× ×
- Czyli... - zmarszczył brwi Bakugou, po czym wybuchł kpiącym, wręcz drwiącym śmiechem. - Chcesz mi powiedzieć, że coś do mnie czujesz i przez to znamię nie zniknęło? - Parsknął ponownie. - Jesteś pedałem, do diabła?
- Nie czuję do Ciebie nic romantycznego, Bakugou - chłopak poprawił się na krześle w pokoju Katsukiego, usadawiając się wygodniej. - To ty musisz coś czuć. Ja szczerze cie odrzuciłem. Zresztą, mam dziewczynę, którą... - chciał powiedzieć coś więcej, ale nie umiał. - Którą kocham - powiedział ciszej po chwili.
Obydwoje poczuli lekki ścisk w żołądku, który przeniósł się na serce, sprawiając ból. Co to było? Przecież obydwoje się nienawidzą. Chyba. Siedzieli w ciszy naprawdę dłuższy czas, dopóki nie przerwał jej Bakugou, co było niemałym zaskoczeniem dla Shoto.
- Mieszańcu - zaczął cicho, wciąż na niego nie patrząc. W tamtym momencie panele były zaskakująco interesujące... - To twoja wina. To przez ciebie to jebane znamię nie chce zniknąć - zacisnął usta w wąską kreskę, tylko po to, by po minucie kontynuować. - Bo... bo to przez ciebie cię nie nienawidzę - blondyn był bliski płaczu, ale powstrzymał się i zamiast się rozkleić do reszty, przywalił Todorokiemu z liścia, przeklinając pod nosem jego istnienie.
A kolorowowłosy czekał. Nawet nie poczuł pieczenia na policzku. Próbował przetworzyć informacje, które właśnie jego umysł otrzymał.
- Że co? - zmarszczył brwi, po czym złapał kołnierz koszulki blondyna, przybliżając tym samym ich twarze do siebie. Todoroki sam się zastanawiał, skąd wychodzi u niego ta jego niespotykana agresja. - Co to do cholery znaczy "nie nienawidzisz"?
- Myślisz, że ja kurwa wiem?! - Wykrzyknął mu w twarz blondyn, ściskając dłonią rękę, którą Todoroki złapał jego koszulkę. - Pierwszy raz coś takiego czuję! Nie wiem, co to jest, ale... - urwał, po czym odepchnął jego dłoń na bok, a sam cofnął się na oparcie krzesła. - Ale lubię to uczucie. Trochę - odwrócił speszony wzrok, ponownie wgapiając się w tą nad wyraz ciekawą, drewnianą podłogę.
- To uczucie? O co ci chodzi? Nie rozumiem - skwitował mieszaniec, krzyżując ręce na torsie z wymowną miną.
Bakugou zacisnął dłonie w piątki.
- Kiedy cie widzę, czuję ścisk w klatce piersiowej. Moje serce jakby... łomocze, a brzuch wariuje, tak samo jak głowa, a ja... cieszę się, minutę później znowu wkurwiam, a gdy odchodzisz to... smutno mi? - te słowa nie przychodziły mu łatwo, co zresztą było widać. Na policzkach miał lekkie wypieki i cholernie się denerwował. - Chcę cię nienawidzić, ale od jakiegoś czasu nie mogę. Nie potrafię tego nazwać, po prostu gdzieś czuje takie ciepło i... Nie wiem co się ze mną dzieje - twarz schował w zagłębiu swojej dłoni, pocierając skronie palcami.
A Todoroki słuchał z niemałym zdziwieniem i strachem. Zupełnie jakby ktoś właśnie powiedział mu, że matka znowu jest w złym humorze i szuka go z czajnikiem w ręce. Z jednej strony się bał, ale z drugiej... ulżyło mu? Miał wrażenie, że chłopak przed nim mówi zamiast niego. Mówi jego słowa, które wyciągnął mu z gardła i wsadził sobie do płuc, jakoby tylko jemu dane było je wypowiedzieć.
Strach.
Todoroki nie był w stanie pojąć, dlaczego się bał. Przecież nie miał czego, w zupełności... cóż, jednak miał. Kolorowowłosy bał się swoich emocji. Właśnie zaczął rozumieć, że czuje podobne rzeczy względem Bakugo. Jednakże żaden z nich nie potrafił tego nazwać.- Nazwij to jednym słowem - nakazał heterochromik, bacznie obserwując chłopaka przed nim, na co tamten się wzdrygnął.
Po dłuższej chwili Katsuki wstał, łapiąc go za kołnierz, dzięki czemu jego czerwona twarz znalazła się dość blisko tej Shoto.
![](https://img.wattpad.com/cover/254635632-288-k659091.jpg)
CZYTASZ
Znamię [TodoBaku ff]
Fanfictie×× Dwóm niemalże znienawidzonym przez siebie znajomym z jednej klasy na nadgarstkach pojawiają się znamiona, które wskazują na to, że są sobie przeznaczeni. Jeden z nich wykazuje niechęć, drugi zaś z czasem zbyt dużą chęć. W pogoni za miłością i szc...