× 14 ×

1.5K 119 254
                                    

× ×

Bakugou uchylił delikatnie powieki, ale gdy tylko do jego oczu dotarły pierwsze promienie słońca, od razu schował się pod kołdrą. Leżał dosłownie kilka sekund, bo po tym czasie do jego nozdrzy dotarł niezwykle apetyczny zapach.

- Todoroki? - Wymamrotał chłopak, podnosząc się do siadu. Gdy tylko kołdra spadła z jego ramion, wzdrygnął się lekko, czując lekki chłód na nagim torsie, po czym ziewnął przeciągle. - Todorokiiii? - Zapytał głośniej.

- Ah, chodź do kuchni, Bakugou! - Odkrzyknął głos Shoto dochodzący z dołu.

Katsuki podniósł się leniwie. Poprawił dresy wiszące na jego biodrach i ruszył w stronę drzwi. Zszedł po schodach, a gdy tylko zobaczył siedzącego przy stole w kuchni Todorokiego, od razu podszedl do niego i szybko ucałował w policzek.

- Jedenaście do sześciu, prowadzę - powiedział zmęczonym głosem i ziewnął ponownie, grając obojętnego, gdyż wewnętrznie uśmiechał się jak idiota.

Obrócił się w stronę drzwi do toalety, do której rzecz jasna chciał się udać. Ale nagle go zamurowało. Zaczerwienił się piekielnie i zaczął się dziwnie jąkać, paplając pojedyncze głoski i sylaby, wpatrując się w postaci przed nim.

- M-mamo, to nie tak jak- - tłumaczył się nerwowo, ale przerwała mu kobieta, która podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.

- Jesteś taki uroczy, Katsuki! - Krzyknęła blondynka. - Widać, że cała mamusia - uśmiechnęła się szeroko, puszczając biedną szyję syna.

- Nie skacz tak! - Zdenerwował się Bakugou, patrząc na brzuch swojej matki. - To już nie jest mały kurwiak, to dziecko - zmierzył ją piorunującym wzrokiem.

- Jak widzisz, Shoto, mój mały Katsuś jest idealnym materiałem na żonę! - Zaśmiała się kobieta, po czym zabrała z kredensu kubek z herbatą i usiadła ostrożnie naprzeciwko mieszańca. Wielki brzuch coraz bardziej jej przeszkadzał, nawet w tak prostych czynnościach jak skakanie. - Katsuki, siadaj - rozkazała, wskazując skinieniem głowy miejsce obok Todorokiego.

Czerwonooki usiadł bez jakiegokolwiek sprzeciwu. No cóż, nic dziwnego, że bał się własnej matki - ta kobieta naprawdę miała groźny temperament i (znacznie większą niż jej synalek) chęć mordu w oczach.

- Gadać - nakazała kobieta, a jej nastawienie i ton zupełnie się zmieniły. Teraz miała na twarzy wypisaną śmiertelną powagę. - Nadgarstki.

Osiemnastolatkowie wzdrygnęli się lekko i spojrzeli na siebie gwałtownie. Westchnęli jednocześnie i równie jednocześnie położyli na stole nadgarstki, ukazując ich wnętrza Mitsuki siedzącej naprzeciwko.
Blondynka zmierzyła wzrokiem ich ręce, potem ich zakłopotane twarze, aż w końcu zapowietrzyła się potężnie i ze świstem wypuściła powietrze.

- A tak chciałam mieć wnuki... - stęknęła z bólem, teatralnie pocierając skroń. - Oh, ale zawsze możecie zaadoptować! - Ożywiła się nagle, klaszcząc wesoło w dłonie, po czym sugestywnie oparła podbródek o rękę na stole i spojrzała na Todorokiego. - No to powiedz mi, mój przyszły zięciu... - Uśmiechnęła się głupio, widząc buraka na twarzy chłopaka. - Czy mój synek jest dobry w łóżku? - Zapytała, poruszając brwiami w jednoznaczny sposób.

Teraz już dwójka licealistów rywalizowała z pomidorami, burakami, paprykami i tymi innymi.

- N-Nie robiliśmy nic takiego - powiedział mieszaniec, starając się zachowywać poważnie, w końcu chciał pokazać się z dobrej strony swojej teściowej.

- JESZCZE nie robiliście - odparła kobieta, a widząc palące się twarze chłopaków, od razu wybuchnęła śmiechem. - Żartuję, żartuję - wymamrotała między głębokimi oddechami, po czym przetarła łzę rozbawienia z kącika oka. - Lubię cię, Shoto-kun. Możesz się umawiać z moim synkiem - uśmiechnęła się szczerze i podniosła się, po czym poczochrała lekko włosy mieszańca. - No, będę się zbierać... - Zaczęła, zakładając na ramię sporą torbę najprawdopodobniej z różnymi dokumentami. - Praca wzywa - zaśmiała się nerwowo i uciekła za drzwi, nim ktokolwiek zdążył zareagować; a doskonale wiedziała, że jej syn chciał ją powstrzymać i kazać jej w końcu odpocząć.

Znamię [TodoBaku ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz