- Willu, to nie jest śmieszne. - Westchnął Halt, chowając twarz w dłoniach. Przecież Crowley albo go wyśmieje, albo uzna, że zwariował.
Poczuł, jak coś delikatnie go dotyka i spojrzał w bok, widząc, że Will położył mu łapkę na przedramieniu i ułożył głowę na jego barku, mrucząc cicho. Szpakowaty zwiadowca poczuł się lepiej.
- Jak nie uwierzy, to sam się do niego przejdę i się mu pokażę. - Oznajmił poważnie kotek i mruknął cicho, lekko liżąc Halta w szyję. Ten zaśmiał się i podniósł puchate zwierzątko, przytulając do siebie.
-Dziękuję, Willu. - Powiedział cicho, po czym popatrzył na zewnątrz. Było już ciemno, a zwiadowca doskonale wiedział, że o tej porze roku noce jeszcze nie były tak ciepłe, by mały, brązowy kotek mógł przetrwać je na zewnątrz. - Gdzie chciałbyś spać? - Zapytał zwiadowca, głaszcząc kotka po grzbiecie.
- Zasnę gdzie się da. - Miauknął kot, a Halt uśmiechnął się.
- Nic a nic się nie zmieniłeś, wiesz? - Zapytał cicho, na co Will prychnął.
- No, wcześniej też miałem 4 łapy i ogon, i byłem jedną, wielką kulką futra. - Syknął cicho.
- Nie powiedziałbym, że wielką. - Wtrącił się Gilan, od razu odsuwając się od kota, gdy ten zasyczał na niego. - Czemu ciągle na mnie syczysz? - Zapytał nagle mężczyzna.
- Czemu ciągle nas irytujesz? - Spytał futrzak, a Halt zaśmiał się.
- Dobrze mówi, polejcie mu. - Odparł.
- Mlekiem nie pogardzę. - Mruknął kociak, na co starszy zwiadowca zaśmiał się.
- Gilan ma rację, że jesteś słodszy. - Powiedział, a Will spojrzał na niego, wściekle bijąc ogonem na boki. Halt puścił go w dokładnie tym samym momencie, gdy kot miał rzucić się na niego z zębami. Kociak wylądował na ziemi i uniósł futro, przez co wydawał się większy, choć według zwiadowców, a szczególnie Gilana, nadal był uroczym maluchem.
- Jeśli znowu wybuchnie jakaś wojna, to wyślemy tam Willa. - Powiedział nagle Gilan. - Nie znam człowieka, który nie lubiłby kotów. - Dodał, a Halt zorientował się, o co chodziło jego byłemu uczniowi i parsknął śmiechem.
Wrogowie zaczną zachwycać się Willem i mówić, jaki jest słodki i puchaty, a ten się wścieknie i ich zagryzie.
- Mój drogi Gilanie... - Zaczął ostro Will. - Przypominam ci, że mogę cię zagryźć lub zadrapać. - Dodał, jeżąc się, na co zwiadowca zaśmiał się.
- Właśnie, zapomniałbym. - Wtrącił się nagle Halt, a kotek odwrócił głowę i zaczął lizać się po grzbiecie, by poprawić swoje futerko. - Masz jakieś specjalne umiejętności? - Zapytał szpakowaty zwiadowca. Will zastanowi się na chwilę.
- Na pewno jestem szybszy, umiem lepiej i szybciej się wspinać, mam wyostrzone zmysły... - Zaczął wymieniać. - Jak tak się zastanowię, to jestem w zasadzie człowiekiem w ciele kota. - Powiedział, po czym zastanowił się chwilę. - Z pewnymi wyjątkami.
- Ciekawe... - Skomentował Halt, po czym ziewnął. - Myślę, że wystarczy nam atrakcji jak na jeden dzień. - Westchnął.
Kotek skinął głową, po czym również ziewnął, a po chwili zwilżył swój nosek.
- Willu, mam pytanie. - Zaczął Gilan, a kot spojrzał na niego spode łba. - Dlaczego zwierzęta liżą swój nos? - Zapytał, na co Will uspokoił się. Już myślał, że jego przyjaciel znów zapyta o coś głupiego.
- To bardzo proste. - Powiedział kociak, uśmiechając się lekko. - Robię to po części odruchowo, ale lepiej wtedy czuję. - Wyjaśnił i usiadł, owijając ogon wokół przednim łap.
- Naprawdę? - Spytał zwiadowca, a zwierzak pokiwał łepkiem.
- Dobra, reszta przesłuchania jutro. - Powiedział Halt. - Willu, gdzie chciałbyś spać? - Zapytał, a kot poczuł się dziwnie. Przecież to chyba oczywiste, że powinien spać w pokoju dla uczniów, prawda?
Zaraz jednak przypomniał sobie o tym, co mu się przytrafiło i zastanowił się.
- Myślę, że koło pieca będzie w sam raz. - Zamruczał, na co Gilan zaśmiał się.
- Myślałem, że zwierzęta tak bardzo nie marzną.
- Widzisz, drogi Gilanie, nawet kot potrzebuje czasem zaznać trochę wygody. - Rzucił Will, dumnie wypinając pierś i unosząc ogon.
- Gilan zajmie pokój dla uczniów. - Oznajmił Halt, nie dając biednemu chłopakowi szans na zmienienie decyzji.- Dobranoc. - Rzucili chórem, po czym każdy poszedł w swoją stronę.
Will wstał i przeciągnął się, ziewając, po czym usiadł obok pieca i zaczął wylizywać swoje futerko. Mimo, iż było krótkie, uwielbiało się plątać, o czym Will zdążył boleśnie się przekonać, gdy szedł do chaty Halta i zaplątał się w jeżyny.
Kociak wylizał dokładnie swój brzuch, gdyż tam jego futerko było bardziej puchate niż na grzbiecie.
Zaczął czyścić swój pyszczek, czując jeszcze smak myszy, którą przyniosła mu jego kocia mama.
Will zaczął zastanawiać się, co u nich. Czy Pióro, bo tak nazywała się jego mama, martwi się o niego, czy jego rodzeństwo go pamięta...
Mimo, że Will był tam tylko przez parę dni, wiedział, że zdążył się już przywiązać do swojej kociej rodziny. Po swojej śmierci obudził się w dość wyrośniętym kocięciu, które było już w stanie samo jeść, chociaż nadal preferowało mleko.Po około 10 minutach czyszczenia kot z zadowoleniem stwierdził, iż jego futerko znów pięknie lśni i na pewno nie poplącze się, nawet jeśli będzie co chwila się przewracał i wiercił.
Will zlustrował wzrokiem piec. Była to dość duża, ceglana konstrukcja, w której znajdowało się palenisko. Niemal natychmiast zauważył dużą, płaską powierzchnię, tuż obok ognia, gdzie bez wątpliwości było by mu bardzo ciepło. Zaraz jednak skrzywił się, gdy parę iskier spadło na miejsce, które sobie upatrzył. Nie miał zamiaru się upiec.
Nagle jego wzrok przykuło coś innego. Tuż obok paleniska leżała stara ścierka. Mimo wszystko, była naprawdę miękka, a to, że leżała tuż obok pieca czyniło ją bardzo ciepłą.Will ostrożnie podszedł do niej, powąchał ją, po czym wszedł na nią i zwinął się w kłębek, przykrywając swój nosek ogonem.
***
Specjalnie dla kwiat_bzu ^^
Takie mega cute, bo kto nie kocha cute Willa?
Do przeczytania,
- HareHeart
CZYTASZ
Wcielenie
FanfictionWill umiera, a reszta nie może się tym pogodzić. Dalej przeczytajcie sami ^.^