white napkin

175 15 0
                                    

— • how i meet Hoseok • —

23.03 poniedziałek

Biegłam jak najszybciej potrafiłam. Po raz kolejny w tym miesiącu spóźniłam się do pracy. Zawsze muszę mieć pecha. Jak nie spóźni mi się autobus, to na drodze doszło do jakiegoś wypadku, przez co ruch zostaje na jakiś czas zatrzymany.

Popchnęłam szklane drzwi, wbiegając do kawiarni o nazwie Caffee Heaven. Pracowałam w tym lokalu już od siedmiu miesięcy. Oprócz szefowej i kilku pracowników, nie miałam na co narzekać. Zarabiałam wystarczają kwotę, żeby się wyżywić i płacić miesięczny czynsz za mieszkanie.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę zaplecza. Otworzyłam swoją szafkę, wyciągając z niej drewniany wieszak z żółtym fartuszkiem. Szybko włożyłam go na siebie, przewiązując go sobie w pasie. Włosy szybko związałam w wysoki kucyk, żeby nie przeszkadzały mi w wykonywaniu czynności, z którymi będę musiała dzisiaj się zmierzyć. Przed samym wyjściem spojrzałam jeszcze na grafik. Załamałam się, gdy tylko zobaczyłam jedno znienawidzone imię pośród osób pracujących dzisiaj ze mną na popołudniowej zmianie.

Yongsun.

Nienawidziłam tej dziewczyny, odkąd zaczęłam tylko tutaj pracować. Od samego początku rzuca mi kłody pod nogi. Kiedy tylko coś mi nie wyjdzie zgodnie z planem, spóźnię się lub zwyczajnie pomylę zamówienia, za każdym razem donosi szefowej, za co ta w ramach kary za przewinienia - obcinała mi pensję albo grozi wyrzuceniem z pracy.

Szybko wyszłam z zaplecza, o mało nie wpadając na szefową. Nie mogło być już dzisiaj gorzej. Przyłapała mnie na gorącym uczynku. Od razu posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie, zaciskając usta w wąska linię.

— Kolejne spóźnienie, panno Kang — powiedziała szorstko, krzyżując ręce na piersi.

— Dzień dobry — uśmiechnęłam się krzywo, delikatnie kłaniając się w jej stronę. Chciałam w jakiś sposób rozluźnić atmosferę i sprawić, żeby chociaż troszkę mniej się na mnie wściekała.

— Wiesz która jest godzina? — zapytała ozięble.

— Piętnaście po czwartej — powiedziałam niepewnie, spuszczając wzrok. Wpatrywałam się w podłogę, licząc, że tym razem mi odpuści.

— Piętnaście po? Spóźniłaś się prawie czterdzieści minut! — krzyknęła. — Mam cię nauczyć posługiwać się zegarkiem? — zakpiła.

— Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy — naprawdę przetrzymywała się, żeby nie wybuchać. Mam dość jej ciągłego krzyku skierowanego w moją stronę.

— Najlepiej to wychodzi ci przepraszanie — powiedziała. — Jeszcze jedna wpadka, a wylatujesz! — groziła.

— Dobrze, Proszę Pani — ukłoniłam się delikatnie, wymuszając uśmiech. Nie wiem czy to miało sens. Nie umiem być sztuczna, a mój fałszywy wyraz twarzy zapewne dałoby się rozpoznać z drugiej strony lokalu.

Szefowa minęła mnie, obrzucając mnie jeszcze nieprzyjemnym spojrzeniem. Odetchnęłam z ulgą i ruszyłam w stronę kasy, przy której stał dzisiaj Jihoon. Chłopak zajmował najlepszą pozycję, ale jego byłam w stanie jeszcze przeżyć na tym stanowisku.

— Cześć! — przywitałam się z blondynem, uśmiechając się szeroko. — Jest coś, co mogłabym teraz zrobić? — zapytałam, żeby zorientować się za co się zabrać.

inner child | bts |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz