new job 2/2

144 9 1
                                    

— Niestety nie możemy pani przyjąć — młoda kobieta zacisnęła swoje pomalowane szminka na czerwono usta w wąską linię, odsuwając od siebie przyniesione przeze mnie podstawowe papiery rekrutacyjne.

— Coś nie tak z moim cv? Nie spełniam jakichś wymogów? Nie mam odpowiednich kwalifikacji? To przez brak znajomości języka angielskiego? — dopytywałam, nie dowierzając, że już w trzecim lokalu odmawiają przyjęcia mnie do pracy.

— Przykro mi — powiedziała, nie odpowiadając mi na ani jedno zadane przeze mnie wcześniej pytanie. Wstała z gracją, poprawiając swoją zwiewną, czarną spódnicę. — Życzę miłego dnia! — rzuciła na odchodne, nie pozwalając tym odezwać mi się ponownie.

Kobieta oddalała się od nas, stukając przy tym głośno swoimi czerwonymi, wysokimi na dziesięć centymetrów szpilkami. Szła, kołysząc delikatnie biodrami, zarzucając co jakiś czas swoje długie, brązowe włosy na ramie. Po chwili zniknęła gdzieś za ladą, mieszając się z resztą pracowników kawiarni.

— Nie wierzę — prychnęłam, opadając na miękkie oparcie fotela. — Co ja robię nie tak?

— A nie mówiłem? — Taehyung uśmiechnął się zwycięsko, opierając swój podbródek o splecione ze sobą swoje dłonie. — Poddajesz się czy chcesz się już całkiem upokorzyć w następnym lokalu?

— Daruj sobie już te komentarze — odburknęłam, spoglądając na niego spoza przymrużonych powiek. — Chociaż ktoś powiedziałby mi, z jakiego powodu nie chce mnie przyjąć — westchnęłam.

— Dla lokali, które potrzebują kelnerek, przede wszystkim liczy się wygląd i estetyka. To jest udowodnione, że kiedy obsługuje cię atrakcyjna kobieta, zamawia się więcej i chętniej przebywa w tym miejscu — powiedział Taehyung.

— To obleśne — powiedziałam, krzywiąc się na jego słowa.

— Powiedz mi. Wolałabyś być obsłużona przez przystojnego i zadbanego mężczyznę czy przez takiego, który jest niechlujny i niezadbany? — zapytał retorycznie, a moje milczenie tylko potwierdziło jego poprzednie milczenie.

— Może pójdziemy na lody? — niespodziewanie wtrącił się Hoseok, który w milczeniu towarzyszył nam od samego wyjścia z mieszkania. Wcześniej nie wtrącał się do naszych rozmów, a nawet nie próbował uciszać naszych sprzeczek.

— Dobry pomysł, muszę trochę wyluzować — mruknęłam, posyłając wrogie spojrzenie Taehyungowi, który nadal przepełniony był dumą, a zwycięski uśmiech nie schodził mu z twarzy. — Znasz jakaś dobrą lodziarnię w okolicy? — wstałam, przenosząc swój wzrok na Junga.

— Tak — odpowiedział krótko, kiwając przy tym przytakująco głową. — Dwie przecznice dalej jest świetna. Mamy trochę drogi do przejścia, ale uwierzcie mi na słowo, że nie będziecie tego żałować.

— Przekonałeś mnie — powiedział Taehyung, w końcu podnosząc się z fotela. Od razu schował dłonie w kieszenie swoich luźnych spodni, sprawując wrażenie noszalandskiego dupka, ale za to bardzo przystojnego.

— Jakie ty masz dzisiaj humorki — skomentowałam zgryźliwie. — Zachowujesz się jak jakaś naburmuszona księżniczka, dokładnie tak samo, jak w kinie, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Doskonale pamiętam te pełne oburzenia słowa: chcecie mi powiedzieć, że nie macie na stanie karmelowego popcornu?! — zacytowałam, w prześmiewczy sposób parodiując jego słowa. — Zdecydowanie nie powinieneś rozstawać się z tą sukienką.

Przymrużył powieki, spoglądając na mnie spode łba. Po moich słowach mina wyraźnie zrzedła Taehyungowi, zastępując szeroki uśmiech grymaśnym wyrazem twarzy, który spowodowany był wzrastającym w nim uczuciem irytacji. Był zupełnie zbity z tropu, przeć co trochę dłużej musiał zastanowić się nad ripostą na moje zaczepki.

— Idziemy! — Do rozmowy szybko wtrącił się Hoseok, zanim Taehyung zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Jung stał pomiędzy nami, uśmiechając się niezręcznie. Chwycił nasze dłonie, ciągnąć nas za sobą w stronę wyjścia z lokalu. — Nie mam zamiaru dłużej słuchać tych dziecinnych kłótni. Idziemy na lody i to powinno wystarczyć, aby poprawić wam nastrój.

Wyszliśmy z lokalu z towarzyszącym nam przy tym, charakterystycznym dźwiękiem dzwoneczka, który grał za każdym razem, kiedy drzwi kawiarni się otwierały. Hoseok przez cały czas mocno trzymał moją dłoń, splatając nasze palce. Mimowolnie zrobiło mi się cieplej, a serce zaczęło bić szybciej, a przynajmniej głośniej, bo jego uderzenia echem odbijały się wewnątrz mnie, zagłuszając trzeźwe myślenie w mojej głowie. Nieśmiało spojrzał na mnie, posyłając mi delikatny i niepewny uśmiech. Jego poliki były delikatnie zaróżowione, a w oczach tańczyły iskierki radości i szczęścia. Wyglądał bardzo uroczo.

— Czy trzymanie za rękę jest w tej chwili konieczne? Wygląda to dziwnie — burknął Taehyung, zwracając się do Hoseoka. — Poza tym moja dłoń trochę marznie. Wiem, że jest już wiosna, ale dzisiaj nie jest jakoś specjalnie ciepło.

Taehyung miał rację. Mimo dającej się już odczuć wiośnie, to na zewnątrz nie było jakoś specjalnie bardzo ciepło. Chłodny wiatr rozwiewał moje włosy, powodując delikatnie szczypanie na polikach, co w dziwny sposób kontrastowało z delikatnie przebijającym się słońcem poprzez zachmurzone niebo, które swoimi promieniami otulało moją twarz.

— Jest konieczne — powiedział z szerokim, promiennym uśmiechem na twarzy. Schował nasze splecione ze sobą dłonie do kieszeni swojej kurtki. — Teraz cieplej? — zapytał, melodyjnie śmiejąc się pod nosem.

Ruszył do przodu, ciągnąć mnie i Taehyunga za sobą. Oboje milczeliśmy, nie odpowiadając Hoseokowi na jego pytanie. Przez dzisiejsze sprzeczki z chłopakiem i niepowodzenia z poszukiwaniem pracy, sprawiły, że mój humor z minuty na minutę stawał się coraz gorszy, a atmosfera panująca wokoło nie do zniesienia. Kim wydawał się być w takim samym nastoju jak ja. Patrzył tylko i wyłącznie przed siebie, ignorując zupełnie mnie i Junga, jakby oddzielił nas od siebie grubą, dźwiękoszczelną ścianą. Natomiast Hoseok zachowywał się tak, jak zazwyczaj. Zawsze był sobą, sprawiając, że wszyscy wokół niego czuli się dobrze i komfortowo, a ich szare i smutne dni stawały się nagle radosne i pozbawione negatywnych emocji. Emanuowała od niego pozytywna energia i szczęście.

Coraz częściej przyłapuje się na tym, że podczas dzisiejszej wędrówki, mój wzrok po raz kolejny dłużej zatrzymał się na Hoseoku. Coś wewnątrz mnie, jakaś wzbudzająca się we mnie ciekawość sprawiała, że chciałam przyjrzeć się mu dokładniej, poznać każdy centymetr jego twarzy i rozpoznawać każdą pojawiającą się na niej emocję. Pierwsze, co przykuło mój wzrok, to jego kasztanowe, lekko falujące się włosy, które niesfornie układały się i tańczyły, lekko nachodziły mu na czoło, trochę przysłaniając ciemne, duże oczy. Pełne, malinowe usta, wyginające się w szeroki łuk oraz delikatnie zaróżowione poliki, w których pojawiały się małe, urocze dołeczki, sprawiały, że moje serce miękło. Stawałam się coraz bardziej zauroczenia nim i otaczającą go aurą.

Chyba zaczynam świrować.

inner child | bts |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz