× ×
- Usiądź tutaj - powiedziała dziewczyna do Shoto i wskazała posłanie, przypominające to rodem ze szkolnych gabinetów higienistek {to nie tak, że nie wiem, jak to się nazywa, bo chyba nie kanadyjka - aut.}, gdy weszła do niewielkiego pomieszczenia na końcu korytarza.
Od razu po przekroczeniu progu nos Todorokiego został zaatakowany przez silny zapach antybiotyków i środków do dezynfekcji, a promienie białych, mocnych ledów na sekundę podrażniły jego oczy, zmuszając go do przymrużenia ich. Po ułamku sekundy jednak się przyzwyczaił i usiadł w wyznaczonym przez dziewczynę w białym fartuchy miejscu, a ona sama zasiadła za biurkiem, które było postawione prostopadle do łóżka.
- Więc... nazywasz się Todoroki Shoto, tak? - Spytała, a widząc niezrozrumiałe spojrzenie heterochromika, od razu pośpieszyła z wyjaśnieniami. - Pan Aizawa mi powiedział, kiedy przyprowadzili tu Bakugou.
- Bakugou...? Gdzie on jest? Jak się czuje? - Spytał szybko, zaciskając dłonie w piąstki na kolanach.
- Spokojnie, spokojnie - zaśmiała się jasnowłosa, po czym ściągnęła okulary i położyła je na biurku, a sama oparła się wygodniej na krześle obrotowym. - Martwisz się o niego, co? - Spojrzała na niego wymownie, ale widząc swego rodzaju determinację na twarzy Todorokiego związaną z chęcią uzyskania odpowiedzi na pytania, od razu ciągnęła dalej. - Spokojna twa rozczochrana, śpi w swoim pokoju. Jest przemęczony, ale zbiłam mu gorączkę, więc już ma się lepiej - Todoroki słysząc to, odetchnął z ulgą, a sam bardziej się wyluzował. - A co z tobą? Wszystko w porządku, dobrze się czujesz?
- Tak, nic mi nie jest - powiedział Shoto, ale mimo jego słów dziewczyna podeszła i zmierzyła mu temperaturę, przykładając termometr do czoła. - A ty? Jak się nazywasz?
- Victoriqa Tsubosaka - powiedziała z uśmiechem, zabierając pikający termometr. - Trzydzieści sześć i sześć... w normie - po tych słowach zasiadła ponownie za biurkiem, wpatrując się w chłopaka siedzącego przed nią. - Przystojny jesteś - zaśmiała się cicho.
- Dziękuję - powiedział bez większego przejęcia chłopak. Mimo tego, że ze względu na swoją urodę chłopak powinien już dawno przywyknąć do tego typu komplementów, to gdy te padały z ust innej kobiety niż jego matka czy starsza siostra, ten od razu czuł lekkie zakłopotanie, które już nauczył się nad wyraz skutecznie maskować. - Więc... jesteś tutaj lekarzem? - Zapytał, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
- Oh, nie, nie - machnęła przecząco ręką, śmiejąc się. - Od roku studiuję medycynę, więc ogarniam temat. A to miejsce to mój mały gabinet. Leczenie innych to mój mały konik - uśmiechnęła się, nostalgicznie patrząc na zawieszone na ścianie jedno ze zdjęć, przedstawiające najprawdopodobniej jej osobę, która plastikowym stetoskopem sprawdzała tępo bicia serca swojego ojca, właściciela apartamentu.
- Ah, rozumiem... - Chłopak sam spojrzał w stronę uroczej fotografii w różowej ramce z naklejkami kwiatków i biedronek. - Czekaj, na pierwszym roku studiów? - Dziewczyna przytaknęła. - Czyli jesteś ode mnie.. - Shoto nagle zrozumiał swoje położenie i od razu wstał, kłaniając się w pasie. - Przepraszam za mój brak szacunku, Pani Tsubosaka! - Powiedział głośno.
- Daj spokój, daj spokój - machnęła lekceważąco ręką Victoruqa, śmiejąc się serdecznie. - To tylko dwa lata różnicy. Poza tym daruj sobie to "Pani", możesz mówić mi Vica - po tych słowach ponownie uniosła kąciki ust.
- Dobrze... - Powiedział lekko zakłopotany Todoroki, prostując się.
Nagle w pokoju rozległ się głos gospodarza, który wołał swoją córkę.
- Już idę! - Odkrzyknęła mu, po czym wstała, ściągnęła fartuch i zawiesiła go na wieszaku w rogu pokoju. - Przykro mi, Todoroki-kun, ale muszę cię stąd wyprosić. Pokoje twojej klasy są na pierwszym piętrze, koledzy ci powiedzą, co masz robić - chłopak przytaknął, wychodząc z biura, które później dziewczyna zakluczyła. - W razie kłopotów pamiętaj, że możesz się do mnie zgłosić.
CZYTASZ
Znamię [TodoBaku ff]
Fanfiction×× Dwóm niemalże znienawidzonym przez siebie znajomym z jednej klasy na nadgarstkach pojawiają się znamiona, które wskazują na to, że są sobie przeznaczeni. Jeden z nich wykazuje niechęć, drugi zaś z czasem zbyt dużą chęć. W pogoni za miłością i szc...