Rozdział 11

290 34 19
                                    

Kobieta nagle uniosła głowę i zauważyła Willa.
- Ty durny kocurze! - Wrzasnęła, zwracając na siebie uwagę kilku strażników. - Czekaj tylko, pokażę ci jeszcze! - Krzyknęła znowu, aż Will skulił się lekko. Po chwili krzyki ustały, a kot dla pewności wstał i rozejrzał się, w poszukiwaniu jakiejś kryjówki. 

Zauważył dość duży parapet, na którym Jona nie mogłaby go dosięgnąć i już miał na niego skoczyć, gdy usłyszał wołanie Emily.
- Kici kici! Mały, gdzie jesteś? - Zapytała dziewczyna, niosąc w dłoniach niewielką tackę.

Will szybko zerwał się na równe łapki i ruszył sprintem w jej stronę, miaucząc cicho.

- Och, tu jesteś, mały. - Zaśmiała się dziewczyna i złapała go, po chwili ostrożnie wkładając do kieszeni w swoim fartuchu. - Muszę jeszcze zanieść to do barona, a potem wyczeszę cię i nakarmię. - Zapiszczała szczęśliwa, na co Will zamruczał. - Muszę spytać barona, jak masz na imię. - Zaczęła nagle, a kocięciu nie było już tak wesoło. - Chociaż, lubię nazywać cię małym. - Dodała nagle dziewczyna, uśmiechając się, a Will zamruczał głośno.

- Muszę przyznać, zabawnie było słuchać krzyków Jony, gdy tarzała się w błocie ze świniami. - Zachichotała Emily, zasłaniając usta dłonią. 

Po chwili dotarli do gabinetu barona, a dziewczyna zapukała delikatnie w drewno, gdyby baron był w środku.
- Proszę! - Usłyszeli przytłumiony głos, a blondynka wzięła wdech i weszła do gabinetu, z delikatnym uśmiechem na ustach. - Dzień dobry, baronie. - Przywitała się kulturalnie.
- Witaj, moja droga. - Odparł Arald, z lekkim uśmiechem. - Jak ci mija dzień? - Zapytał pogodnie.
- Wspaniale, dziękuję. - Odpowiedziała blondynka, a baron dopiero wtedy zauważył, że w jednym miejscu fartuch dziewczyny jest dziwnie brązowy. 

Po chwili dotarło do niego, że to Will, a jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Widzę, że bardzo się lubicie. - Zagadnął, gdy Emily kładła tackę na stole. Will wychylił się i dopiero wtedy spostrzegł, co na niej jest. Znajdował się na niej talerzyk z kawałkiem owocowego ciasta, kubkiem czarnej kawy oraz miską owoców w czekoladzie. 

- A czymże to zasłużyłem sobie na takie rarytasy? - Zapytał lekko rozbawiony Arald, choć Will widział, jak cieknie mu ślinka.
- Och, to takie podziękowanie, baronie. - Odparła blondynka, nalewając mężczyźnie kawy.
- Rozumiem, że Jona już nie uprzykrza ci życia, czy tak? - Dopytał baron, wbijając widelczyk w miękkie ciasto.
- Nie, panie. - Odparła dziewczyna, z lekkim uśmiechem na ustach. - Jeszcze raz, bardzo dziękuję za pomoc. - Dodała.
- Jeszcze raz, nie ma za co, moja droga. - Odparł baron i wbił widelec w ciasto. 

Emily ukłoniła się lekko i wyszła z jego gabinetu, zabierając ze sobą, pustą już, tackę.
- Teraz, zgodnie z obietnicą, nakarmię cię i wyczeszę! - Zapiszczała jak mała dziewczynka, a Will aż skulił się. - Przepraszam, kuleczko. - Dziewczyna puściła mu oczko i wzięła go na ręce, lekko do siebie tuląc. 

Po odstawieniu tacki blondynka wróciła do swojego pokoju, gdzie posadziła Willa na łóżku i wyjęła szczotkę. Po chwili sama usiadła obok kociaka, wzięła go na kolana i zaczęła powoli i dokładnie przeczesywać jego futerko. Kot mruczał i mruczał na przyjemne uczucie, a dziewczyna uśmiechała się, rozczulona i szczęśliwa zarazem, że kociak nie boi się jej i ufa jej na tyle, by odwracać się na grzbiet i dawać głaskać, drapać i czesać. 

Po koło pół godzinie miziania miękkiego futerka dziewczyna spojrzała w dół, na swoje kolana. Widok, jaki zobaczyła sprawił, że jej serce na moment zamarło, po czym zaczęło bić z podwójną prędkością, lekko się topiąc.

 Widok, jaki zobaczyła sprawił, że jej serce na moment zamarło, po czym zaczęło bić z podwójną prędkością, lekko się topiąc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- O MÓJ BOŻE, ALE JESTEŚ UROCZY! - Dziewczyna zerwała się na równe nogi, podnosząc go i przytulając. Przerażony kociak lekko wbił jej pazurki w ubranie, co trochę ją otrzeźwiło. - A... - Zaczęła speszona. - No tak... Przepraszam, ale jesteś strasznie słodziutki. - Dodała cicho, jakby miało ją to usprawiedliwić.

Will zastanowił się chwilę, po czym wyciągnął się i polizał ją w policzek.
- Awww... - Zamruczała dziewczyna, a po chwili do ich uszu dobiegł cichy dźwięk dzwoneczka, na który Emily szybko wyprostowała ubranie i unosząc lekko głowę, spokojnym krokiem wyszła z pomieszczenia. 

Kot szybko wyskoczył przez okno, przebiegł po parapetach i wskoczył na korytarz, biegnąc za zapachem dziewczyny. 

Znalazł ją, gdy ta wchodziła do gabinetu barona, uśmiechając się i witając z mężczyzną.

Will rzucił się przed siebie, w sam raz, by zdążyć wejść, zanim drzwi zamkną się za nim z hukiem.
- Nie zauważyłam cię, mały. - Powiedziała szybko Emily, zaraz chrząkając cicho i zwracając się do barona. ,,Ach tak, pełny profesjonalizm.", pomyślał Will i lekko przewrócił oczami, dusząc w sobie rozbawiony pomruk.

Po chwili wskoczył na stół i usiadł na nim, zaczynając lizać sobie łapy.

***

Krótszy, bo dawno nie było, a ja muszę jakoś wrócić do pisania XD

Bardzo podoba mi się rysunek w tym rozdziale, a Wam?

Do przeczytania,
- HareHeart

WcielenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz