawara, który chciał skończyć tą farsę z Hinatą w roli głównej. Chciał to skończyć przed tym jak się zaczęło, ale musiał się podporządkować do intryg wymyślonych przez jego ukochanego i nie aprobował tego, ale podporządkował się tak jak reszta drużyny. 

– Nie możemy tego skończyć? To w ogóle nie było i nie jest zabawne – burknął pod nosem Nishinoya, marszcząc zaciekle brwi, kiedy nic innego niż to nie wchodziło mu w myśli. Nawet sama Kyoko, stała się mniejsza w jego myślach, niż poczucie winy i obwinianie starszych od siebie o to, jaka burza zmierza do ich drużyny. Nie chciał jej na nowo stracić, nie kiedy wszystko było już w porządku.

______________________________________

Witajcie na kolejnym bezsensownym rozdziale mojego autorstwa.
Naprawdę nie wiem co robię źle, że nie umiem nawet napisać rozdziału, chociaż pisałam ich naprawdę dużo. Dziękuję za gwiazdki, obserwację i komentarze.
~ Disa

❝ Zejdź na ziemię królu ❞ KagehinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz