Rozdział 2

537 53 59
                                    

Halt popatrzył na Gilana, jakby miał zaraz dostać zawału i zemdleć na raz, po czym spojrzał jeszcze raz na kartkę, następnie przenosząc wzrok na kociaka, który patrzył na niego i mruczał cicho.
- Ale... jak? - Wydusił z trudem, a kotek podszedł do niego i położył się na grzbiecie. Halt pochylił się i dostrzegł symbol jin jang na jego klatce piersiowej. Nikt nie zauważył go wcześniej, bo futerko kotka... Umm... Willa? Było tak wypolerowane, że lśniło jak złoto i nie można było wychwycić jaśniejszego symbolu ukrytego na futerku zwierzątka.
- Nie wiem. - Odparł kot, a Gilan przewrócił się i padł nieprzytomny na ziemię. - Co się stało Gilanowi? - Zapytało zwierzątko. Halt padł nieprzytomny obok swojego ucznia.

Szpakowaty zwiadowca uchylił lekko oczy i pierwsze, co poczuł, to to, że coś na nim leży.
- O, obudziłeś się! - Zamruczał zadowolony kotek, a Halt ostatkiem sił zmusił się do zachowania przytomności. - Gilan nie chce wstać. - Mruknął kotek i zeskoczył z piersi swojego mistrza, po czym wskoczył na klatkę piersiową Gilana i polizał go w nos. 
Nagle zmarszczył brwi, po czym wyprostował się, jakby nagle coś zrozumiał.
Odgiął się, po czym z impetem wgryzł się w nos zwiadowcy.
Ten usiadł i zaczął krzyczeć, łapiąc się za obolałe miejsce i patrząc groźnie na kociaka, który uciekł i schował się pod stołem.
Halt widząc to zaczął się śmiać.
- Co się tak bawi? - Prychnął Gilan.
- To, że to ty przyniosłeś tu kota, a on cię ugryzł. - Wydusił.
- Wy naprawdę mnie nie poznajecie?! - Oburzył się kot.
- Też słyszysz, jak mówi? - Zapytał Halt Gilana, a ten kiwnął głową. - Nie wierzę, że to robię... - Westchnął. - Udowodnij, że jesteś Willem. - Zażądał szpakowaty zwiadowca.
- Zabili mnie rozbójnicy, którzy napadli nas, jak wracaliśmy ze zlotu. - Wyjaśnił kot, siadając i owijając sobie ogon wokół przednich łap. - Zginąłem od uderzenia w głowę. - Dodał i poruszał wąsami, czując nowy, przyjemny zapach. - Co tu tak ładnie pachnie? - Zapytał, wstając i idąc za zapachem.
- Willu! - Syknął Gilan. Kot odwrócił się w jego stronę i uniósł wzrok. 
- O co chodzi? - Zapytało zwierzątko.
- Nie wierzę, to naprawdę ty! - Powiedział Halt dziwnie wysokim tonem.
- No przecież wam napisałem! - Oburzył się kociak, unosząc futerko na grzbiecie, przez co wyglądał jeszcze bardziej uroczo.
- Wyglądasz słodko. - Skomentował Gilan i już chciał wziąć kociaka na ręce, gdy ten wysunął pazurki i syknął na niego, pokazując swoje ostre kiełki. - Nadal uważam, że wyglądasz słodko. - Stwierdził z uśmiechem, stając za Haltem.
- To czemu się za mną chowasz? - Zapytał zwiadowca, unosząc brew.
- Dla bezpieczeństwa. - Odparł Gilan, na co Halt i Will prychnęli.
- Dobrze, odłóżmy na bok te zabawy. - Mruknął starszy zwiadowca i usiadł na krześle. - Willu, mógłbyś nam opowiedzieć, jak stałeś się kotem? - Zapytał. Kotek pokiwał łepkiem i wskoczył na stół, kładąc się i podwijając pod siebie przednie łapki.
- Ostatnie, co pamiętam z mojego ziemskiego życia to to, że uderzyłem w coś głową, a temu towarzyszył twój krzyk. - Zaczął z namysłem, po czym zrobił krótką przerwę, by nawilżyć swój ciemnobrązowy nosek. - Następne, co pamiętam, to to, że gdy otworzyłem oczy, leżałem w jakimś wyżłobieniu w ziemi, które było wyściełane futrem i mchem. Poczułem mnóstwo nowych zapachów, a następnie wyczułem, że leżę na kimś. Uniosłem głowę i zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Leżałem obok ogromnych kotów, które nic nie robiły sobie z mojej obecności. - Kociak spojrzał na Gilana, który usiadł obok swojego mistrza i z zaciekawieniem przysłuchiwał się opowieści futrzaka. - Gdy wstałem, zorientowałem się, że niezbyt mogę stanąć na dwóch nogach, a gdy spojrzałem do kałuży, prawie zemdlałem. Zamiast swojej twarzy zobaczyłem brązowy, koci pyszczek. - Zrobił krótką przerwę. - Gilanie, czy chcesz, bym znowu cię ugryzł? - Zapytał, na co zwiadowca przestał się powstrzymywać i roześmiał się w głos.
- Prze-prasza-am cię... - Wysapał z trudem. - Ale to jest takie urocze, że nie mogę się opanować. - Dodał z uśmiechem, a brązowa kulka prychnęła cicho i polizała się w pierś.
- Jesteś bardziej dziecinny ode mnie. - Rzucił kot, układając się wygodniej.
- Will ma rację. - Poparł go Halt. - Zachowujesz się jak dziecko. - Dodał, patrząc na swojego drugiego ucznia, który cały drżał ze śmiechu, a z jego oczu ciekły łzy.
Will odsunął się i przybliżył się do Halta, który odruchowo pogłaskał go po miękkim futrze.
- Przyjemne... - Zamruczał kotek, stając na równe łapki i wyginając się, by Halt dłużej go głaskał.
- Ty mi lepiej powiedz, co ja teraz powiem Crowley'owi. - Mruknął załamany zwiadowca, a Gilan znów się roześmiał, łapiąc się za brzuch.
- Po prostu napiszesz mu, że twój uczeń zmarł i wrócił jako kot. - Stwierdził Will, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.

***

Muszę skończyć w tym momencie, bo mi zaraz umrzecie ze śmiechu XDD
(a tak serio, po prostu cudnie się wpasowało xD)

Do przeczytania,
- HareHeart  


WcielenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz