— • how i meet Jimin • —
22.03 niedziela
Kiedy tylko się obudziłam, przyrządziłam sobie proste i szybkie, ale za to bardzo smaczne śniadanie. Następnie zabrałam z szafki laptopa i położyłam na swoich kolanach w celu obejrzenia jakiegoś serialu. Nie oglądałam żadnej dramy już od ponad miesiąca i szczerze zapomniałam nawet na jakim momencie ostatnio zatrzymałam się w jednej z nich.
Do południa nadrabiałam seriale, ale miałam zamiaru dłużej spędzać tego dnia tak bardzo leniwie i bezsensownie. Mimo tego, że miałam dzisiaj wolne w pracy, to nie potrafiłam już dłużej siedzieć bezczynnie w pustym mieszkaniu. Nie jestem przyzwyczajona do dni wolnych i naprawdę trudno mi znieść długi pobyt w zamknięciu. Już dwie godziny pośród czterech ścian wystarczyły, żeby czuć się jak więzień na co najmniej rocznej odsiadce.
Nie musiałam długo myśleć, żeby znaleźć jakiegoś zajęcia na spędzenie reszty dnia. Postanowiłam odwiedzić dzisiaj Panią Park w jej sklepie. Dawno jej nie widziałam. Ostatnio byłam zbyt bardzo zapracowana, żeby tam zajrzeć choć na chwilę, a jak robiłam już zakupy, to zawsze po drodze z pracy, rzadko wstępowałam do niej.
Włożyłam ciepłą, czarną bluzę a na nią zarzuciłam tego samego koloru kurtkę dżinsową, która sięgała do połowy moich ud. Przed samym wyjściem domowe kapcie zamieniłam na białe trampki za kostkę, które nie do końca dobrze komponowały się z szarymi, luźnymi dresami, jak i z całą resztą mojego dzisiejszego outfitu. Nigdy nie miałam poczucia stylu i wcale się z tym nie kryłam. Po prostu wiedział to każdy, kto tylko na mnie spojrzał.
Na zewnątrz było bardzo chłodno. Lekki, zimny wiatr rozwiewał moje włosy we wszystkie strony, sprawiając, że moje ciało przeszła fala nieprzyjemnych dreszczy. Strasznie nie lubiłam marca. Pogoda wtedy bywa bardzo zdradliwa, a na zewnątrz w przeważającej części było ponuro, co mnie tylko przygnębiało.
Szłam dość szybko. Sklep Pani Park mieścił się prawie po drugiej stronie Seulu, więc miałam dość spory kawał drogi do pokonania. Schowałam wyziębione ręce do kieszeni kurtki, które zdążyły skostnieć przez niecałe dziesięć minut marszu. Strasznie nie lubiłam kiedy było mi zimno. Zawsze gdy zbyt bardzo zmarznęłam, później przez całą noc bolała mnie głowa.
Dotarłam do celu szybciej, niż tylko się mogłam spodziewać. Miałam dzisiaj wyjątkowo ogromne szczęście i nie musiałam długo czekać na pasach lub za autobusem na przystanku, gdzie przy dojeździe do pracy nie raz się już tak zdarzało, że przez komunikację miejską się do niej spóźniłam.
Od razu chwyciłam za drzwi, delikatnie je pchając. Szybo minęłam próg, zamykając je z cichym trzaskiem. Cieszyłam się, że w końcu dotarłam do ciepłego miejsca, gdzie w końcu mogłam ogrzać zdrętwiałe od zimna ciało.
Skierowałam się w stronę kasy. Kobieta stała za ladą, obsługując klienta, przez co nie zauważyła jak weszłam. Starsza kobieta bardzo lubiła swoją pracę, z chęcią przychodziła do sklepu. Pani Park zawsze była wesoła i pozytywna. Mimo jej wieku nadal miała w sobie niewyczerpywalne zasoby energii i dobrego humoru. Uśmiech nigdy nie schodził jej z twarzy.
— Dzień dobry! — powiedziałam, żeby zawrócić na siebie uwagę staruszki.
— Hyeri, dawno cię nie było! — zawołała wesoło. — Co tam u ciebie, serdeńku? — zapytała pieszczotliwie.
CZYTASZ
inner child | bts |
FanfictionŻycie Hyeri w ostatnich tygodniach nie należy do najłatwiejszych - w jednej chwili traci mieszkanie i pracę. W nietypowy sposób spotyka siedmiu urokliwych, młodych mężczyzn, którzy dodatkowo namieszają w jej chaotycznym życiu. Co wyniknie ze znajomo...