Rozdział 7

404 42 37
                                    

- Wspaniały plan, Willu. - Powiedział baron. Naprawdę był pod wrażeniem. - Tylko jakim cudem chcesz złapać te myszy? - Will uśmiechnął się lekko.
- Pułapka na myszy jest bardzo prosta... - Zaczął z zadziornym błyskiem w oczach, a zwiadowcy nachylili się nad nim.

Po około 30 minutach udało im się dociec, jak owa pułapka miały wyglądać. 

- Jesteś pewien, że to zadziała? - Zapytał Halt, schodząc po schodach. Kociak skinął głową. Baron już miał coś powiedzieć, gdy nagle pod nogami przebiegła mu... Mysz. Will natychmiast zeskoczył z ramienia Halta i dopadł biedne zwierzątko, wgryzając się w nie i zabijając je na miejscu.
- No, pierwsza część planu z głowy. - Mruknął cicho kociak, zaczynając jeść. Mruknął cicho, gdy skończył i oblizał się.
- Więc zostawiacie go tutaj, tak? - Dopytał baron, podnosząc kotka i sadzając sobie na ramieniu.
- Tak, jest za mały, żeby jechać z nami, a wiem, że dobrze się nim zajmiesz. - Mówił już głośniej, gdyż nie musieli się kryć z tym, że baron zajmuje się zwierzątkiem przyjaciela.
- Kiedy wrócicie po niego? - Zapytał.
- Zależy, kiedy skończymy misję. - Westchnął Halt.

Stanęli na dziedzińcu.
- Pa, mały, bądź grzeczny. - Rzucił Gilan, drapiąc Willa pod uchem, na co ten zamruczał.
- Mam nadzieję, że nie będzie sprawiał problemów. - Dodał Halt, również głaszcząc kociaka, który liznął go w rękę. 
- Oczywiście, że nie będzie. - Powiedział z uśmiechem baron, głaszcząc kotka. 
- Do zobaczenia, uważaj na niego. - Rzucił Halt i wsiadł na konia.
- Również dbajcie o siebie. - Pożegnał się i odwrócił na pięcie, chcąc wrócić do swojego gabinetu. Westchnął cicho, w myślach modląc się, by coś spaliło te nieszczęsne papiery. 

Wszedł do pomieszczenia i ostawił kociaka na stół, który zaczął czyścić swoje futerko.
Arald popatrzył chwilę na jego nowego towarzysza, po czym westchnął cicho i usiadł przy stole, zaczynając wypełniać różne dokumenty. 

W tym czasie Will ponownie przybrał kształt futrzastego "bochenka" i ułożył głowę na stole, spod przymkniętych powiek patrząc na barona. 
Nie wiedział nawet, kiedy zasnął.

Po około godzinie Arald w końcu uporał się z połową dokumentów i westchnął, odchylając się na krześle.
Spojrzał na Willa i uśmiechnął się. Sięgnął po swój płaszcz i zwinął go, układając na stole. Ostrożnie podniósł kotka i ułożył go na miękkim materiale. Will ziewnął przez sen i rozprostował łapki, co wydało się mężczyźnie po prostu urocze.

Po kolejnej godzinie udało mu się uporać ze wszystkimi papierami i wziął Willa na ręce. 
Kociak uchylił oczy i ziewnął. Spojrzał na barona i już miał o coś zapytał, gdy nagle przypomniał sobie, o swoim położeniu i miauknął. Mężczyzna pogłaskał go po grzbiecie, po chwili wychodząc z gabinetu i kierując się do swojej komnaty.
Will ziewnął, przymykając oczy. Był wyczerpany po całym dniu, a w dodatku było mu ciepło i miękko, więc nic dziwnego, że po chwili znów zaczął przysypiać.

Baron wszedł do komnaty i również ziewnął. Odłożył śpiącego kotka na łóżko, po czym przeciągnął się.
Oblizał nieco suche wargi i wyszedł, pozałatwiać jeszcze kilka spraw. 
W tym czasie Will zorientował się, że leży na nieruchomej powierzchni i uniósł łepek, ziewając.
Rozejrzał się po komnacie i po łóżku, na którym leżał, po czym westchnął, zwinął się w kłębek i znów zasnął, przykrywając swój nosek ogonem.

Obudził się dopiero pod wieczór, gdy poczuł, że coś się pod nim rusza. Odwrócił łepek i spojrzał na barona Aralda, który zasnął, gdy tylko przyłożył głowę do poduszki.
Kot ostrożnie wstał, po czym podszedł do barona, ostrożnie wszedł na niego i zwinął się w kłębek na jego klatce piersiowej, po czym zasnął.

Kotek poczuł, jak słońce wpada mu do oczu i mruknął coś, odwracając łepek.
Po chwili Will poczuł, jak coś pod nim rusza się. 
Arald uchylił oczy i pierwsze, co zobaczył, to mały kotek, siedzący na jego piersi i patrzący na niego ze zmieszaniem.
- W-wybacz panie, ja-a... - Zaczął Will, szybko zeskakując z barona, na co ten zaśmiał się cicho.
- Nic się nie stało. - Odparł, po czym usiadł na łóżku i ziewnął, przecierając twarz dłońmi.
- Umyję się i pójdę sprawdzić, o czym mówią żołnierze. - Westchnął Will, po czym usiadł na rogu łóżka i zaczął czyścić swoje ciemne futerko.
Zamruczał cicho, gdy poczuł, jak baron drapie go po grzbiecie. 

Po kilkunastu minutach obaj byli gotowi. 
- Willu, muszę jeszcze ogłosić, iż w zamku zalęgły się myszy. - Mruknął. - Poczekasz tu na chwilę? - Zapytał, a kot pokiwał głową i wyciągnął przed siebie przednie łapki, wysuwając pazurki i ziewając.
Baron wyszedł, a Will zeskoczył z łóżka i rozejrzał się po komnacie. Nagle poczuł bardzo bliski mu zapach i zaczął za nim iść.
Zatrzymał się przy biurku, a gdy ugiął łapki i zerknął pod nie, mało się nie przewrócił.
Pod biurkiem barona leżał łańcuszek. 
Will sięgnął po niego, a po chwili wyjął spod mebla naszyjnik z miedzianym liściem dębu. Uniósł go lekko, a ten zalśnił w słońcu, dokładnie tak, jak jego futro. Kotek usiadł i zawiesił sobie medalik na ogonie i patrzył tak na niego, przypominając sobie swoje ludzkie życie.

 Kotek usiadł i zawiesił sobie medalik na ogonie i patrzył tak na niego, przypominając sobie swoje ludzkie życie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po chwili opamiętał się i powąchał medalik. Zdziwił się, gdy nie poczuł żadnego zapachu, poza tą przyjemną wonią, przypominającą mu o tym, co już było.
Po szybkim namyśle uznał, że zapyta barona, czy może go zatrzymać.
Na razie złapał go między zęby i włożył pod łóżko, po czym poprawił swoje futerko i usiadł na łóżku, czekając na barona. 

Nagle otworzyły się drzwi i weszła przez nie ta sama służąca, która się nim tak zachwycała.
- Witaj, kotku. - Powiedziała, z uśmiechem podchodząc do niego i wyciągając do niego rękę. Ten wstał i wyciągnął się, po chwili zaczynając się ocierać o jej dłoń. - Aleś ty rozkoszny... - Sapnęła zachwycona, biorąc go na ręce i przytulając. - Baron kazał przynieść ci śmietanki, cieszysz się? - Zapytała, a Will zamruczał głośno, na co dziewczyna zaczęła się śmiać. - Jestem Emily. - Przedstawiła się nagle. - Jak masz na imię? - Zapytała, nalewając mu śmietany do miseczki, którą postawiła na podłodze, po czym podniosła kotka i ostrożnie odłożyła go obok naczynia. Will od razu podbiegł do niego i zaczął pić.

***

NAPISANE!

Jak mogliście zauważyć, w rozdziale jest rysunek.
UWIELBIAM RYSOWAĆ, OKEJ?! XDDD NIE UMIEM, ALE UWIELBIAM XDDD
Mam nadzieję, że się nie gniewacie <3

WILL JAKO KOTEK JEST SŁODKI - pamiętajcie ^.^

Do przeczytania,

- HareHeart.

WcielenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz