welcome home, Taehyung

140 13 3
                                    

— Wrócił już może Jeongguk? — zapytał Hoseok, kiedy wróciliśmy już do mieszkania.

— Jeongguk? Nie ma go jeszcze — powiedział Jin, kładąc na stoliku dzbanek wody z cytryną i wysokie szklanki. — A co? — zmarszczył brwi, mierząc nas wzrokiem.

— Nic ważnego — rzucił porozumiewawcze spojrzenie, sprawnie zbywając pytanie Jina.

— Jak w pracy? — zagadnął Namjoon.

— Tak jak zwykle, dało się przeżyć —westchnął, wygodnie rozkładając się na kanapie. — Jestem zmęczony.

Każdy z nas ukradkiem spoglądał na siebie, jednak nikt nie wiedział w jaki sposób się odezwać i jaki nadać temat. Robiło się coraz bardziej niezręcznie.

Niespodziewanie z głębi korytarza rozległ się głośny dźwięk zamykających się drzwi, który wypełnił panująca między nami niezręczną ciszę. Wszyscy z wyczekiwaniem przerzucili swój wzrok w tamtą stronę, czekając aż w progu pojawi się czyjaś sylwetka.

Niezrozumiałe głosy dobiegające z korytarza stały się coraz bardziej głośniejsze. Hałas tworzony był poprzez nie jedną, a kilka osób. Brzdęk rozwijającej się szklanej butelki o płytki rozległ się echem po całym domu bardzo nieprzewidywalnie, wywołując u mnie szybsze bicie serca i nieprzyjemne dreszcze. Przestraszyłam się.

— Ała! Jak chodzisz?! — warknął jeden z nich. — Byś mi pomógł, a nie! Teraz to będziesz sprzątał, Jimin!

— Co wy tutaj narobiliście?! Będziecie to sprzątać! Oboje! — wykrzyczała kolkejna osoba, która zamieszana była w sprzeczkę na korytarzu.

— Przecież to Jimin zbił! — protestował.

— Nie interesuje mnie to, sprzątacie oboje! Natychmiast!

Głośne głosy z korytarza nie milknęły i nie wydawało się, że to miało nastąpić szybko. Zdezorientowana przelotnie spojrzałam na resztę chłopaków zgromadzonych w salonie. Wzruszali tylko ramionami, a ich miny wskazywały na to, że byli równie bardzo zdezorientowani jak ja.

— Pójdę sprawdzić, co tam się dzieje — powiedział Hoseok, kierując się w stronę korytarza. Kiedy tylko stanął w progu, wybuchnął głośnym śmiechem. Złapał się za głowę, kręcąc nią z rozbawienia. — Jungkook i Jimin, jak zwykle.

— Co się tam stało? — spytał zaciekawiony Namjoon, wyginając się na kanapie, żeby móc cokolwiek zobaczyć.

Yoongi nagle wyłonił się z korytarza, lekko przepychając przy tym rozbawionego Hoseoka. Był wyraźnie zirytowany. Chłopak opadł ociężale na kanapie, głośno wzdychając.

— Jimin i Jeongguk nieśli zakupy i rozbili sos sojowy — powiedział wesoło Jung, powstrzymując się od kolejnego wybuchu śmiechem.

— Poprosiłem ich o pomoc, a jak widać — wskazał palcem na dwójkę obładowanych zakupami chłopaków, którzy usiłowali donieść wszystko do kuchni. — Wieciej z nimi kłopotów, niż pożytku.

— Wyluzuj — powiedział Namjoon, kładąc dłoń na ramieniu jasnowłosego. — Mieli przecież dobre intencje.

— Ale wyszło jak zawsze — westchnął Yoongi.

— Po co aż tyle produktów? — zapytałam, zmieniając temat. Chlopacy wnieśli do kuchni pięć reklamówek wypełnionych zakupami.

— Jutro jest sobota i tak się składa, że nikt z nas nie idzie do pracy. Poza tym jutro po południu wraca do nas Taehyung, którego nie było tutaj już prawie trzy tygodnie — wytłumaczył Yoongi. — Wykorzystukac fakt, że będziemy wszyscy w komplecie, powinnismy się jakoś lepiej poznać. Hyeri, mieszkasz z nami już cztery dni, ale ciagle się mijamy i nie było jeszcze okazji, żeby się zaprzyjaźnić.

inner child | bts |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz