* * *

350 33 44
                                    

- Jesteś pewny, że nic ci nie jest? - Spytała po raz setny dziewczyna, głaszcząc leżącego obok niej kotka po głowie.

Leżeli właśnie u medyka, lecząc się z ran po wojnie w zamku i ocaleniu kilkudziesięciu istnień. Will chwilę myślał, intensywnie się nad czymś zastanawiając. Po chwili skrzywił lekko swój pyszczek i podjął decyzję.

Przygryzł lekko swoją wargę, po czym wstał i stanął trochę dalej od dziewczyny, patrząc w jej śliczne, turkusowe oczy.
- Coś się stało, mały? - Spytała dziewczyna, lekko poprawiając się na poduszkach. Rany w ciele nadal dawały o sobie znać...
Will jeszcze raz przekalkulował wszystko w głowie. Cóż, najwyżej jego przyjaciółka go znienawidzi. Wziął głęboki wdech.

- Emily... - Zaczął cicho, już ludzkim głosem. Dziewczynę wmurowało. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami, jakby nie mogła w to uwierzyć. Will postanowił wykorzystać sytuację. Było to trochę ryzykowne, bo nie miał pojęcia, czy dotrze do niej to, co chciał jej powiedzieć, ale raz kozie... Kotu, raz kotu śmierć, prawda? - Emily, ja.. Przepraszam cię... - Mruknął cicho i usiadł, owijając ogon wokół łap. - Mogłem ci od razu powiedzieć, ale bałem się, że mnie odrzucisz... - Zrobił krótką przerwę. Emily nie wyglądała już na tak zszokowaną. Teraz była bardziej... Niepewna? - Widzisz, nie zawsze byłem kotem... - Westchnął. - Znasz zwiadowcę Halta, prawda? - Spytał, a ona kiwnęła lekko głową. - Jestem... A raczej byłem jego uczniem. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale... Kiedy wracaliśmy ze Zlotu, zaatakowali nas rozbójnicy. Pamiętam, że zginąłem od uderzenia w głowę, gdy się przewróciłem podczas walki z nimi... - Znowu zrobił przerwę. - Nie wiem, nie potrafię wyjaśnić, jak to się stało, ale... Odrodziłem się w ciele kota, a potem wróciłem tutaj. Przysłali mnie do zamku, żebym nauczył się polować i lepiej walczyć, bo byłem za mały na zwiadowcze misje. Ja... Eli... - Mruknął, patrząc w oczy dziewczyny. Dopiero po chwili zorientował się, że niechcący zdrobnił jej imię. - Naprawdę cię uwielbiam, jesteś moją przyjaciółką i nie przeżyłbym, gdyby coś ci się stało, wiesz? - Zakończył, po czym uśmiechnął się smutno i zeskoczył z łóżka. 

Ruszył ku drzwiom.
- Zaczekaj... - Usłyszał i odwrócił się, zdziwiony. - Chodź tu do mnie, mały. - Odparła dziewczyna, wyciągając do niego ręce i specjalnie kładąc akcent na ostatnie słowo. Will, zdziwiony wskoczył na łóżko, po czym niepewnie wspiął się na dziewczynę i dał się przytulić. - Więc jak tak naprawdę masz na imię, co, mały? - Spytała blondynka, już lekko rozbawionym głosem.
- Jestem Will. - Mruknął kot i zamruczał cicho, bo dziewczyna podrapała go delikatnie za uchem.
- Jesteś uroczy... - Westchnęła. - Uwielbiam koty. - Dodała, bardziej do siebie.
- Zauważyłem. - Zamruczał z rozbawieniem. Naprawdę mu ulżyło, że jego przyjaciółka nie skreśliła go. Wręcz przeciwnie, wydawało mu się, że w ich relacji nic się nie zmieniło. I był z tego strasznie dumny. 

- Wiesz co? - Zapytała nagle blondynka.
- Hm? - Mruknął Will.
- Skoro już tak się sobie zwierzamy... - Westchnęła. - Ja... Nigdy nikomu tego nie mówiłam, ale... - Zaczęła się jąkać, a kot spojrzał na nią, lekko wystraszony. Emily odetchnęła. - Moim największym marzeniem było zostać rycerzem... - Rzuciła nagle na jednym wdechu, po czym lekko spuściła wzrok. - Marzyłam o tym od dziecka... By podbijać nowe terytoria, walczyć od utraty tchu, mierzyć się z innymi wojownikami... - Zaczęła wymieniać, rozmarzona, a na jej usta wkradł się uśmiech. - Wiem, co sobie pomyślisz... 
- Nie, nie wiesz, co sobie pomyślę. - Przerwał jej poważnie Will. - Bo JA pomyślałem sobie, e jestem strasznym szczęściarzem, że jesteś moją przyjaciółką. Jesteś silna, odważna i jestem pewien, że poradziłabyś sobie z zawodem rycerza. - Powiedział pewnie. Postanowił przemilczeć fakt, że dziewczyna bała się Jony, bo zdawał sobie sprawę z tego, że Emily mogła nie spodziewać się ataku kobiety. 
- Dziękuję... - Szepnęła, unosząc kotka i mocniej do siebie przytulając.

>>------>

Mężczyzna usiadł na swoim tronie i rozejrzał się po zgromadzonych, z lekkim uśmiechem.

Po chwili wstał, unosząc głowę i z gracją podszedł kilka kroków w przód.
Tuż przed nim, na jednym kolanie, klęczała śliczna blondynka, o pięknych, turkusowych oczach.

- Jestem pewny, że poradzisz sobie z ciężarem, który bierzesz na swoje barki. - Zaczął król Duncan, podchodząc powoli do dziewczyny, która uniosła głowę i obdarzyła go swoim spojrzeniem. - Moje serce napełnia się dumą, gdy słyszę, że mam tak wspaniałych, lojalnych i odważnych poddanych. Nie tylko żołnierzy, nie tylko mężczyzn. - Duncan zrobił krótką przerwę. - Chcę, byś nadal służyła w zamku barona Aralda, oraz w moim pałacu, jeśli zajdzie taka potrzeba, lecz nie jako służąca. Pasując się na rycerza wiem, że nakładam na siebie pełne pogardy spojrzenia, lecz wiem, że mi się to opłaci. 

Will z radością siedział na ramieniu Gilana i obserwował całe zajście. Lśniącymi oczami patrzył na zachwyconą dziewczynę, która właśnie dostawała swoją tarczę. Widniał na niej symbol bardzo rzadko spotykany na jakiejkolwiek tarczy. Na czarnej, hebanowej powierzchni widniał piękny, zdobiony wizerunek wilka. Duncan uznał, że charakter dziewczyny doskonale oddaje to zwierzę.
Kot czuł, jak rozpiera go duma. Był dumny i cóż tu dużo mówić, po prostu strasznie cieszył się szczęściem swojej przyjaciółki. 

Emily wstała, dumnie się prostując. Na jej twarzy wciąż widniał lekki uśmiech. Widać było, jak jej oczy dosłownie iskrzą się z nadmiaru emocji.

Po ceremonii Gilan złapał Willa i położył go na ziemi, a kot nie tracąc czasu, zerwał się na równe łapy i podbiegł do dziewczyny, mrucząc. Tak bardzo chciał się odezwać i powiedzieć jej, że jest z niej dumny, lecz wiedział, że nie mógł, ze względu na ogromną ilość gości, która była w sali.

Nagle poczuł dziwne... Mrowienie? w miejscu, gdzie znajdował się symbol, który nosił od czasu odrodzenia. 
Mrowienie nasiliło się, a Will zamknął oczy. Czuł się cholernie dziwnie.

Otworzył oczy, gdy poczuł, że ktoś łapie go za... Ubranie?
- Dziękuję... - Usłyszał i spojrzał w przód. Przed sobą dostrzegł tylko delikatne dłonie, które ujęły jego policzki, a potem usta Emily delikatnie musnęły wargi ciemnowłosego chłopaka.

***

Ostatni akapit jest (mam nadzieję) miłą niespodzianką dla shadow_loneliness, mam nadzieję, że Ci się podoba i obronisz mnie przed tymi wszystkimi czytelnikami, którzy będą chcięli mnie za to zamordować :D

***

Jestem dumna z tego epilogu. Wiem, że mógł być lepszy, ale mi się podoba XD

Dziękuję Wam wszystkim za to, że byliście ze mną w trakcie trwania tej opowieści i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej. Przypominam też, że mam też kilka innych powieści o Zwiadowcach (,,Niezwycieżeni", ,,Łowca" oraz ,,One Shoty")

Jeszcze raz, dziękuję za wszystkie gwiazdki i ciepłe komentarze, które motywowały mnie do pisania ^^

Do zobaczenia w następnych książkach.

Do przeczytania,

- HareHeart

WcielenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz